rzut oka na optyczne i wygląda na to, że ostatnie lustra Canon wypuścił w Q1 2020 - 850D i 1DxMk3
tak z ciekawostek, miałem ostatnio w rękach 5DsR i dla mnie to był już duży i ciężki kloc :)
Wersja do druku
rzut oka na optyczne i wygląda na to, że ostatnie lustra Canon wypuścił w Q1 2020 - 850D i 1DxMk3
tak z ciekawostek, miałem ostatnio w rękach 5DsR i dla mnie to był już duży i ciężki kloc :)
To szybko im to poszło. Myślałem że jeszcze z 2-3 modele wyjdą i przez następne 10 lat będą funkcjonować równolegle z bezlusterkowcami. Pytam bo ogólnie cena ostatniej piątki jest bardzo atrakcyjna i nie wiem czy nie warto ją kupić zamiast pchać się w R5 czy R6 tym bardziej że i szkła są znacznie tańsze od systemu RF.
Gdzieś tu jest zapytanie o nową puszkę dslr czy ml. I powiem tak, jak aparat ma fotografować osoby to ML.
Żonie mogę dać R5 z 85 1.2 i wiem, że chociaż nie fotografuje od 10 lat to 10/10 portretów wyjdzie trafione w oko. Gdzie z 5D3/4 bywało by róznie. Wiadomo jak ogarniesz temat jest dobrze, ale nadal punkty są zbite w środku.
Sam fotografując meble nadal używam 5D3 i nie mam problemu. Ale tam wiadomo f5.6 lub 8.
Myślę że to wciąż świetny sprzęt tylko marketingowcy Canona chcą Ci wmówić że w zasadzie musisz kupić bezlusterkowca żeby zrobić udane zdjęcie. To tak jak z każdym kolejnym modelem samochodu.
ja ostatnio wymienilem takie lustro z gibanym ekranem na takie z wespawanym na sztywno. i w sumie lepsze jest. jakbym mial wybor to moglbym jednak miec gibany ekran, ale z drugiej strony do tego nowego mam normalny L-bracket, a do tego poprzedniego nie udalo sie nikomu tego sensownie zaprojektowac (tak, zeby z gibanego ekranika mozna bylo swobodnie korzystac). a dla mnie aparat bez L-bracketa nie ma racji bytu
Nie zliczę sytuacji, w których gibanik ratował mnie przed karkołomnymi pozami, a ostatni przykład z dziś, gdy chowałem się za krzakiem i tylko obracałem aparat na statywie w stronę rogasia żeby go widzieć w ekranie. A najbardziej karkołomne zadanie miałbym w kanionie Antylopy, tam bez tego niejeden kadr byłby na chybił trafił :D
a L-bracket spokojnie montuję, trochę on ekran ogranicza ale niewiele, zresztą pionowych kadrów prawie nie robię
a no to kicha..
ciekawą opcją jest używanie półklatki (np. smallrig halfcage black mamba) zamiast l-bracketa do fragmentu półklatki przy gniazdach dokręca się małą płytkę arca
wady: cena, ciężar ale nie jest tak dużo cięższe od l-bracketa jak się wydaje że jest
zalety: gibany ekranik działa i nie blokuje się w żadnej pozycji i działa tak po prostu bez dziwnych manipulacji
W lustrach wciąż pozostaje ta magia tego co widzisz w wzjerze a tego co za chwilę zobaczysz na ekranie. W bezlustrach magia się zatraciła. I powiedzmy sobie szczerze jeszcze żaden wizjer w bezlustrach nie jest wystarczająco dobry bez względu na to ile ma pikseli.
Magia, to była w analogach, gdzie obraz pojawiał się dzięki chemicznym kąpielom. Wizjery optyczne są fajne, ale dopiero dzięki elektronicznym możemy zobaczyć co i jak zarejestruje aparat. Nie muszę już robić kilku zdjęć eksperymentując z parametrami. Ustawiam na żywo w wizjerze, tak więc mimo pewnego dyskomfortu i gorszej jakości, wizjery elektroniczne nie są takie złe. Żeby jeszcze nie żarły tyle prądu, chociaż tutaj wiąże się to nierozerwalnie z ciągłą pracą matrycy, co jeszcze bardziej drenuje ogniwo... Tak, pobór prądu jest główną niedogodnością dla mnie w tym przypadku. Reszta, podobnie jak kiedyś ergonomia nie są już dla mnie priorytetem. Jakość obrazka jest najważniejsza.
na szczescie nie jest to prawda. docelowe zdjecia nie sa tak go* przekontrastowane i pozbawione przejsc tonalnych ;)
plus... nazywanie podgladu na podstawie jakiegos JPEG-a tym "co zarejestruje aparat" jest gruba przesada. histogram ktory pokazuje celownik ma sie nijak do tego co nawet LR potrafi zrobic ze zdjecia. tak ze powtorze sie: na szczescie nie jest to prawda ;)
jak ogarniesz takie trudne urzadzenie jak swiatlomierz, to optyczne tez sa niezle. a przy tym widac w nich nieskonczenie wiecej niz w malenkich telewizorkach ;)
zupelnie nawiasem mowiac: w DSLR mozna odpalic LV i na tylnym ekraniku tez jest podglad tego co widzi procesor obrazu aparatu. z ta subtelna roznica, ze widac tez jakiekolwiek przejscia tonalne a nie tylko obraz godny karty graficznej SVGA z otchlani ubieglego wieku...
