-
10 załącznik(ów)
Odp: Aparaty analogowe, nie tylko Canona
Parę sztuk osprzętu do aparatów Olympus OM.
Celownik kątowy Varimagni Finder.
Załącznik 11616
Muszla oczna.
Załącznik 11617
Soczewka korekcyjna.
Załącznik 11618
Stopka Shoe 3 do OM-2 dla lamp z serii T. Jeden dodatkowy styk wystarczał dla pomiaru błysku TTL.
Załącznik 11619
Łącznik i matówka endoskopowe.
Załącznik 11620
Załącznik 11621
Załącznik 11622
Wymienna matówka.
Załącznik 11623
Tylna ścianka z datownikiem- wczesny model.
Załącznik 11624
Stopka do OM-2N do kabla TTL lampy błyskowej.
Załącznik 11625
-
6 załącznik(ów)
Odp: Aparaty analogowe, nie tylko Canona
Zdalna stopka TTL do lamp T20/T32
Załącznik 11626
Załącznik 11627
Kabel do połączenia spustu windera ze spustem gripu lampy.
Załącznik 11628
Lampa T20. Tylna ścianka jest w położeniu do automatyki własnej.
Załącznik 11629
Załącznik 11630
Filtr Sky 1A 49 mm slim.
Załącznik 11631
-
15 załącznik(ów)
Odp: Aparaty analogowe, nie tylko Canona
FUJICA AX-5 Black
vel PORST CR-7
Załącznik 11638
Wprowadzona na rynek w 1979 r. była najwyższym modelem z trójki rodziny AX i występowała także pod brandem PORST CR-7.
Dlaczego "black"? Ano dlatego, że występowała w wersjach srebrnej i czarnej, które różniły się jednym szczegółem wyposażenia: wersja czarna miała przycisk blokady pokrętła nastaw czasów migawki, a wersja srebrna nie.
Aparat obsługiwał tryby PASM i miał migawkę szczelinową płócienną o przebiegu poziomym realizującą czasy od 1/1000 s do 2 s zarówno w automatyce, jak i w trybie ręcznym, z synchronizacją lamp do 1/60 s.
Światłomierz oparty na diodzie SPD dokonywał pomiaru jedynie integralnego.
W trybie automatyki z preselekcją czasu migawki, który wybierało się pokrętłem nastawy czasów migawki, występowała też opcja automatyki z pamięcią ekspozycji AEL, ale ta blokada nie była dostępna w innych trybach.
Inne funkcje aparatu. to:
- pokrętło korekcji ekspozycji +/- 1 EV, ale można sobie przekręcić poza ten zakres,
- wielokrotna ekspozycja,
- kurtyna okularu,
- gniazdko PC,
- sprzęgło do windera,
- przycisk podglądu GO,
- automatyczna synchronizacja dedykowanych lamp błyskowych, gdy aparat był w trybie automatyki migawki (czyli preselekcji przysłony); jeśli lampa się nie zdążyła naładować, to naświetlał wg tej automatyki.
Celownik obejmował 92% kadru w pionie i w poziomie, oraz miał powiększenie okularu 0,86x. Był jasny, ponoć nawet lepszy od ówczesnych Canonów, ale dalmierz i mikroraster kiepsko radziły sobie w słabym świetle.
Informacja w celowniku obejmowała skalę czasów migawki na tle matówki, a poza nią był słupek diod odpowiadający tym czasom, oraz jeszcze dwa słupki informacji o przesłonie roboczej: jeden wyświetlał jej wartości, a drugi odpowiadające im diody.
No i tu zaczynały się dziać dziwne rzeczy, albowiem skala przesłon obejmowała wartości od 1,4 do 22 co pełny stopień, więc gdy obiektyw miał jasność nie pasującą do tego zakresu, albo był przymknięty bardziej, niż do f/22, to pokazywała się dioda przy wartości najbliższej możliwej, ale potrafiła ona sobie trochę pobłądzić i skakać.
Dodatkowo były w celowniku wyświetlane tryby pracy, obecność korekcji ekspozycji oraz gotowość lampy błyskowej, która jednakże nie pracowała w TTL.
Dziwne wskazywanie przesłony doprowadziło mnie do pewnego odkrycia, o którym informacji próżno dzisiaj szukać w Internecie, a kilkanaście lat temu jescze ją znalazłem.
