na pewno widać, że przeostrzone, zresztą autor o tym pisał ;), pewnie C 70-200 f/4 L będzie optzycznie lepszy, ale czy jest sens go kupować do takich zastosowan jakich ja potrzebuję - hobbystyczne pstrykanie...
Wersja do druku
na pewno widać, że przeostrzone, zresztą autor o tym pisał ;), pewnie C 70-200 f/4 L będzie optzycznie lepszy, ale czy jest sens go kupować do takich zastosowan jakich ja potrzebuję - hobbystyczne pstrykanie...
Niezależnie jak fotografujesz - czy amatorsko czy zawodowo to chcesz mieć jak najlepszą jakość. Teraz wydaje Ci się, że taki obiektyw Ci wystarczy, ale w rezultacie pewnie i tak go wymienisz na coś lepszego. Wielu z tego forum przechodziło takie etapy..
Co do zdjęć to oczywiście widać, że są przeostrzone, ale nie w tym rzecz. Po prostu brak na nich szczegółów i żadna obróbką już się tego nie poprawi. To nie dla takiego obrazka kupuje się lusto. Takie jest moje zdanie.
nie chcę tu zaczynać żadnego sporu doktrynalnego ;), jakich wiele na tym forum, ale wydaje mi się (podkreslam, że wydaje bo nie mam porównania), że w przypadku drukowania zdjęć lub ich skalowania do mniejszego rozmiaru (np. do galerii) to chyba, aż takich różnic nie będzie widać :confused:, oczywiście na podglądzie 100% to co innego i tu w pełni rozumiem sprawę...
Rzeczywiście nie są to zdjęcia pokazowe, zamieściłem je jedynie po to, aby pokazać jak wypadają wykonane ad hoc fotki z życia na 550D i C 55-250, a nie z testów w sterylnych warunkach i w związku z tym jest się czego czepić, ale czy na pewno? Bo sposób wnioskowania na podstawie tych zdjęć poraża mnie płycizną podstawowej wiedzy technicznej.
Po pierwsze: chcemy mieć obiektyw użyteczny na pełnym otworze względnym (jaki by on nie był) i C 55-250 taki jest. Przymknięcie go znacznie pomaga, ale przyrost rozdzielczości z tytułu domknięcia o jedną działkę przysłony jest rzędu kilkunastu procent, natomiast wzrost nieostrości ruchowej jest równo o 100%.
Zdjęcia były robione w warunkach zastanych, przeważnie przy ostrym świetle słonecznym, macro z ręki, przy wietrze i bardzo płytkiej GO, gdy aparat nastawił ostrość tam, gdzie się mu to udało, a zanim migawka się otworzyła obiekt (albo ja) odpłynął sobie z płaszczyzny ostrzenia; gdy wielkość obiektu w celowniku czasami była mniejsza od pola pomiarowego AF, przy włączonej stabilizacji, która czasem potrafi pomóc, a czasem spartolić zdjęcie; ponadto zdjęcia przeostrzone ze względu na brak GO lub wyjście obiektu poza GO; ponadto poddane dwukrotnej konwersji: raz z RAW do jpg, potem jeszcze zmniejszenie objętości jpg, aby wstawić je na serwer; dodatkowo zdjęcia robione z ISO co najmniej 400, niektóre 1600, co także odbija się na rozdzielczości i ogólnym wyglądzie, zwłaszcza przy agresywnym ostrzeniu. Jest zatem cała masa czynników decydujących o końcowym rezultacie, a nie tylko i wyłącznie sam obiektyw. Na każdym zdjęciu można sobie przeanalizować gdzie przebiega płaszczyzna ostrzenia i czy ona jest tam, gdzie chciało by się, aby była i jeżeli jest inaczej, to znaczy, że nastapił jakiś ruch obiektu, fotografa, lub błąd AF; widać dokładnie, co w praktyce oznacza GO, gdy obraz się rozpływa natychmiast, dosłownie milimetry poza płaszczyzną ostrzenia a ogląda się go w rozmiarach ca 1 x 1,5 m, bo do tego się sprowadza oglądanie 18 megapixeli na 100% na monitorze.
Jeszcze dwa miesiące temu, gdy robiłem zdjęcia lustrzankami wyłącznie analogowymi, nie przychodziło mi do głowy robienie zdjęć macro z ręki, ani na 400 mm przy f/8 z ręki, używałem do tego statywu. Te zdjęcia są z ręki!
Mam zdjęcia macro ważek robionych kompaktem canon A 610, które są kapitalne, prawie cała ważka na kadr i prawie cała ostra, wyraźna, szczegółowa, ale jest to po pierwsze "prawie cała na kadr" a nie wycinek kadru, ponadto matryca 5 a nie 18 megapixeli, ponadto zdjęcia robione przy f/2,8 lub f/4,1 z czasem migawki rzędu 1/1500, czyli przy praktycznie całkowitym zamrożeniu ruchu, więc ani efekty poruszenia, ani wyjścia poza GO nie występują tak, jak w 550D.
