Czy są jakies fizyczne przesłanki żeby przysłonę w szkłach umiejscawiać 2~3 soczewki przed tyłnym bagnetem szkła? Rozumiem że im dalej w przód tym będzie się pojawiać winieta, ale nie można w tył z stronę bagnetu?
Wersja do druku
Czy są jakies fizyczne przesłanki żeby przysłonę w szkłach umiejscawiać 2~3 soczewki przed tyłnym bagnetem szkła? Rozumiem że im dalej w przód tym będzie się pojawiać winieta, ale nie można w tył z stronę bagnetu?
Chyba coś namieszałeś ;-)
Gdyby przysłona była w miejscu skupiania się fal w jednym (teoretycznym) punkcie to jej przymykanie nie miało by żadnego wpływu "porcjowanie" światła.
EDIT: jeszcze jedno - gdyby tak było to nie widzielibyśmy listków przysłony.
Światło skupia się tylko w jednym miejscu - na matrycy/filmie lub przed/za dając wrażenie nieostrości.
Przysłona znajduje się w miejscu gdzie światło... jak by to powiedzieć...
płynie w miarę równoległym strumieniem :p
Coś jak woda z kranu.
Dzięki, nie mogłem tego znaleźć.
To akurat przykład jednosoczewkowego obiektywu, wieczorem może jeszcze
się pobawię w szkicowanie czegoś bardziej złożonego.
Praktycznie każda pięćdziesiątka wygląda tak:
Soczewka/ki skupiająca > Soczewka/ki rozpraszająca > tutaj właśnie jest woda z kranu z przysłoną :mrgreen: > Soczewka/ki rozpraszająca > Soczewka/ki skupiająca
Zazwyczaj wszystko mieści się w 6 soczewkach z czego dwie często są sklejone czyli mamy 5 grup.
Przy szerokich kątach jest to bardziej złożone, gdyż z przodu jest sporo soczewek rozpraszających, które mają za zadanie załamanie światła padającego z boku do środka obiektywu.
http://canon-board.info/showpost.php...38&postcount=2
Akustykowi się też pomieszało czy rozchodzi się o to * "prawie" ?
Oj... chcesz wyprodukować "regularną winietę"? ;)
Tutaj jest ładny rysunek, a tutaj "implementacja": http://www.canon.com/camera-museum/c...I_usm.html?p=2
- soczewki przed przysłoną są w sumie skupiające...?
Za 2 godzinki wkleję kilka szkiców, cierpliwości :-D
Pierwszy będzie dotyczył miejsca przysłony, drugi winietowania o którym wspomniano.
czekam niecierpliwie. Od tego zależy dalszy los mojego projektu ;]
czlowiek cale zycie sie uczy,
za chiny nie moglem sobie w glowie wymyslec jak tworzy sie bokeh i jaki zwiazek z tym ma przeslona hehe
dzieki
Czekając na rysunki ;) dodam tylko, że jeśli ktoś był w stanie na podstawie typowych ilustracji działania soczewek (tych ze strzałkami z grotem jako obiektu po lewej stronie soczewki, na których od grota w kierunku soczewki wychodzi jeden (jeden!) promień równoległy do osi optycznej) wysnuć zależność rozmycia od przesłony, to taki ktoś musiał być geniuszem ;)
chodzilo mi o obrazki z wiki
Trochę fizyki:
http://www.fotografuj.pl/Article/Gle...page/4#content
Nie ma takiego obiektywu fotograficznego w którym wiązki światła by się "krzyżowały".
--------------------------------------
Teraz rysunek:
-Zakładamy, że obiektyw rysuje na płaszczyźnie dwa punkty świecące z nieskończoności. Jeden w centrum kadru, drugi w skrajnym rogu klatki.
Od razu widać jakie kąty widzenia reprezentują te obiektywy przy danym formacie (zakładamy że jest to 35mm).
-1Strzałki przy jedynkach (1) pokazują jaką część obiektywu wykorzystuje światło padając pod różnymi kątami.
Zawsze największą powierzchnię wykorzystuje światło ze świecącego punktu leżącego na osi optycznej.
Różne wykorzystanie powierzchni szkła dla różnych kątów jest powodem winietowania.
>>Czytałem posty w których efekt winietowania tłumaczy się używając PS'a i blur'owania czarnego okręgu na zewnątrz kadru.
Można wtedy zobaczyć jak wygląda winietowanie, ale z samym winietowaniem ma to niewiele wspólnego.
Wniosek:
To zaciemnienie w rogach kadru nie jest obudową obiektywu, która znajduje się poza DoF.