No tak, za to w optycznym wizjerze na pewno zobaczysz, co będzie na zdjęciu pod kątem ekspozycji, koloru, że o kontraście, i przejściach tonalnych nie wspomnę :D
Jak zwał, tak zwał, elektronicznemu i tak będzie bliżej efektu końcowego niż optycznemu.
Światłomierz, światłomierzem, a efekt końcowy i tak jest często przypadkowy, no chyba że robisz zdjęcie ściany.
Magia wizjera, magia lustra, za chwilę będzie magia migawki mechanicznej, wagi, kształtu i nie wiem czego jeszcze.
Wszystko ma swoje zady i walety. Mnie irytuje w wizjerze elektronicznym to, że jeśli nie jest prawidłowo ustawiona ekspozycja, to wpływa to też na działanie AF, bo jak oko na ekranie nic nie widzi, to AF też nic nie widzi, a lustrzance nie występuje ten efekt. Niby AF w bezlusterkowcu jest czuły do minus-ileś-tam EV, ale ekspozycja musi być ustawiona tak, aby ekran coś pokazywał, a nie czarną plamę. Ostatnio robiłem zdjęcia jaskółek w locie nad wyrobiskiem żwiru przy sztywnych parametrach 1/3200 s, f/5,6, ISO 800, aż tu kątem oka zauważyłem wychodzącą w głębokim cieniu sarnę i aparat skierowany na nią nie był w stanie wyostrzyć, bo ekran był ciemny. Zanim zmieniłem czas ekspozycji, to mi sarna zwiała, a gdyby to była lustrzanka to, po pierwsze, i ja bym ją widział, i AF by ją widział, a nawet bardzo mocno niedoświetlone zdjęcie jakoś by się odratowało, ale ono by było. To samo z prześwietleniami.
zobacze to co fotografuje. a jak bedzie docelowo wygladac to moge sobie wyobrazic
z celownikiem elektronicznym widze jakas namiastke tego co fotografuje. i interpretacje procesora obrazu, ktora luzno przystaje do tego, co ja docelowo zrobie w LR. zwlaszcza ze normalnie mam ustawiony profil Standard z obnizonym kontrastem, dzieki czemu aparat z grubsza dobrze (z czego raczej z grubsza, niz dobrze) podpowiada mi czy zdjecie nie bedzie przeswietlone, co nijak nie przystaje do tego jak potem zdjecie bedzie wygladalo w LR jak mu zapuszcze normalny kontrast i nasycenie kolorow...
kwestia gustu. ja wole widziec co foce i polegac na oszacowaniu co z tego docelowo zrobie. a tam gdzie potrzebuje podgladu histogramu jest tylny ekranik, ktory w DSLR tez dobrze dziala ;)
jak juz pisalem: na szczescie nie ;)
na szczescie ten drewniany podglad jakosci SVGA ma sie nijak do docelowego wyniku. to wymaga oczywiscie troche odwagi (uwierzyc, ze aparat z telewizorem zamiast celownika naprawde nie zrobi az tak go* zdjecia) ale da sie przyzwyczaic.
celownik optyczny wymaga osobistej odwagi, ze dobrze sie ocenilo ekspozycje. albo sprawdzania po fakcie dopoki sie tego nie ogarnie. na ile mnie pamiec nie zawodzi... w 2004 zeszlo mi na wyrobieniu tej odwagi moze ze 2 miesiace.
z przypadkowoscia sie zdecydowanie nie zgodze. trzeba byc zupelnie nieswiadomym obslugi aparatu, zeby to bylo przypadkowe.
nie zawsze dokladnie takie samo jakie sie planowalo - zgoda.
zeby nie bylo watpliwosci - mam jedno i drugie. doceniam podglad elektroniczny w kazdym wypadku. na tylnym ekraniku. natomiast zdecydowanie nie jakosc obecnych EVF. sa lepsze niz 10 lat temu, ale nadal temu daleko do rozdzielczosci celownika optycznego i jego rozpietosci tonalnej ;) dla niektorych to jest wazniejsze niz podglad interpretacji sceny przez aparat w celowniku - zwlaszcza, ze ten podglad mam tez na tylnym ekraniku, jakkolwiek by to akurat w przypadku ciezkiego 5DIV bez gibanego ekraniku nie bylo niewygodne (na statywie nie jest, a to jest 90% przypadkow kiedy ten podglad mi sie przydaje).
EVF lubie do zdjec czarno-bialych. nie robie tego duzo i nie mam umiejetnosci wizualizacji jak konkretna scena bedzie wygladac po konwersji tylko na podstawie optycznego celownika. tutaj EVF jest pomocny tam gdzie niewygodnie jest korzystac z tylnego ekranika...