Oto jedno z powyższych zdjęć zrobione z ręki przy 250 mm na pełnym otworze względnym i przy czasie otwarcia migawki 1/400 s, czyli w warunkach ekstremalnych dla macro:
http://img535.imageshack.us/img535/158/img50491.jpg
Widać wyraźnie przebieg płaszyzny ostrości i rozmycie obrazu przed i za nią. O ile więcej można chcieć zobaczyć w płaszczyźnie ostrości niż widać na tym zdjęciu, skoro widać tu włoski o szerokości praktycznie 1-2 pikseli?
Jedyne absolutnie nieruchome obiekty, które pokazałem na zdjęciach, to śmigłowiec i wieża kościoła- czy tam jest się czego czepić?
A obiektyw umożliwiający robienie zdjęć macro z odległości 1,1 m i obejmujący kadr 44,7 x 67 mm, czyli w odniesieniu do FF dający skalę odwzorowania jak 1:1,861 i generalnie dobre obrazy w tym trybie jest raczej godny polecenia.
Robiłem także równolegle zdjęcia Vivitarem 3,5/100 macro, który jest rasowym obiektywem do macro i rzeczywiście rysuje trochę lepiej, ale nie jest to kolosalna różnica. Gdyby ze zdję z tych dwóch szkieł zrobić odbitki w natywnym formacie, to mocno wątpię, czy byłaby jakaś różnica widoczna.
Zrobiłem sobie taki teścik: Tamron 90 mm macro przy f/5,6 i w tej samej skali odwzorowania Canon 55-250 przy 250 mm na pełnej dziurze. Oświetlenie lampą błyskową na wprost, w przypadku Tamrona lampa w sankach Olympus T-32 na automatyce własnej, bo kombinowałem wcześniej ze światłem rozproszonym, a w przypadku Canona lampa wbudowana aparatu w trybie TTL. Korekta dotyczyła jedynie ujednolicenia balansu bieli i ekspozycji. Oba zdjęcia przy ustawieniu ostrości na 5. Zdjęcie z Canona w o punkcik większej kompresji, bo wyszło większe objętościowo i serwer nie łykał. Jak ktoś będzie miał jeszcze wątpliwości co do jakości optycznej obiektywu Canona, to niech się przyjrzy tym zdjęciom więcej, niż raz ;)
Można też zauważyć, że ostrość w obu przypadkach jest ustawiona niezupełnie tak samo (miało być na prawe oko), ale usta lalki wyszły Canonowi ostrzejsze- w RAW to widać, ale na tym skompresowanym do bólu jpg (poziom 4) ani trochę. Subtelne przesunięcie płaszczyzny ostrości jest odczuwalne i decyduje o końcowym efekcie przy oglądaniu na 100%.
Tamron SP 2,8/90 mm Macro @ f/5,6
http://img43.imageshack.us/img43/5059/img5142tamron.jpg
Canon EF-S 4-5,6/55-250 mm @ 250 mm @ f/5,6
http://img98.imageshack.us/img98/8527/img5165canon.jpg
Pewne różnice w oddaniu szczegółów, zwłaszcza we włosach, można tłumaczyć inną odległością od obiektu i kątem padania światła lampy- obiektyw Canona był prawie 3x dalej od obiektu, więc oświetlenie zdecydowanie bardziej płaskie, a przy Tamronie bardziej modelujace.
Ja jednak proszę o trzymanie się tematu wątku. Spostrzeżenia na temat lustrzanki 550D TAK - na temat obiektywów NIE - a w każdym razie nie w tym wątku.
Dziękuję za uwagę 8-).
Pełna zgoda, ale mnie sprowokowało pytanie zadane przez inego forumowicza. Zresztą współpraca aparatu z konkretnymi obiektywami jest tematem dotyczącym aparatu ;)
A skoro już o tej współpracy wspominam, to powiem że skuteczność ostrzenia w AF w przypadku nawet tej lalki zależała bardzo od przemieszczeń aparatu i czujnik nastawiał się a to na źrenicę, a to na brew, a to na kosmyk włosów, że nie wspomnę o ruchach od i do obiektu, natomiast przy obiektywie Tamrona poza tymi samymi problemami dochodzi jeszcze znakomite utrudnianie ręcznego ostrzenia przez pryszcze na matówce, czyli czarne kropeczki wewnątrz oznaczonych prostokątami pół AF. Jest to tak wredne, że czasem czyni ręczne nastawienie ostrości praktycznie niewykonalnym. Tutaj całkowita GO wynosiła około 1 cm, a takie przesunięcie jest przy zdjęciach z ręki absolutnie typowe. Zamiast się bawić w ustawianie statywu wykonałem po prostu po kilka zdjęć dla każdego szkła i wybrałem najostrzejsze.
atsf mało mnie interesują dywagację nt. techniki robienia zdjęć itd. Sam mam 7D, czyli matryca jest podoba i wiem dokładnie jak wygląda kwestia tej "magicznej" możliwości cropowania rzekomo 2 razy większej niż z aparatu o mniejszym upakowaniu pikseli.