Otóż obiektywy miały nie mechaniczny, lecz elektryczny symulator przysłony, który manifestował swoją obecność jednym kopułkowym stykiem na bagnecie obiektywu, i jednym stykiem za bagnetem korpusu, u góry.
Symulacja otworu względnego obiektywu bazowała na jednym oporniku o konkretnej wartości, który był wlutowany pomiędzy styki pod bagnetem obiektywu, i okazało się, że taki opornik potrafi nawalić, co mi się przytrafiło!
Zdjąłem bagnet, podłączyłem miernik, i stwierdziłem, że opornik nie żyje, więc na podstawie oznaczeń dobrałem nowy, ale trochę większy, który musiałem wręcz udeptać, aby wlazł, i obiektyw ożył.
Aparat kupiony wraz z kilkoma obiektywami i lampą systemową od Francuza za grosze, bo bez gwarancji, że w ogóle działa, miał oznaki przechowywania w wilgoci i sprawiał mi jednak problemy, bo zacinała się migawka, a po elektronice się czuło, że coś ją żre, więc szybko, ale z żalem, go odsprzedałem, albowiem optyka do niego była bardzo dobra. Pozostał mi jeno do cna skorodowany i niedziałający winder.
Do dzisiaj z kolei nie ustaliłem, po kiego czorta sanki do lampy w aparacie mają dwa dodatkowe styki, skoro lampa ma tylko jeden?
Załącznik 11639
Załącznik 11640
Załącznik 11641
Załącznik 11642
Załącznik 11643
Obiektyw 28 mm miał wbudowaną wysuwaną osłonę przeciwsłoneczną :shock:
Załącznik 11644
Załącznik 11645
Załącznik 11646
Załącznik 11647
Załącznik 11648
Lampa z dwoma palnikami to też było coś; szkoda, że głowica nie obracała się na boki.
Załącznik 11649
Załącznik 11650
Celownik
Załącznik 11651
Tryb AEL
Załącznik 11652
-
Odp: Aparaty analogowe, nie tylko Canona
[QUOTE=atsf;1444992]
Dodatkowo były w celowniku wyświetlane tryby pracy, obecność korekcji ekspozycji oraz gotowość lampy błyskowej, która jednakże nie pracowała w TTL.
[QUOTE]
Znowu sprostowanie, bo przekroczyłem czas na edycję :evil:
Nie, nie było wskazań w celowniku ani korekcji, ani gotowości lampy, tylko trzeba było na jedno, i na drugie lukać, jak za króla Ćwieczka.
Producent też z góry przewidział w instrukcji gotowość do współpracy z obiektywami M42 przez adapter, a określał je jako "Practica lenses", co by świadczyło albo o totalnej sklerozie (wszak M42 to patent Pentaxa), albo o potędze komunistycznej propagandy :mrgreen:
Fuji też robiło wcześniej aparaty na M42, jak prawie każdy inny producent.
-
Odp: Aparaty analogowe, nie tylko Canona
Po tych wszystkich pięknych Olympusach (naprawdę pięknych, aż pożałowałem, że i ja nie rozwijałem tego systemu), pokażę Wam coś... Innego.
Oto moja "kamera otworkowa, zrobionega ze starego Druha. Jeszcze ciepła... Zdjęcia zaprezentuję niebawem :mrgreen:
https://i.imgur.com/XnKepuy.jpg
-
Odp: Aparaty analogowe, nie tylko Canona
Cytat:
Zamieszczone przez
Heldbaum
Po tych wszystkich pięknych Olympusach (naprawdę pięknych, aż pożałowałem, że i ja nie rozwijałem tego systemu), pokażę Wam coś... Innego.
Oto moja "kamera otworkowa, zrobionega ze starego Druha. Jeszcze ciepła... Zdjęcia zaprezentuję niebawem :mrgreen:
https://i.imgur.com/XnKepuy.jpg
Nic straconego ;) Od lat się zbieram, żeby ten majdan opylić, i jakoś się zebrać nie mogę :mrgreen:
A na zdjęcia bez te dziurke poczekamy, poczekamy ;)
-
Odp: Aparaty analogowe, nie tylko Canona
A ja tam muszę do swojego Druha Synchro film wsadzić - całkiem jestem ciekaw rezultatów z peryskopu.
