Wersja do druku
Koncert w starym klasztorze, późny wieczór, oświetlenie skąpe. Jedynie punktowo doświetlona orkiestra. Fotoreporter robiący zdjęcia w pewnym momencie wsunął aparat do rękawa swetra-bluzy, tak, że wystawał tylko koniec obiektywu i tak te zdjęcia z rękawa pstrykał. Jakie sensory chciał oszukać? Co to za patent?
Może po prostu na tym koncercie obowiązywal zakaz robienia zdjęć?? :)
Albo padal deszcz?
Jest to cykl koncertów w podłódzkich klasztorach. Tego człowieka widzę na każdym koncercie. Oficjalnie rozkłada sprzęt. Wygląda na osobę do tego wynajętą. Robił zdjęcia tradycyjnie, po Bożemu, a tu nagle ten tajemniczy rękaw. Deszcz odpada. To było w środku, pod dachem.
A może chciał wygłuszyć migawkę?
moze cos mu zaczynalo zaparowywac
a może skoro słabe oświetlenie, wieczór itp. to może to jakiś taki patent "teraz Polska" na redukcję drgań, coś jak monopod
Też tak myślę. Bo chyba nie w celu ogrzania ;)Cytat:
Zamieszczone przez ukasz
Macie rację z tą migawką. To chyba jedyne sensowne wytłumaczenie. Za bardzo się skupiłem na pomysłach czujnikowych, zasłanianiu wizjera itd. A wyjaśnienie, jak to w życiu bywa, bardzo proste. Miało być cicho.
To może go na nastepnym koncercie zapytaj po prostu ;)