Bardzo się cieszyłem kupując 7D, że będę mógł wyciąć 2 razy więcej niż z 350D, niestety bardzo szybko zostałem sprowadzony na ziemię. 95% osób robi zdjęcia do internetu, czyli jest to zazwyczaj rozdzielczość 800x600 i nikt mnie nie przekona, że jestem w stanie wyciąć w podobnych warunkach 2 razy więcej niż ze starego aparatu przy zachowaniu w miarę dobrej jakości.
Patrząc na ludzi, którzy robią np. sport i wychodzi im to rewelacyjnie to np. po zmianie puszki z 30D na 50D wcale nie mają lepszy zdjęć, a śmiem twierdzić, że w niektórych przypadkach wypadają nawet gorzej. Mówię tutaj właśnie o spory cropowaniu, gdzie z 200mm trzeba zrobić 400mm i więcej.
Proponuję poczytać wątek, w którym ludzie mają podobne spostrzeżenia: http://www.canon-board.info/showthread.php?t=76012
Reasumując:
- na upakowanej matrycy rzeczywiście jest zysk, ale głównie wtedy gdy obrabiamy całe zdjęcie, a nie jego wycinek.
- zdjęcia z upakowanej matrycy są bardziej miękkie niż z powiedzmy 8mpix co powoduje, że musimy je bardziej wyostrzać, co z kolei powodu uwypuklanie szumów i artefaktów na zdjęciu, zwłaszcza jeżeli jest to spory wycinek. Doskonale pokazałeś to na swoich zdjęciach.
- na upakowanej matrycy dużo bardziej widać wady typu FF/BF - zwłaszcza przy wycinaniu. Jak obiektyw lekko nie trafi to już zdjęcie nadaje się tylko do kosza, na matrycy 8mpix lekki błąd AF nie był taki widoczny
No i tak można wymieniać jeszcze wymienić wiele spostrzeżeń...
Wszystko sie zgadza, sam o tym samym i tak samo pisałem trochę wcześniej, jednakże rzecz się rozchodzi o to, że krop ze zdjęcia jest tylko wtedy dobry, jak całe zdjęcie jest dobre:) Moje akurat nie są do końca dobre i z pewnością lepiej wypadły by kropy wykonane przy szerokim kącie nawet z kita niż przy teleobiektywie o relatywnej ogniskowej 400 mm. Ja każdemu życzę, aby udało mu się wycisnąć z posiadanego obiektywu więcej niż połowę jego potencjalnych możliwości, bo utrata jakości zdjęcia przy teleobiektywach wskutek nieostrości ruchowej bywa dramatyczna. Wystarczy sobie przeliczyć na jakie przesunięcie obiektu można sobie pozwolić aby osiągnęło ono wielkość plamki rozproszenia na matrycy. Liczyłem. Aby ostro sfotografować idącego spacerkiem człowieka (prędkość około 1 m/s) w poprzek do osi obiektywu w skali 1:100 (czyli prawie na wysokość kadru w poziomie) trzeba mieć ekspozycję przy czasie krótszym, niż 1/700 s. Ostre zdjęcia przy dłuższych czasach to po prostu przypadki, które się dość często zdarzają, ale jednak przypadki, bo jest to fizyczna niemożliwść.
Pisałem też wcześniej, że remedium na nieostrość ruchową i błędy wyostrzenia oraz słabszą rozdzielczość obiektywu jest wykonywanie zdjęć w mniejszej niż pełna rozdzielczości aparatu (np. na 8 Mpix na 550D), bo wykonane w pełnej rozdzielczości i potem na siłę zmniejszane dziedziczą po oryginale wszystkie wady, natomiast robione od razu w mniejszym formacie ich nie ujawniają. Tyle, że ze zdjęcia 8 megapikseli trudniej jest wykroić pocztówkę w takich proporcjach motywu, jak ze zdjęcia 18 megapikseli, trzeba by ją ekstrapolować, co również czasem może dać lepszy rezultat niż krop z pełnej rozdzielczości. W każdym bądź razie wydruki 20x30 cm z negatywów skanowanych na 3 Mp są bardzo dobrej jakości, a przy skanie na 6 Mp zdjęcie w formacie wydruku 30x45 cm wychodiło mi znakomicie.
Aby pokazać jakość zdjęcia na 550D z obiektywu C 55-250 IS użyłem lampy błyskowej dla zamrożenia ruchu i skonfrontowałem to z uznawanym za bardzo ostry Tamronem 2,8/90 macro. Te akurat zdjęcia są w pełnym kadrze, to nie kropy, i w pełnym kadrze jakość obiektywu Canona budzi szacunek. Gdyby jednak wykropować same oczy, czy same usta lalki, to wskutek niejednolitości nastawienia na ostrość któryś z tych obiektywów zdobył by przewagę, ale przecież to nie jego ani wina, ani zasługa.