-
Odp: Aparaty analogowe, nie tylko Canona
Bardzo słusznie Grześ. Właśnie "się pisze" nowy artykuł, w którym będę się starał przekonać czytelnika (jak zwykle bezskutecznie) o tym, że warto zwrócić uwagę na aparat "gorszy". Bo to może być znacznie bardziej interesujące.
Andrzej, nie kuś... :D Chcesz, żeby mnie moja żona pogoniła przez suchy las?
-
Odp: Aparaty analogowe, nie tylko Canona
Cytat:
Zamieszczone przez
Heldbaum
Bardzo słusznie Grześ. Właśnie "się pisze" nowy artykuł, w którym będę się starał przekonać czytelnika (jak zwykle bezskutecznie) o tym, że warto zwrócić uwagę na aparat "gorszy". Bo to może być znacznie bardziej interesujące.
Andrzej, nie kuś... :D Chcesz, żeby mnie moja żona pogoniła przez suchy las?
A co Ci będę żałował?! Moja nie może ze mnie wygnać tych demonów już półtorej dekady :mrgreen:
-
Odp: Aparaty analogowe, nie tylko Canona
Wieje cmentarzem jak w listopadzie.
-
Odp: Aparaty analogowe, nie tylko Canona
Cytat:
Zamieszczone przez
Nozanu
Wieje cmentarzem jak w listopadzie.
Olympus OM-4 wraz z iteracją OM-4 Ti był produkowany przez bite 20,lat, zakończono jego produkcję 21 lat temu, a on nadal ma wzięcie. Pokaż mi cyfrówkę produkowaną przez 20 lat? Pewne rzeczy należy rozpatrywać w kontekście dzieł sztuki, a nie tylko ich aktualnych możliwości technicznych ;)
-
1 załącznik(ów)
Odp: Aparaty analogowe, nie tylko Canona
Iżby wątek nie przysechł - radziecka myśl naukowo-techniczna w akcji.
Załącznik 11687
GŁW (aka GLV), czyli przegubowa stopka do flesza.
Akcesorium bardzo użyteczne, jako że mało który radziecki flesz umożliwiał odbijanie światła - poza rzadkim, monstrualnym i skądinąd ciekawym, Saulute-2, chyba tylko niektóre młotki.
Tutaj rozwiązanie jest bardzo eleganckie - stopka wykonana jest całkowicie z metalu, umożliwia pochylanie flesza do tyłu (tak, jak widać na zdjęciu z FIL-46, czyli ze 75 stopni), do przodu (znacznie mniej) i nieograniczony obrót na boki - i co najlepsze, przenosi przy tym wszystkim synchronizację przez gorącą stopkę. Pochylanie blokuje się pokrętłem z boku, obrót - pokrętłem wokół stopki (sprawiającym wrażenie blokady na sankach aparatu - ale GŁW tego akurat nie posiada). Do kompletu zaopatrzona jest w dopasowane plastikowe pudełeczko do przenoszenia.
-
11 załącznik(ów)
Odp: Aparaty analogowe, nie tylko Canona
W temacie radzieckiej myśli naukowo-technicznej nie może się obyć bez światłomierzy, bez których raczej ciężko było uprawiać fotografię. Na szczęście towarzysze pomagali w tym, jak umieli.
Dwa całkiem przyzwoite światłomierze: Leningrad 6 i Swierdłowsk 4:
Załącznik 11688
Załącznik 11689
Załącznik 11690
Załącznik 11691
Swierdłowsk miał celownik o kącie widzenia odpowiadającym obiektywowi ca 135 mm i niewidoczną na zdjęciu rolkę do obracania wewnętrznej tarczy kalkulatora, dopóki nie zgaśnie dioda pod okularem celownika. Oba mierzyły zarówno światło odbite, jak i padające.
--- Kolejny post ---
Trochę innego drobiazgu, już nie radzieckiego pochodzenia:
Stopka do żarówek spaleniowych.
Załącznik 11692
Rozdzielacze do lamp błyskowych wpinane w gniazdko PC, na dwie i na cztery lampy.
Załącznik 11693
Załącznik 11694
Grip do lamp błyskowych produkcji- o dziwo- zachodnioniemieckiej, firmy Kaiser.
