Mąż i żona jedzą obiadek, żona paskudnie oblała się
zupą:
- Popatrz jak ja wyglądam - jak świnia!
- No - i jeszcze się zupą oblałaś.
Wersja do druku
Mąż i żona jedzą obiadek, żona paskudnie oblała się
zupą:
- Popatrz jak ja wyglądam - jak świnia!
- No - i jeszcze się zupą oblałaś.
To twardziele, nie ma co. Że też komuś się chciało...
foto gdzies kursuje po necie
Idzie sobie myśliwy przez las, patrzy się a tu polana.
Patrzy dalej a tam zajączek żre trawę.
Myśliwy ściągnął dubeltówkę, załadował i srruu w zająca!
A zając nic, żre dalej. Myśliwy podszedł kilka kroków bliżej, ponownie
wycelował i srruu!
A zając nic.
Myśliwy trochę się wkurzył, wyszedł z lasu zaczaił się i jeszcze raz sruu!
A zając znowu nic.
Myśliwy poczerwieniał na twarzy, ręce mu się zaczęły trząść, podszedł do zająca przyłożył mu lufę do łba i srruu!
Zając odrzucony siłą wystrzału potoczył się gdzieś w krzaki... Po chwili wychodzi, otrzepuje się z kurzu i mówi do myśliwego:
- Powaliło cię czy co?!
Zbliza sie jesien, plony sie skonczyly, rolnik zaczyna prace przy oraniu pola.
-wstaje rano, myje sie,ubiera a zona robi mu kanapki. Smaruje kanapke maselkiem potem dodaje ser szynke pomidorki i wszystko to owija zlotkiem i wklada w woreczek. Maz zadowolony bierze kanapki i idze w pole, kladzie kanapke na kamieniu i mysli sobie ze po nia wroci w porze drugiego sniadania okolo 12. Zbliza sie 12-nasta rolnik zchodzi z traktou i idzie patrzy a tu kanapki nie ma. Zdenerwowany i glodny wraca do pracy. Po powrocie do domu opowiedzial zonie ze zniknelo jego drugie sniadanie.
-nastepnego dnia rolnik rano wstaje, myje sie, ubiera a zona robi mu kanapki. Smaruje maselkiem dodaje serek szynke i pomidorki i na koniec zawija to w zlotko wklada w woreczek i daje mezowi. Maz idzie w pole i znow kladzie kanapki na kamieniu z mysla ze wroci po nie okolo 12. Zbliza sie 12-nasta rolnik zglodnial schodzi z traktoru i idzie po kanapki, patrzy a kanapek nie ma. I znowu zdenerwowany i glodny wraca do pracy. Na wieczor mowi zonie ze znopwu mu kanapki zginely.
-trzeciego dnia rolnik wstaje, myje sie, ubiera a zona robi mu kanapki. Smaruje maselkiem dodaje serek szyneczke i pomidorka, zawija to w zlotko i wklada w woreczek. Maz bierze kanapki i jak zwykle idzie w pole. polozyl kanapki na kamieniu i pomyslal ze wroci po nie jak zglodnieje. Zbliza sie 12 rolnik pomyslal sobie ze dzis pojdzie wczesniej i zaczai sie zeby zobaczyc co sie dzieje z jego kanapkami. Stanal sobie gdzies za drzewem i aptrzy i patrzy ale kanapek nikt nie rusza i nikogo w okolicy nie ma. Juz mial wstawac i isc po kanapki az tu nagle nadlecial wielki jastrzab i porwal kanapki swoimi wielkimi pazurami i odlecial. Na to rolnik pomyslal sobie, Co!! jakis Jastrzab bedzie mi kanapki zabieral i biegnie za nim. Jastrzab leci a rolnik biegnei za nim przez wsie, lasy, rzeki i w koncu jastrzab usiadl gdzies na drzewie a rolnik zaraz pod drzewem stanal i obserwuja go. Jastrzab wzial te kanapki wyciagnal dziobem z woreczka, odwinal z trudem z folii, i tym dziobem tak zwala po koleji najpierw pomidorki, potem szynke i serek. W koncu bierze nasmarowane maslem kromki w swe skrzydla, przyklada do piersi smaruje sie tym maslem i krzyczy: - Ale ja jestem pojebany!!
ostatni mnie powalil :)
takie lubie
sensbensu
Rok 1410, przeddzień Bitwy pod Grunwaldem. Obóz Polaków. Wszyscy śruba jak
okręt. Ledwo łażą, pod każdym drzewem hafty, biba na maxa. Jagiełło leży
orzygany w namiocie pierwszy odjechał bo ma słaby łeb. Obóz Niemców;
jeszcze gorzej. Zaczęli już od rana, wszyscy wygięci, nawet konie się
uwaliły, jeden koń drugiemu wkłada kopyto do paszczy, żeby się wyrzygał,
rycerze łażą, naparzają się na niby mieczami; ogólny gnój!
Na drugi dzień Ulrich się budzi, łeb go napier..., kac wielki, chwyta się za
głowę i woła giermka:
Te, słuchaj gościu; pójdziesz do Jagiełły; tam za ten pagórek, dasz mu te
dwa miecze i powiesz mu, że my wczoraj z chłopakami pochlali, mnie łeb
napierdala i w ogóle że dzisiaj nie da rady! Powiedz że może jutro się
zetrzemy czy jak? ok.?
Okej! Giermek wziął miecze pod pachę i idzie wężykiem do Jagiełły; trochę
się potyka i czka, bo se rano klina wziął i go trzyma fest jeszcze.
Przyszedł do Władzia i mówi:
Dobry! Ja tam nie wiem, ale szef mnie tutaj przysłał i kazał dać te dwa
miecze - wbił zamaszyście w glebę miecze - i kazał powiedzieć że u nas
wczoraj była impreza i dzisiaj nie da rady, może jutro!
Nie, no wszystko ok., my tam z chłopakami też nielicho wczoraj
zabalowaliśmy, naprawdę nie ma sprawy - ale materaca gościu to mi nie
musiałeś przebić...
Sam to produkujesz czy zasłyszane ?