Dali mówił również, że: "Prosty fakt przeniesienia czegoś, co widzi fotograf, na papier jest już wynalazkiem samym w sobie. To zapisywanie bezprecedensowej rzeczywistości" - i ja mu wierzę ;)
Wersja do druku
Witam
Trochę odejdę od tematu Odnośnie oceny sztuki:
Charlie Chaplin, będąc u szczytu sławy, postanowił wystartować w konkursie na swego sobowtóra - oczywiście anonimowo. Poszło mu nieźle, dostał się nawet do finału, ale tam zajął dopiero czwarte miejsce. :):)
Nie musisz znać się na fotografii - im mniejsza konkurencja, tym większe szanse mają Ci uzdolnieni;) Tylko takie zdjęcia, które zyskają miano sztuki (a nie poprawności technicznej) zyskają na wartości. Żeby robić takie fotki, trzeba mieć osobowość. Przypomina mi się gość, co chciał nauczyć się fotografoiwać tak jak Helmut Newton. Można podpatrzeć tajniki pracy, ale do głowy się nie zajrzy, a tam powstaje pierwsze "ujęcie". Trzeba żyć sztuką (jeśli się ją rozumie), żeby czegoś dokonać. Czerpać inspirację od wielkich fotografów, dobrych filmów i nauczyć się wnikliwie obserwować życie. Po kilku latach fotografowania coraz więcej "widzę", choć wzrok mam nadal kiepski. Najpierw trzeba coś dostrzec, żeby to sfotografować...
nie musiałeś się trudzić pisząc to. Przecież to oczywiste (chodzi mi o całą Twoją wypowiedź). Prawda jest taka, że znaczna większość gdyby nie widziała podpisu pod tymi fotografiami nawet nie zatrzymałaby się, nie zastanowiłaby się nad tą sztuką. Nie znaliby tych nazwisk, nie doceniliby ich sztuki, gdyby dane osoby nie zostały zauważone oraz zaakceptowane przez już istniejących artystów i wybitnych krytyków... koło się zamyka.
Bardzo dobrze, że się wyróżnia takie nazwiska. Wcale nie jest powiedziane, że dobra praca zyska rozgłos bez pomocy znawców tematu. Na świecie powstają miliony zdjęć i ktoś to musi selekcjonować.
Jak patrzę jak niektórzy stawiają pierwsze kroki w fotografii, to wcale nie jestem przekonany, że oni wiedzą jak dojść do celu. Sam kiedyś zaczynałem, to wiem co to znaczy. Robiło się wszystko, żeby zrobić coś odmiennego, ale powstawały dziwolągi. Teraz mam swój styl. Mogę iść na plan i czerpać z tego co zastanę na miejscu. Zawsze się boję, że zabraknie mi pomysłów, ale jakoś nie mam z tym problemów. Kiedyś podchodziłem do tematu zbyt technicznie, teraz mam inną metodę pracy i mam z "górki".
Odnośnie linku z pierwszego postu - w trakcie czytania tej strony śmiałem się tak głośno, że nawet moim dzieciom się udzieliło :) . Ubaw po pachy komentarzami "fachowców" :) . Tym ciekawie, że wiele zwracało się bezpośrednio do artystów już nieżyjących.
Cały problem właśnie w tym, że wspomniana większość na ogół jest ślepa, głucha etc. (można tu podpiąć wiele innych dziedzin). Natomiast istnieje grupa ludzi, która ma pewną wrażliwość i dla tej grupy oglądanie np. takich zdjęć jak podlinkowane to przeżycie estetyczne pewnego rodzaju. Dla nich na prawdę nie ma znaczenia co i jak się definiuje i dlaczego coś zwraca ich uwagę albo nie. Po prostu tak jest i tyle.
Podziwiam te ambitna probe zdefiniowania sztuki przez elite forum Canon Board. Jednak jestem pesymista, bo 80 lat temu jeden gosc udowodnil :!: ze nie da sie nawet zdefiniowac czym jest matematyka. Mozeby chociaz polaczyc sily intelektualne z forum Nikona ?