mnie ciekawi to zdjęcie z pudełkiem zapałek..
może chciał żeby na jego aukcji panował duży RUCH
:D
Wersja do druku
mnie ciekawi to zdjęcie z pudełkiem zapałek..
może chciał żeby na jego aukcji panował duży RUCH
:D
Ja go prosiłem o zdjęcia nr seryjnych z pudełkiem zapałek...
Stary numer. Prosi się sprzedającego, żeby sfotografował nr z jakimś dziwnym przedmiotem. Szanse, że znajdzie na google.grafika takie zdjęcie jest zerowe.
Czyli kolo jest na tyle bezczelny i czuje się niekaralny że pokazał numery :]...
I już się reaktywowała: http://www.allegro.pl/item220049813_...s_mark_ii.html
On zna dokładne pochodzenie sprzętu, my nie - to nie bezczelność, to prosty rachunek. Sprzęt mógł być ubezpieczony, zgłoszony jako skradziony.. potem "lokalnie" sprawdzony po kątem czy numery nie wypłynęły z ubezpieczalni i teraz puszczony w drugi obrót w innym miejscu na świecie. Wszystko może się odbywać nawet za zgodą właściciela (chciał szybko przejść na Nikona?), mało to takich samochodów?
Aukcja nie została zamknięta przez Allegro, natomiast opis ciągle ewoluuje.
Teraz to już nie jest "produkcja 2006". Facet ostro się widać przejął, Whibal już jest i "256MB", ale za to drugi "512BM" (czepiam się). Nadal jednak sprzedaje ten nietypowy obiektyw ;-) i ilość osłon przeciwsłonecznych jakoś się nie zgadza... no, i moje ulubione "zaufany sprzedawca" (tylko co z tego, jak towar lewy?).
Oczywiście cały czas pozostaje ten ułamek szansy, że dziwne rzeczy faktycznie się przytrafiają, no i... 8-) nieeeee...
Ciekawą postacia musiał byc jego poprzedni właściciel.... Patrząc po sprzecie musiał być fotografem slubnym bo to 50 1.2 to raczej do reporterki sie nie nadaje tak samo ja to 14 2.8. Wydaje mi sie że jak by to puscił osobno a nie w komplecie to już by połowynie miał a tak... No cóż z kilometra widać że kradzione.
Jestem ciekaw czy sprawdził czy w body'ych są karty, bo nie wydaje mi się żeby ten pr0 właściciel robił na 768mb :D
Jeśli prawdą jest, że dotychczasowy właściciel nie żyje, to możliwe, że nawet nie miał kto zgłosić zaginięcia sprzętu:? Ale załóżmy, że rzeczywiście auto powypadkowe trafiło w ręce tego sprzedawcy, to kto by mu je oddał z pełnym bagażnikiem? I to z taka zawartością?:shock:
Sytuacja nie jest "niemożliwa" - po prostu facet nie miał rodziny (bliższej tudzież dalszej), wspólnika, ani spisanego testamentu. Auto rozbite, odholowane i sprzedane prosto z policyjnego parkingu, a wyceną rozbitka zajął się beznamiętny organ państwowy w postaci zmęczonego wielością podobnej pracy urzędnika, któremu nie chciało się już zajrzeć do kufra.Cytat:
(...) kto by mu je oddał z pełnym bagażnikiem? (...)
Cóż, dopóki nie udowodnisz inaczej, nie ma się gdzie przyczepić.
Kolejne przedstawione etapy zweryfikować może tylko policja, a ta nie zainteresuje się sprawą dopóki ktoś nie rozpozna tego sprzętu.
Do tego facet podał zupełnie niezobowiązująco jakąś tam historyjkę i jeśli będzie zmuszony, to łatwo się z niej wycofa, bez większych konsekwencji, podając jakikolwiek banalny powód.
Sprzedający nie grzeszy znajomością gramatyki, wiedzą fotograficzną, czy nawet spostrzegawczością, ale podstawy rzemiosła ma.