To jedynie wynik tego co jest napisane przy drugim czerwonym myślniku oraz tego iż światło padające na centrum klatki pokonuje krótszą drogę niż to padające na skraju (choć to nie ma aż tak dużego wpływu na winietowanie jak przyczyna nr 1).
>>Obudowa determinuje pole krycia obiektywu, które znajduje się już poza klatką, więc jego nie omawiam.
-2
Dwójka to płaszczyzna w której znajduje się przysłona.
Jak widać światło w tym fragmencie obiektywu "płynie" dość równolegle.
Wniosek:
Nic się nie krzyżuje, chyba wszystko jest jasne.
-3
Trójka to płaszczyzna matrycy/filmu.
Gdy obiektyw jest ustawiony na oo to światło padające właśnie z nieskończoności powinno być zogniskowane właśnie w tej (czarnej) płaszczyźnie.
Czerwona płaszczyzna to również matryca/film, tyle że po ustawieniu ostrości obiektywu na najbliższą odległość.
Im krótsza ogniskowa, tym mniejsze odsunięcie obiektywu od matrycy/filmu jest potrzebne (teraz oba obiektywy są ustawione na załóżmy 0,5m).
Widzimy jak pada światło z nieskończoności na tę płaszczyznę. Nie skupia się w "punkcie" lecz w jakiejś powierzchni. To jest właśnie słynny bokeh :-)
Wnioski:
A- >>Widzimy, że bokeh w centrum jest większy niż na brzegu.
To oznacza iż na centrum pada więcej światła niż na skraj.
(Efekt jajowatego bokehu w rogach kadru).
B- >>Widzimy również dlaczego obiektywy o dłuższej ogniskowej moją mniejszą głębię ostrości (kwestia odległości obiektywu od matrycy dla różnych ustawień ostrości).
Ustawmy więc obiektyw znów na nieskończoność. Punkty, które świecą z nieskończoności znów stają się punktami na matrycy/filmie, ale jak pamiętamy w centrum światło jest intensywniejsze co oznacza równocześnie, że na skraj kadru pada mniej światła (winieta).
Uff...
Nie mam siły teraz robić obrazka i opisu dla sytuacji przymknięcia obiektywu.
Jutro rano postaram się zrobić i wyjaśnić dlaczego przysłona nie winietuje :wink:
Od siebie mogę dodać, że patrząc na obiektyw od przodu można się wiele o nim dowiedzieć np: jak będzie wyglądał bokeh w dowolnym miejscu kadru, czy osłona przeciwsłoneczna będzie winietować itd...
Reszta Coming Soon... :rolleyes:
!!! Łączenie podwójnego wpisu !!!
(proszę moda o połączenie postów, nie mogę już edytować)
EDIT:
Chyba odrobinkę źle naszkicowałem przebieg światła w tym rybim oku, ale mniej więcej wiadomo o co chodzi.
Jakoś nie mogę się doczytać, że napisałem o wiązkach świetlnych, krzyżujących się w obiektywie.
Chodziło mi o krzyżowaniu się wiązek przed matówką (matrycą) aparatu.
http://www.edysk.pl/gfx/oczy/oko_obiektyw_m.gif
Pojechali po krawędzi...
Ja z kolei pomyślałem, że umieściłeś matrycę w miejscu, w którym cała wiązka jest jednym punktem. Sorry :oops:
!!! Łączenie podwójnego wpisu !!!
A tak dalej ciągnąc wątek - matówka oka jest półkolista, a aparatu płaska...
http://www.edysk.pl/gfx/oczy/oko_obiektyw_m.gif
Z biologi byłem raczej przeciętny, ale może to kwestia tego, że ostro widzimy jedynie w centrum czyli plamce żółtej a na nieostrości z brzegów oka nie zwracamy uwagi ? Nie wiem, niech się wypowiedzą fachowcy :)
Jeszcze mała errata odnośnie wcześniejszej wypowiedzi:
">>Obudowa determinuje pole krycia obiektywu, które znajduje się już poza klatką, więc jego nie omawiam."
Można przyjąć, że jako obudowę miałem na myśli osłony przeciwsłoneczne, głównie tulipany itd.
Coś tam jeszcze palnąłem. Jutro przeczytam to na spokojnie i dokończę pisać drugą część :smile:
terminator: wg. twojego obrazka, stop czy tam nog obiektu nie powinno byc widac w wizjerze, mam nadzieje ze to tylko podgladowy szkic a nie fizyczne przedstawienie aparatu
Ciąg dalszy poprzedniego rysunku:
Teraz mamy sytuację przymknięcia przysłony do powiedzmy f/4.