Załącznik 11695
Załącznik 11696
Zestaw filtrów konwersyjnych do fotografii na slajdach, firmy Kenko.
Załącznik 11697
Fotokomórka do zdalnego wyzwalania lamp firmy Vivitar.
Załącznik 11698
-
Odp: Aparaty analogowe, nie tylko Canona
Bardzo podobną szynę ze składanym gripem robiła też Hama - nader użyteczne akcesorium.
-
Odp: Aparaty analogowe, nie tylko Canona
Obydwa radzieckie światłomierze miałem. Niestety, z naciskiem na słowo - miałem. A teraz nie mam. Kupiłem sobie (od dawna o nim marzyłem) Lunasixa i g... mam, nie światłomierz, bo takie jest toto kaprysne, że jak nie będzie miało baterii 1,35V, to działać nie będzie. Radzieccy towarzysze brali wszystko, co się im włożyło i nie kaprysili. A tu? Burżuazyjne rozpasanie!
https://i.imgur.com/mjqTTfE.jpg
-
Odp: Aparaty analogowe, nie tylko Canona
Cytat:
Zamieszczone przez
Heldbaum
Obydwa radzieckie światłomierze miałem. Niestety, z naciskiem na słowo - miałem. A teraz nie mam. Kupiłem sobie (od dawna o nim marzyłem) Lunasixa i g... mam, nie światłomierz, bo takie jest toto kaprysne, że jak nie będzie miało baterii 1,35V, to działać nie będzie. Radzieccy towarzysze brali wszystko, co się im włożyło i nie kaprysili. A tu? Burżuazyjne rozpasanie!
Swoją drogą to jest piękna bestia, a kwestię baterii można obchodzić albo bateriami do aparatów słuchowych 1,4V, albo specjalnym adapterem do LR44 z wbudowanym opornikiem obniżającym napięcie, albo ustawiając niższą czułość ISO. Są też chyba jeszcze baterie cynkowe Wein, ale one mają b. krótką żywotność.
-
2 załącznik(ów)
Odp: Aparaty analogowe, nie tylko Canona
Skoro już zeszło na światłomierze, to przypomniałem sobie, że o jednej swojej bestyi zapomniałem - może dlatego, że nie mierzy światła.
Załącznik 11709
Rapri E-201, czyli radziecki światłomierz punktowy z końca l. 80, którego specyfiką jest to, że nie posiada żadnego elementu światłoczułego. Jest to bowiem światłomierz elektrooptyczny, w którym pomiaru dokonuje się porównując jasność obiektu z jasnością wyświetlanego w celowniku punktu.
Załącznik 11710
W celu dokonania pomiaru kieruje się celownik (wyposażony w gęsty pomarańczowy filtr) na obiekt i wciska przycisk umieszczony na tylnej ściance korpusu, co powoduje zaświecenie się punktu pomiarowego (wielkości ok. 0,8 stopnia); następnie, obracając bębnem na górnej części korpusu należy zrównać jasność punktu z jasnością obiektu - i można z bębna odczytać wynik.
Światłomierz obsługuje zakres liczb świetlnych od -6 do 16 LV, czasów 16-1/1000 s, przysłon 1:1-1:32 i czułości 16-800 ASA. Zasilany jest 6 bateriami PX 625. Mierzy się nim, jak łatwo się domyślić, niezbyt szybko, wymaga to nieco uwagi i praktyki (zwłaszcza, że przynajmniej w moim egzemplarzu, jasność plamki nie jest idealnie jednorodna). Gdy porównywałem wyniki ze Swierdłowskiem 4, to - za wyjątkiem dolnej części zakresu, czyli solidnego półmroku - były w punkt.
Wadą w zastosowaniach fotograficznych jest niska górna granica zakresu pomiarowego - 16 LV to już za mało w sporej części sytuacji na dworze w słoneczny dzień.
Ciekawostką jest za to, że E-201 posiada budowę znacznie bardziej skomplikowaną, niż na pierwszy rzut oka się wydaje. Jego celownik nie jest bowiem prostą lunetką, ale układem lustrzanym, okrążającym dookoła całą obudowę.
