Witam,
A ja z uporem maniaka wrócę do wątku u myśliwych.
Zachowam się bardzo niekoolturalnie i mało mertyorczynie i odniosę się do wypowiedzi arkadego: bzdura. Przynajmniej jeżeli chodzi o sedno.
Od wielu lat obserwuję przyrodę, od niedawna robię zdjęcia - głównie ptaków.
Cośkolwiek o tym wiem - można moje zdjęcia oglądać.
Miałem nieprzyjemność wiele razy spotykać myśliwych w terenie.
Do ptaków strzelają do wszystkiego co tylko z trzciny wyleci.
Często o świcie w romantycznej mgiełce - nie ma bata, nie rozróżnisz gęgawy, od białoczelnej od zbożowej. Ani cyranki od cyraneczki.
Strzelasz i patrzysz co zabiłeś. Łownych kaczek jest tak z pięć gatunków - reszta chroniona. To tyle jeżeli chodzi o farmazony o kodeksie łowieckim.
Ostatni raz widzałem to 2 tygodnie temu. Strzeleli sk... tak koło świtu. Jeszcze godzine później jak robiłem zdjęcia (informacyjnie) to nie byłem w stanie rozpoznać co latało (a mam 500 is).
Krótka piłka: pojechałem na gęsi to są jakąś przywiozę.
Acha: jeden z moich znajomych ornitologów widział jak po nieudanym polowaniu strzelili sobie do myszołowa. Bo się sfrustrowali.
A w kwestii formalnej, nie zgodzę się:
"Myślistwo – strzelanie dla przyjemności – a dlaczego nie? Jeśli tylko zgodnie z zasadami to dlaczego przy okazji ponoszenia kosztów, obserwacji przyrody, ochrony tejże przyrody ma nie dawać satysfakcji."
A to dla tego, że 1% społeczeństwa - zabiera znacznej cześci społeczeństwa możliwości podziwiania przyrody - nie mogę pójść nad jezioro kiedy chce i robić zdjęcia bo jakiś debil może mnie postrzelić. A to już narusza moje prawa.
Pozdrawiam
PM