Ale taki bernardyn to duży pies. Nie chciałbym go dźwigać w góy.
Wersja do druku
Ale taki bernardyn to duży pies. Nie chciałbym go dźwigać w góy.
Jeden raz to jakby wcale. Jak ktoś raz pstryknie Sfinksa to trudno mówić, że to lubi. Ja na ten przykład bardzo lubię fotografować góry. I od czasu do czasu fotografuję. Ale nie noszę sprzętu i nie piję. Szczyty zdobywam samochodem. To dlatego.
Szczytowanie samochodem, to nie szczytowanie ;)
Nie widzę jakiegoś większego sensu zarzynania samochodu po wertepach, skoro jest śmigłowiec
BTW: każdy musi odnaleźć dla siebie optymalne proporcje między chodzeniem, foceniem i spożywaniem alkoholu, gdyż te trzy rzeczy połączone ze sobą w odpowiednich dawkach dają prawdziwą satysfakcję :grin:
Śmigłowiec ma tę zaletę, że łatwiej nim znaleźć miejsce, gdzie góry nie zasłaniają widoku...
Znaczy młodzi jeszcze jesteście. Najodpowiedniejsze proporcje opracowane przez fachowców z vizira to 80% łażenia i po 10 picia i focenia w tzw. pogodę, oraz 90% picia i 10 łażenia (od knajpy do knajpy) w niepogodę :mrgreen: