Nigdy nie wyłączam, nie mam na to tyle czasu. :mrgreen:
Wersja do druku
Nigdy nie wyłączam, nie mam na to tyle czasu. :mrgreen:
Hymm... Nigdy się nie zastanawiałem czy to źle ale... nie wyłączam:-)
Stara to dyskusja, ale nikt nie napisał jeszcze o tym, co zauważyłem. Więc podzielę się z Wami moim spostrzeżeniem :)
Wierzę, że pomiar napięcia na stykach aparatu dokonany przez jednego z użytkowników jest autentyczny :) Tylko że jak wyłączy się aparat, to nie widać żadnych informacji o obiektywie na górnym LCD i może to właśnie sprawia, że część wyłącza aparat przed zmianą szkła.
Jednak kiedy tylko włączy się podgląd zdjęcia na dużym LCD, górny LCD gaśnie... Czyli aparat nie gada wtedy z obiektywem? Czy jak to jest? Wydaje mi się, że to kwestia oszczędności energii. Czy wtedy napięcie na stykach obiektywu może być mniejsze albo żadne? :)
Napięcie jest cały czas, co więcej, po nakręceniu obiektywu następuje transmisja danych pomiędzy obiektywem a body NIEZALEŻNIE od położenia wyłącznika.
Przez moje ręce przeszło sporo różnych korpusów. Od całkowicie mechanicznych, po współczesne dslr-y. Nigdy nie zwracałem uwagi, na to czy aparat jest wyłączony, czy włączony. Wymieniam obiektyw wtedy gdy mi pasuje. Nigdy się nic złego nie stało.
Myślę, że gdyby był jakiś sensowny powód aby wyłączać, to zapewne w instrukcjach aparatów coś by było na ten temat. A nigdy nic takiego nie przeczytałem.
Tak. A przed odcięciem zasilania na słupie trzeba przerwać dopływ do niego prądu z elektrowni ;)
A tak na poważnie, to po przeczytaniu całego wątku nasuwa mi się pytanie: po co inżynierowie Canona (i innych firm także) skonstruowali i umieścili w konstrukcji aparatu włącznik prądu :?: Czyżby tylko po to, aby go użyć przed czyszczeniem matrycy :!: Chyba z tym pytaniem przedzwonię na Żytnią ;-)
Wyłącznik wprowadza aparat w stan uśpienia od razu a nie po ustawionym czasie. Oraz gdy wyłącznik jest na off to przyciskanie spustu nie budzi aparatu. Po to.