-1
Jak widzimy po przymknięciu przysłony, różnice w wykorzystaniu powierzchni szkła (1) przy świetle padającym pod różnymi kątami są mniejsze.
Można powiedzieć, że w tym momencie światło padające z osi optycznej jak i z boku obiektywu wykorzystuje tę samą powierzchnię szkła (tak na oko).
Do centrum kadru jak i na róg dostaje się podobna ilość światła.
Właśnie dlatego winietowanie staje się mniej widoczne.
>>Teraz praktyczne doświadczenie pokazujące na własne oczy dokładnie to co opisałem:
Weź obiektyw, najlepiej o dłuższej ogniskowej (np. >35mm).
Dobrze by było gdyby to był manualny obiektyw, aby można było dowolnie przymknąć przysłonę. Ewentualnie niech będzie jakiś obiektyw AF, tyle że będzie trzeba użyć aparatu aby domknąć w nim przysłonę.
Spójrz na niego od przodu przy w pełni otwartej przysłonie.
Widać okrąg którym wpada światło.
Teraz ustaw go pod pewnym kątem względem siebie.
Okrąg zamienia się w spłaszczone jajko o mniejszej powierzchni co oznacza, że spod tego kąta wpada na matrycę/film miej światła (poza tym dokładnie tak będzie wyglądał bokeh w rogu kadru).
Teraz domknij do f/8 i znów spójrz od przodu. Powierzchnia przez którą przedostaje się światło bardzo się zmniejszyła.
Ponownie popatrz na niego pod kątem (najlepiej tym samym jak wcześniej).
Nie ma "jajka", lecz jest iluś-tam-kąt prawie-foremny (prawie, bo zakładam się że będzie odrobinkę spłaszczony) :-)
Najważniejsze jest to, że rozmiar tego wielokąta nie ulega tak drastycznemu zmniejszeniu patrząc z osi optycznej jak i z boku.
Właśnie dlatego winietowanie stało się mniej widoczne.
-2
Przymknięta przysłona.
Obiektyw jej "nie widzi". Służy jedynie do porcjowania światła.
Jest umieszczona tam, gdzie działa najefektywniej czyli ma największy wpływ na światło padające pod kątem jak i z osi obiektywu.
-3
Bokeh uległ zmniejszeniu = wrażenie większej głębi ostrości.
To chyba tyle. Wiem, że nie umiem tłumaczyć :grin: , ale może ktoś coś z tego zrozumie.
Proszę się nie sugerować przebiegami światła w tych szkicach. Nie mam w tej chwili programu do tego typu rysunków i robiłem to na oko gdzieniegdzie naginając prawa fizyki :) , lecz generalnie jest to zbliżone do rzeczywistości.
Proszę o wytykanie błędów, które mogły się przytrafić bo wszystko co tu napisałem to jedynie wynik moich obserwacji pomiędzy kolejnymi rolkami filmu :wink: W końcu człowiek uczy się całe życie.
to można w końcu przysłonę wypchnąć poza ostatbnią soczewkę? :)
Pora zaciemnić rysunek dając więcej światła ;), tj. przyjąć jeszcze bliższe rzeczywistości założenie, że punkty obiektu wysyłają światło w każdą możliwą stronę...)
Na rysunkach te punkty również świeciły w każdym kierunku. Ja zaznaczyłem jedynie dwie skrajne wiązki (wnętrze można wypełnić jakimś kolorem, żeby było to lepiej widoczne), które przechodząc przez obiektyw trafiają na klatkę.
Mógłbym narysować ich więcej, ale te poza dwiema skrajnymi nie dostają się do aparatu, więc nie było sensu ich robić.
Można, ale tam nie będzie spełniała swojego zadania.
Zamiast przyciemniać obraz, będzie zaczerniać rogi zdjęcia.
Leży ona tam gdzie wiązki światła bocznego oraz wpadającego z osi obiektywu są najmniej "rozjechane" względem siebie. Nie wiem jak się to fachowo nazywa :)
Rybie oko na pierwszym obrazku mi średnio wyszło, bo gdyby światło załamywało się tak jak naszkicowałem to przysłona powinna być bardziej oddalona od aparatu.
Najlepiej to widać na przykładnie tej 50'tki.
Dzięki :)
Co do "krzywizny pola", to faktycznie jest tak jak mówisz.
Teraz się temu przyjrzałem dokładniej.
Przy naszej konstrukcji oka, światło wpadające pod coraz większym kątem skupia się nie na płaszczyźnie lecz na wycinku sfery.
A tu jako bonus, obiektyw o kącie widzenia 210 stopni ;-)