Zamieszczone przez
axk
Przykład z życia wzięty. Sprzedawca wystawia na aukcji obiektyw, dajmy na to o wartości rynkowej 1000 zł., dostaje e-mail od potencjalnego klienta iż ten kupi w/w sprzęt ale pod warunkiem iż sprzedawca wystawi pisemną gwarancję "rozruchową" na okres tygodnia. Sprzedawca nie widzi w tym nic złego, przecież jest w 100% pewny iż sprzedawany obiektyw jest sprawny i nie posiada żadnych wad, te 7 dni nie jest dla niego zbyt długim okresem, tak więc godzi się na propozycję klienta. Transakcja zostaje sfinalizowana. Po dwóch dniach klient będący aktualnym właścicielem w/w sprzętu podczas wykonywania zdjęć upuszcza obiektyw co powoduje uszkodzenie układu AF (pomijam kwestię czy uszkodzenie takie jest fizycznie możliwe, chodzi o zaistniały fakt). Obiektyw nie posiada żadnych śladów upadku. Co w takiej sytuacji robi? Przecież pozostało mu jeszcze 5 dni "gwarancji rozruchowej" tak więc dzwoni do sprzedającego i informuje go o zaistniałym fakcie. Sprzedający jest pewny iż wysłał sprzęt w pełni sprawny, kupujący domaga się zwrotu gotówki ponieważ sprzęt "uległ uszkodzeniu". I tutaj zaczyna się problem sprzedawcy który wystawił gwarancję na używany sprzęt sygnując ją swoim podpisem. W najlepszym przypadku zostanie z uszkodzonym obiektywem i zamiast go sprzedać będzie musiał jeszcze do niego dołożyć. Oczywiście może go sprzedać jako uszkodzony, jednakże w tym przypadku także traci na takiej transakcji.