Marcin ma nerwice - wybaczcie mu ;)
Wersja do druku
Marcin ma nerwice - wybaczcie mu ;)
Proponuję:
Kancik czarny, koszula np. biała bez krawata i do tego czarna kamizelka od gajerka… i powinno być OK.!
Wiem z własnego doświadczenia, że wygląd jest istotny na takich uroczystościach. Ludzie zwracają na to uwagę i to bardzo dużą.
Miło jest usłyszeć od gości, że wygląda się dobrze.
Nie polecam stroju lekceważyć!!!
fotoreporterzy.plCytat:
Bo “klient w krawacie jest mniej awanturujący się”. Krawat branżowy jest własnością fotografa kancelarii premiera - Roberta Kwiatka ; Przodkowo 01.09.2008
fot. Łukasz Głowala / FORUM
Ja się zgadzam z Łukaszem. W życiu nie załozyłabym garnituru na ślub, gdybym miała fotografować. W garniturach są weselnicy (ci z kompaktami też) - oni się bawią, fotograf pracuje. Strój ma być czysty, schludny, nie rzucający się w oczy i wygodny. Logo i www na plecach - jak najbardziej. Fotograf ma wyglądać schludnie, ale jak profesjonalista, a nie jak wujek panny młodej, który se kupił lustrzankę i świruje z wypiekami na twarzy i potem na czole.
Inna rzecz, że garnitur kojarzy mi się z Wiejską i z wiejską zabawą (na jedno wychodzi) i tak już pewnie pozostanie.
Fotografowałam na razie tylko jeden ślub, własnego syna. W czarnych bojówkach i czarnej koszulce. Przebrałam się w szpilki, suknię i makijaże... potem. I... ach! Ilu komplemenów wysłuchałam za tę metamorfozę!! :D
No i - jakie piękne zgorszenie wywołałam wśród wiejskiej cześci rodziny!
Mniam! Warto było!
Onegdaj w wyższych sferach obowiązywała zasada, że elegancki to człowiek ubrany stosownie do okoliczności - okoliczność to także wykonywane zajęcie. Nieeleganckie jest to, co nadęte i sztuczne, czyli udające coś innego. Garnitur na fotografie udaje strój weselny, a onże fotograf - pracuje. Chyba że robi i jedno i drugie, ale to mało profesjonalne.
A same slipy - oczywiście schludne - są dobre w sypialni, nigdzie indziej.
ewa gratuluję opanowania;) ja bym riposty sarkazmu nie pozbawił :)
A jeśli chodzi o ubiór, samo przebywanie w garniaku przez kilkanaście godzin jest dla mnie nie do przeżycia, nie wspominając o fotografowaniu:)
Ostatnio, żeby zrobić sensowne ujęcie młodej pary miałem około 'pół pocałunku' żeby wskoczyć na scenę za nimi (wys. mnie/więcej do pasa)... Dobrze że miałem luźne lniane spodnie, a nie garnitur ;)
Z moją pogodą ducha? :D
Podobnie ja - zaproszenie syna do fotografowania jego ślubu to był dla mnie zaszczyt i wyraz wiary w moje umiejętności (przesadny). Nie wyobrażałam sobie tej pracy w wieczorowej sukni i szpilkach. Więc... poszłam na całość :DCytat:
A jeśli chodzi o ubiór, samo przebywanie w garniaku przez kilkanaście godzin jest dla mnie nie do przeżycia, nie wspominając o fotografowaniu:)
Ostatnio, żeby zrobić sensowne ujęcie młodej pary miałem około 'pół pocałunku' żeby wskoczyć na scenę za nimi (wys. mnie/więcej do pasa)... Dobrze że miałem luźne lniane spodnie, a nie garnitur ;)
Było bardzo naturalnie i sympatycznie, a zdjęcia wyszły dużo powyżej moich umiejętności.
W każdej życiowej sytuacji najważniejsze jest niczego nie udawać.
No chyba że dla wygłupu, ale to inna bajka ;)
Ewa, popieram Cię całym sobą :) . Niektórym wypowiadającym się w tym wątku piórko w d...tyłek i na bal ;) . Domyślam się, że Ci "pięknisie" od garniturów to raczej na weselu kuzynki czy innej rodzinki fotografowali (bez uogólniania oczywiście). Niemniej szanuję wszelkie ubiory fotografów weselnych i nie tylko. Jak komu wygodnie to co mi tam ;) . W tą sobotę miałem nowe buty - elegancko-wygodne i do tego ciche (podeszwa), elastyczne i przyczepne (mogą być nawet jako zaczepno-obronne ;) ). Zaraz lepsze foty mi wychodziły ;) :grin: