Super! Klasyka :)
--
Marnow
Wersja do druku
Super! Klasyka :)
--
Marnow
Jednak poprę popmartaa i Kubaman'a, bo:
- każdy może rzucać populistyczne hasełka, typu bierzmy się za siebie itp...
A przeciez taka "operacja" w skali kraju wymaga zaangażowania pokoleń, co jest samo w sobie trudne do wykonania i kontroli nad tym (zbyt wiele istnieje zmiennych wpływających na taki stan rzeczy aby to uogólniać i splaszczać) - więc potrzeba czasu - dużo czasu...barrdzo dużo czasu
- jednak obstaję, że jednym z ważniejszych czynników(taki bardzo obrazodawczy), jakim jest poziom życia (tak statystycznie, więc cicho tam Wyjątki ;) ) Niech no np. MacKane (bo dość mocno argumentuje swoje poglądy, za co go szanuję) zrobi eksperyment (może i naukowy, potem jakaś praca będzie do napisania i będzie sławny o ile oczywiście nie jest bo go nie znam) i przeprowadzi się np. do Nowej Rudy, koło Wałbrzycha (proszę o litość noworudczan - szanuję ich i bardzo lubię to miasto), ale nie na miesiąc, bo to wtedy jest "świetna nauka życia" a'la któryś z posłów (chyba kadencję temu, wow. ale była oglądalność ;) ), ale na pół roku, albo i rok, na jakieś "fajniutkie stanowisko". Ciekaw jestem Twojego pogodnego samopoczucia i radości do życia i bliźniego, dodatkowo w ramach eksperymentu zalecam lekturę poczytnego "Faktu" ;) i pozostałe informacje na bieżąco: np. jak kradną na "górze", jak skubią z "drugiej ulicy", jak Panu Czesiowi syn chwali sie jak mu dobrze w Anglii na zmywaku, pojedzie do Wałbrzycha na wycieczkę krajoznawczą, np. do byłych kopalnii i zobaczy dzieci jak "chodzą do szkoły" - wiadomości negatywne są bardziej poczytne niż pozytywne, prawda?
A właśnie, ale to i tak nic wszystko co przytoczyłem jako przykład, no chyba że sam do Nowej Rudy zabierze dzieci, o ile je ma. A jak nie ma to i tak nie zrozumie połowy rzeczy (wnioskuję z Twoich wypowiedzi, nie staram się być obraźliwy) tu przeze mnie wypisywanych. Wszak odpowiedzialność nie tylko za siebie ale i za drugiego, ma duży wpływ (i pewnie kolejny czynnik do całego stanu psychicznego społeczenstwa) na to co robisz, kim jesteś i co byś zmienił.
- ci zo za granicą umieją się zachować i uśmiechać, to chyba jednak zarabiają więcej - takie mam wrażenie, a gdyby się nie uśmiechali, to może by już nie pracowali, ale to znów dłuższa historia, wymagająca pokoleniowych zmian
Pozdrawiam i popieram, żeby każdy zmieniał siebie, to w końcu da efekt, nawet jeśli tego nie dożyjemy, ale chyba nikt na tym forum nie jest krótkowzroczny
PS. Ten temat można wałkować i wałkować, a nawet pracę doktorską napisać. Ciekaw jestem który przyszły doktorek zamienił by się w tym, jakże wirtualnym tylko eksperymencie.
można cytując pewnego artystę "robić swoje". Albo można bić pianę, pluć sobie we własny talerz i mówić ile to gnoju dookoła w tym kraju. Nie zauważając, ze takie gadanie robi tego gnoju najwięcej.
Róbmy swoje Panowie.