Jakby matrycę- i nic innego- z R7 wstawili do 7D Mark III, to by w segmencie APS-C było pozamiatane ;)
Tutaj zgadzam się z tym co napisał @akustyk. Magia polega na tym że jednak musisz sobie kilka rzeczy wyobrazić albo pomyśleć jak to skadrować, ustawić żeby wyszło. To coś jak przed laty robiłem prostym analogiem bez światłomierza i wszystko musiałem sam ustawić a później dostałem odbitkę i albo byłem pod wrażeniem jak mi się to ładnie udało zrobić albo wręcz przeciwnie jak to skopałem. W cyfrowych lustrach ten moment niepewności jest bardzo krótki tyle ile wymaga naciśnięcie przycisku przeglądania po wykonaniu zdjęcia ale jest. Natomiast w bezlustrach w zasadzie to co widzisz to dostaniesz. A poza tym jak już było wspomniane zawsze można posiłkować się funkcją LV żeby było jak w bezlusterkowcu. Osobiście rzadko z tego korzystałem.
Jest jeszcze inna zaleta optycznego wizjera. Oko tak się nie męczy jak na EVF. Niby nic a jednak na weselu po 12 godzinach ciągłego celowania naprawdę to robi różnicę.
Jakość obrazka nie zależy od wizjera, ani bezlustra ani lustra. Zależy od matrycy i obiektywu.
Magię to dają niektóre obiektywy, od warunkiem pracy na płytkich GO.
Napisałeś "dzięki elektronicznym możemy zobaczyć co i jak zarejestruje aparat." i to największe kłamstwo, ciągle powtarzane (nie stanie się prawdą).
1. Jestem starym analogowcem. 2. W bezlustrach gdy robię BW to wybieram Picture Control (style) symulacje TRI-X, T_Max 400, Optima B&W, ale to i tak nie oddaje tego co potem widać na monitorze graficznym.
Używam wyłącznie migawki mechanicznej, żałuję braku dźwięku lustra. Po prostu w mojej dziedzinie usłyszany dźwięk jest sygnałem, że zdjęcie zostało zrobione.
Sorry, ale ile lat trzeba fotografować by ekspozycja nie stanowiła problemu? Kontrast to ja widzę bez przyłożenia aparatu do oka. Serio. Wiem jakie światło i jakie rozłożenie plam jasnych, ciemnych, świateł, cieni daje jaki kontrast. Czy muszę użyć RAW 14 bitów ewentualnie dodatkowo błysku, blendy. Przejścia tonalne - sorry, ale wizjery elektroniczne pokazują to w sposób mocno zafałszowany i dlatego wizjerów nie znoszę.
Pracuję już właściwie wyłącznie na bezlustrach (pomijam zabawę analogiem) i uwielbiam w nich eyefocus. Ale nie znoszę wizjera elektronicznego.
Canon składa wniosek patentowy na obiektywy „28-105mm F4”, „24-35mm F2” i „24-35mm F3.5” wykorzystujące plastikowe soczewki
https://www.canonwatch.com/are-resin...-canon-patent/
Patent podejmuje wyzwanie stworzenia kompaktowego obiektywu zmiennoogniskowego o dużej aperturze i minimalnej aberracji. Aby to osiągnąć, firma Canon proponuje zastosowanie soczewek z tworzywa sztucznego, jak widać w przykładach takich jak 28-105 mm F4, 24-35 mm F2 i 24-35 mm F3.5.
Większe info tutaj: https://asobinet.com/canon-patent-ap...-resin-lenses/
Będzie lżej i pewnie taniej :) plastikowe soczewki, plastikowy korpus a może i bagnet?
Taniej w produkcji. Nie narzekaj, wszystko to z technicznego plastiku.
Dawno temu, w jakimś chyba Rossmannie, kupiłem za 12 zł lornetkę, całą plastikową. Nie wyrzuciłem jej, cały czas trzymam jako przykład przyrządu optycznego, przez który nic nie widać.
Wiesz, teraz plastik w spożywce jest niemile widziany, to muszą go gdzieś upychać.
Co z tego, że będzie z plastiku, jak przynajmniej będzie drogie. :lol:
ale wszystkie plastikowe :mrgreen: bo takie pojedyncze plastikowe sa już od dość dawna zaraz ktoś napisze że to same zalety bo w okularach są od dawna i są dobre lekkie i tanie i można łatwo zrobić asferyczną soczewkę :mrgreen: cały plastikowy te pewnie kwesta czasu, cena oczywiście nie będzie mała bo to produkt innowacyjny i w sofcie pojawi się ptaszek "korekcja plastiku w soczewce" i nikt absoutnie nikt nie rozróżni czy zdjęcie było wykonane obiektywem z plastikową soczeką czy ze szklaną i będą się pojawiać konkursy i ankiety na forum żeby wskazać które jest które oczywiście na obrazku wiekości znaczka pocztowego.