oj gdybym miał tak wszystkich po imieni pozdrawiać... No choćby Ciebie zatem.
p.s.Chylę czoła, nisko czapką filcową o ziemię zamiatając.
Wersja do druku
A mnie się wydaje, że większość z Was nie widzi istoty problemu...
Nie rozchodzi się wszak o to, ilu fotografów robi chałę - bo tych są miliardy.
Rzecz idzie o to, ile młodych par nie ma kompletnie żadnego gustu ani wyczucia estetyki - w końcu to oni "tworzą" portfolia tych fotografów. Pomyślcie, ile młodych małżeństw każdego dnia zasila portfele fotoziutosławów -> ziutosławy zasilają swoje portfolia -> ich portfolia zasilają nasze dyskusje na forum ;)
Żyjemy niestety w takiej dzielnicy świata, gdzie plastikowa Matka Boska i kolorowa ramka wokół zdjęcia zawsze wygrają z najsłabszym nawet dziełem sztuki.
Ta a'propos 'zasilania portfolia', to znam fotografa, który wiele lat temu przyjął żelazną zasadę budowania swojego ślubnego portfolio - nie ma w nim miejsca dla brzydkich ludzi. Zasada może się wydawać z jednej strony śmieszna, a z drugiej kompletnie obrzydliwa, ale dzięki niej facet ma portfolio pełne ślicznych i smukłych blondynek do pary z wysokimi i opalonymi brunetami :-) Ot, taka nieco brutalna selekcja klientów. Jeśli podczas pierwszego spotkania młoda para nie przypasuje fotografowi i nie "wstrzeli" się w jego standardy estetyczne, to spotyka się z odmową wykonania usługi pod pretekstem jednak zajętego terminu, nieplanowanego wyjazdu na Księżyc. Podobno do tej pory jeszcze nikt mu się nie obraził za takie akcje. Na dokładkę koleś bierze pod uwagę miejsce wesela (nie foci po remizach) i samochody ("zwykły" Merc E-klasy już się podobno nie łapie na focenie). Można by powiedzieć, że gość jest bezczelny i chamski, ale swoje osiągnął - wypozycjonował się w ten sposób w segmencie klientów zamożnych, których właśnie to jego bajkowe portfolio chwyta za serce (i portfel przy okazji) :-). Foty człowiek robi na świetnym poziomie - to tak dla ścisłości :-)
To nie było tytułem wstępu :-) To co napisałem w sumie rzuca trochę złego światła na wspomnianego fotografa, więc linkiem nie rzucę, bo potem ktoś by czymś rzucił we mnie :-) Wątek jest o kiczu w ślubnej, a ja dałem kontrprzykład, jak to może wyglądać w drugą stronę. W sumie z tematem selekcji klientów pod kątem ich wyglądu spotkałem już parę razy. Samo życie...
Ja tu akurat nie widzę nic złego, każdy sobie tak ustawia pracę aby jemu było wygodnie i dobrze, jeżeli go stać na wybieranie par to czemu nie? Złe to jest podjęcie sie roboty i wykonanie jej źle, celowe spartolenie, a to że fotograf wybiera pary... cóż , może nasłać jakiś urząd coby mu nakazał w ciągu roku mieć conajmniej 40% par mniej reprezentacyjnych, w ramach równości dostepu ludzi do fotografów :-)