-
Odp: Aparaty analogowe, nie tylko Canona
Wot, technika... :mrgreen:
Andrzej, ja temat baterii już zdążyłem zbadać. Baterie do aparatów słuchowych i baterie cynkowe (a ściślej mówiąc, cynkowo powietrzne), to to samo. Niestety, po zerwaniu folii ochronnej i włożeniu do urządzenia, po dwóch - trzech tygodniach jest po bateriach. Adaptery są nieprzyzwoicie drogie i są właśnie do baterii cynkowych. Ale one tylko dopasowują kształt. Natomiast te z opornikiem (czy diodą) to już jest zupełne szaleństwo. Kupiłbym drugi światłomierz za to. Jedynym remedium, jest rozebranie ustrojstwa i wlutowanie, na amen, diody ograniczającej napięcie. Zamierzam to zrobić, ino muszę znaleźć odpowiednią diodę.
-
2 załącznik(ów)
Odp: Aparaty analogowe, nie tylko Canona
cóż - kłopoty rynkowe dotykały również zaprzyjaźnione kraje... a były chyba na tyle dotkliwe, że światłomierz Swierdłowsk 4 wypuszczano również z dedykowanym pojemnikiem na baterie R6 (3szt.), ta wersja urządzeniu na tylnej ściance miała jeszcze dodatkowo tabelkę korekcji ekspozycji dla niwelacji efektu Schwarzschilda dla różnych typów filmów
Załącznik 11715Załącznik 11716
-
12 załącznik(ów)
Odp: Aparaty analogowe, nie tylko Canona
Konica Autoreflex TC
Niezwykle intrygujący aparat, który wcale na to nie wygląda
(po za tym, że jest po prostu ładny)
Załącznik 11717
Ten produkowany w latach 1976-1982 aparat jest interesujący dlatego, że jest to jednoobiektywowa lustrzanka oferująca automatykę w preselekcji migawki, która jest z kolei całkowicie mechaniczna, i nie potrzebuje prądu do działania. Obiektywy też są mechaniczne, a więc aparat bez baterii dalej działa w całym zakresie prędkości migawki i przysłon, a układ elektroniczny obejmuje jedynie światłomierz z mechanizmem domykania przysłony przez niego wybranej.
No i jak to brzmi w dzisiejszych czasach, gdy bez prądu nawet nie da się spojrzeć w celownik?
Załącznik 11718
Załącznik 11719
Załącznik 11720
Załącznik 11721
Konica Autoreflex TC miała metalową migawkę lamelkową o przebiegu pionowym Copal Square realizującą czasy od 1/1000 s do 1/8 s plus B i synchronizującą lampy błyskowe przy czasach od 1/125 s i dłuższych. Górna pokrywa była wykonana z czarnego tworzywa sztucznego o niesamowitej wręcz odporności na ciuchanie i wysokiej estetyce. W końcowych seriach produkcyjnych na plastikową zmieniono także pokrywę dolną. Okleiny z tworzywa na metalowym korpusie miały natomiast tendencję do kurczenia się i jest to problem znany, a nawet dostępne były (a może i są?) okleiny na wymianę.
Z dodatkowego wyposażenia dostępny był tylko samowyzwalacz o płynnej regulacji 4-10 s, stopka do lampy błyskowej i gniazdko PC oraz wejście na wężyk spustowy w spuście migawki.
Nie było natomiast podglądu GO, pokrętła korekcji ekspozycji oraz możliwości podłączenia windera. Matówka i tylna ścianka nie były wymienne.
Ciekawe natomiast było sterowanie tym aparatem.
Otóż niewielkie odciągnięcie dźwigni naciągu filmu aktywowało światłomierz i resztę elektroniki. Jednakże, aby aparat wyłączyć, trzeba było użyć suwaczka z tyłu korpusu pod dżwignią naciągu opisanego "OFF".
Następowało wtedy:
- odcięcie prądu,
- blokada spustu
- cofnięcie dźwigni naciągu do korpusu.
Taka procedura była zalecana po każdym zdjęciu w celu oszczędzania energii, ale mało tego- była konieczna do cofnięcia dźwigni, bo jej unikalna, sprężynowa, konstrukcja nie pozwalała na jej domknięcie z pozycji gotowości ot- tak sobie.