Coz ja moge powiedziec :) Akurat tak sie sklada ze cale zycie pracuje z ludzmi z najnizszych sfer spolecznych. Wiele lat pracowalem na slasku z gornikami ... w wieku 40 lat wygladali na 80 letnich dziadkow tak ich zniszczyla kopalnia. Super ludzie biedni ale naprawde sympatyczni i optymistycznie nastawieni do zycia. W lubuskim mialem kiedys na stanowisku starszego faceta ... bida az piszczy ale cale zycie poswiecil na pomaganie rownie biednym i potrzebujacym. Niespozyta energia i pomyslowosc. Niekoniecznie wiec bieda idzie w parze z nastawieniem do swiata aczkolwiek zgadzam sie w 100% ze napewno nie prowadzi do poprawy nastroju. Nie ma tu nad czym dyskutowac wlasciwie ... dopoki nie poprawi sie sytuacja materialna to nie poprawia sie nastroje w spoleczenstwie.
Jednak to co pisalem to cos nieco innego ... podawalem przyklady ludzi ktorym nic nie brakuje maja co wlozyc do garnka i nadal sa wredni. To samo duze polskie firmy czy urzedy ... to nie brak kasy to mentalnosc.
Oczywiscie uogolnianie nie ma sensu szczegolnie w przypadku spoleczenstw. Zawsze ktos bedzie pokrzywdzony.
Natomiast kazdy ma jakies tam obserwacje dotyczace otaczajacego go swiata i ludzi. Moje obserwacje sa takie jak to wyzej opisalem. Czesciej jest niemilo niz milo.
Snowboarder, ale czemu Ty sie ciagle tak tych polakow czepiasz? Co oni Ci zrobili ? Masz juz obywatelstwo USA wiec sie nie musisz do nich przyznawac.
Thorin, proszę. Snowboarder jest sam Polakiem i sam sobie nic nie zrobił. Oczywiście że on nie musi się do polskości przyznawać, on nie może się do polskości nieprzyznawać, bo się w Polsce urodził i nie ma wyboru co do tego faktu. Rozterki snowboardera są z zupełnie innej parafii, raczej jak u poety:
Modlitwa dziękczynna z wymówką
Nie uczyniłeś mnie ślepym
Dzięki Ci za to Panie
Nie uczyniłeś mnie garbatym
Dzięki Ci za to Panie
Nie uczyniłeś mnie dziecięciem alkoholika
Dzięki Ci za to Panie
Nie uczyniłeś mnie wodogłowcem
Dzięki Ci za to Panie
Nie uczyniłeś mnie jąkałą kuternogą karłem epileptykiem
hermafrodytą koniem mchem ani niczym z fauny i flory
Dzięki Ci za to Panie
Ale dlaczego uczyniłeś mnie polakiem
Slawi3000, specjalnym patriota nie jestem, ale sluchania o tym jak w polsce jest strasznie a w stanach fajnie mam po dziurki w nosie.
Thorin, problem nie jest w tym, że w Stanach jest lepiej, niż w Polsce, bo to jest oczywiste. Problem jest w tym dlaczego tak jest i czy wszystko jest od nas niezależne, czy też może w jakichś miejscach jesteśmy sami sobie winni.
To co tu widzisz jest wynikiem działania dwóch szkół: jedna mówi - jesteśmy kmioty, ale nasze, słowiańskie kmioty i nie będziemy się zmieniać tylko dlatego, że gdzieś tam anglosasi, Francuzi czy nie daj Bóg Niemcy żyją inaczej. A że samotne matki z dziećmi głodują, to ich problem, bo trzeba było chłopa pilnować. No i druga szkoła - bierzmy się do roboty, zmieniajmy, dołączajmy do tych, którzy potrafią sobie wygodniej (i bogaciej) świat urządzić.
Jak się mieszka poza Polską, to się wyraźniej to widzi, zwłaszcza, jak się ma wgląd na Jackowo, czy Greenpoint, które jak soczewki uwypuklają nasze cechy na tle innego otoczenia. I zwłaszcza, jak się okazuje, że jako Polak ma się większe zdolności i możliwości od większości urodzonych na miejscu tubylców, a IMO to jest właśnie przypadek snowboardera.
Ten problem ciągnie się od setek lat, a już na pewno od czasu analizy przyczyn zaborów dokonanej w XIX w. Nie uciekniesz przed nim.