W ogóle się nie znacie.
Ramsztajny.
Phi.
Iron Maiden, Thin Lizzy, Diamond Head, King Diamond, Killing Joke, Misfits, Anti-nowhere League, Mercyful Fate, Discharge...
...to były zespoły.
Kto to pamięta, tak zwany New Wave Of British Heavy Metal.
Detal, że Mercyful Fate był jak smok zespołem angielskim...
A Thin Lizzy metalowym.
Na bazie tego powstały takie ( amerykańskie! ) zespoły jak Metallica, Slayer, Megadeth czy Motorhead. I w sumie one się bronią do dziś, bo ( z racji wieku ) wychowałem się na Ironach czy Metallice i te zespoły będą zawsze ze mną :wink: ale nie ukrywam bardzo głębokich uczuć do Diamondów, a Thin Lizzy jest BOGIEM ( uświadom to sobie-sobie :wink: ).
O takich klasykach jak Knopfler czy jego Straits nie muszę wspominać... oni wiedzą, co to piękno w muzyce i potrafią to pokazać.
"Nowi" wykonawcy to już nie to samo.
Jak słucham takich właśnie ramsztajnów czy innych system of a downów to mnie coś strzyka. Przecież to wszystko już było... tylko tak... lepiej było.
Choć zdarzają się perełki, które mi się podobają.
Np. taki Nightwish. Cuchnie komercją, ale jak się ślicznie przy tym zasypia...
Gorillaz. Rewelka. Nie wiem jak nazwać tą muzykę, ale jest ok.
Ogólnie taki właśnie rock ( soft-rock? ) słucha się bardzo dobrze i zapewne podoba mi się jeszcze 250 innych zespołów, których nazw nawet nie znam.
Polski metal w ogóle do mnie nie trafia.
No, może jeszcze dam się namówić na Kata, ale to by było na tyle.
Jeśli chodzi o polski nie-metal, to gdybym był kobietą to zostałbym żoną Janerki. No uwielbiam tego gościa jak nic. Janerka to jedyny wykonawca, na koncerty którego nie biorę sprzętu. Bo idę płynąć z muzyką i nie myśleć o niczym.
Z "aktualnych"... lubię Flintę, ale za pierwszą jej płytę. Za drugą już nie.
No a reszta to tak na wyrywki... coś z tego, coś z tamtego... przekrój jest duży, bo jak napisałem - słucham tego, co do mnie trafia.
Praisner, Steczkowska, a może Mezo, a może Jopek, a może Markowska, a może Bayer Full... na co mam ochotę.
Tylko muzyka MUSI w sobie coś mieć, a i dobrze, gdy lirycznie nie traktuje o ogórkach w pi... w zalewie octowej.
Taneczna... akceptuję, aczkolwiek działa na mnie usypiająco. Nie wiem, jak można bawić się przy czymś tak monotonym... :wink:
No, ale się rozpisałem.
No i chciałem zakończyć jakimś fajnym "okrzykiem", ale sam już nie wiem co wybrać. Czy "up the irons" czy "metal up your ass" czy może coś jeszcze innego...
Och, jakie mam bogate życie wewnętrzne jeśli chodzi o muzykę, och, ach... :mrgreen:
O, już wiem.
Nara, ziomy.
:mrgreen: