a ja tam szczerze pragnę by jak najwięcej ludzi robiło coś dla mojego dobra(prawdziwego dobra !!) nawet wbrew mnie- gdy ja swojego prawdziwego dobra z jakichś przyczyn nie dostrzegam. Potem gdy już to zobaczę - cieszę się podwójnie: 1. bo jednak sprawy poszły lepiej niż mogły ( gdyby było po mojemu) 2.bo świat nie jest jednak takim złym miejscem - ktoś zadbał o mnie- nawet jeśli ten ktoś kto bezpośrednio był tylko wykonawcą przepisów robił to niechętnie i miał mnie w d... to jednak tą dbałość mogę dostrzec w myśli konstruującego przepisy. Podstawą jaka nas chyba różni jest wizja państwa. Ja tam wolałbym by państwo było organizacją ciut bardziej „ciepłą” – by raczej uczyło głupców mądrości niż spokojnie przyglądało się, jak „naturalne mechanizmy ich eliminują”. Oczywiście ,jako, że państwo -to my wszyscy -pozostaje jeszcze kwestia kosztów (np. ograniczenie sobie nieco jakiejś wolności) owej „nauki”. Na koszty większe lub mniejsze najłatwiej zgadza się ten , kto zauważył , że nie raz już był „beneficjentem” tej działalności państwa, a jeszcze łatwiej ten kto sobie pomyśli , że nie raz jeszcze będzie „beneficjentem „ – on lub jego dzieci – bo nie wszystko jest pod jego kontrolą. Nasza głupota jest tym co najbardziej pozostaje poza naszą kontrolą a przy tym jest dość dla nas niebezpieczna. Jeśli więc ktoś chce koniecznie uczyć się na własnych błędach to ja serdecznie dziękuję – bo to czasem mocno może boleć, a czasem może skutecznie „wyeliminować”. Chyba, że ktoś jest tak odważny lub tak pewny swojej mądrości ....