Lustro było samopowrotne, powlekane, bardzo szybkie, o powiększonym rozmiarze w celu uniknięcia zaciemnień przy korzystaniu z teleobiektywów oraz z pierścieni pośrednich do skali 1:1, a także zabezpieczone przed obiektywami ultra szerokokątnymi.
W celowniku też działo się ciekawie. Miał on jasną, dobrą matówkę z dalmierzem klinowym i mikrorastrem oraz powiększenie 0,91 x, a więc obraz był duży i wyraźny.
Załącznik 11722
Pomiar światła był integralny, centralnie ważony, realizowany przez dwie diody CdS w pryzmacie pentagonalnym. Zakres pomiarowy 3,5-18 EV, zakres ISO 25-1600.
Po prawej stronie matówki była skala wartości przesłony z igłą światłomierza, a od dołu i od góry skala ta miała oznaczone na czerwono zakresy prześwietleń i niedoświetleń, przy czym- odwrotnie, jak w "normalnych" aparatach- obszar niedoświetleń był u góry skali. Na dodatek wielkość tego obszaru zmieniała się wraz z maksymalnym otworem względnym założonego obiektywu. Jeśli igła światłomierza wchodziła na ten górny czerwony obszar, to znaczyło to, że automatyka nie jest w stanie bardziej otworzyć obiektywu, więc trzeba wydłużyć czas otwarcia migawki.
Załącznik 11723
Aby wykonywać zdjęcia w automatyce należało pierścień przysłony na obiektywie ustawić w położeniu oznaczonym AE. W każdym innym jego położeniu aparat pracował w pełni manualnie, a igła światłomierza pokazywała przesłonę, którą sobie trzeba ręcznie ustawić na obiektywie, czyli nie działało to na zasadzie klasycznej światłowagi, a więc nawet producent nie zalecał tego rozwiązania, twierdząc, że automatyka zrobi to samo, tylko szybciej i dokładniej, domykając przysłonę nawet na jej pośrednich wartościach.
W trybie ręcznym w celowniku ukazywało się ostrzeżenie w postaci mechanicznego wskaźnika wchodzącego w pole widzenia u góry matówki.
Światłomierz umożliwiał też pomiar światła przy przesłonie roboczej z obiektywami niesystemowymi podpiętymi przez adaptery, a że Konica miała niezwykle małą odległość rejestrową 40,5 mm- dawało to wielkie możliwości używania obcych obiektywów.
Do tego celu u góry skali przesłon, pod czerwonym polem, był mały czarny znaczek (nr 46 na zdjęciu), i należało tak domykać, lub otwierać, przysłonę, aby igła światłomierza się z nim zgrała. Było to nawet dużo lepsze, niż praca z natywnymi obiektywami w trybie ręcznym.
Załącznik 11724
Załącznik 11725
Aparat zasilały dwie baterie PX625 o napięciu 1,35 V dzisiaj nieosiągalne, ale stwierdzono, że problem daje się obejść przy użyciu baterii 1,5 V i zmniejszeniu czułości ISO o połowę.
Tak samo zmieniając czułość ISO można było obchodzić brak korekcji ekspozycji.
Ale ten aparat miał jeszcze jedną cwaną rzecz, a mianowicie blokadę ekspozycji (AE Lock) przy spuście wciśniętym do połowy.
Producent zalecał zbliżenie się do obiektu, zablokowanie ekspozycji, następnie oddalenie się, wykadrowanie, ustawienie ostrości i dopiero wtedy wciśnięcie spustu do końca i wykonanie zdjęcia.
Gdyby jednak zbliżenie się do obiektu nie było możliwe, to producent zalecał zrobienie pomiaru światła na... własnej dłoni, i to powinno w większości dawać zadowalające rezultaty.
Wg producenta, przy korzystaniu z samowyzwalacza, lub używając czasu B, światłomierz był niewrażliwy na wpadające przez celownik tylne światło, o ile używało się obiektywów systemowych, natomiast należało zakrywać okular używając obcych obiektywów.
Dodatkowo aparat miał układ elektryczny z zabezpieczeniem przed porażeniem prądem od gorącej stopki, gdy była podpięta lampa błyskowa do gniazdka PC.
++++++++++++++++++++++++++
Mój kontakt z Konicą Autoreflex TC był jednak bardzo krótki, aczkolwiek burzliwy.
Otóż któryś z naszych eksportowych pracowników wyrwał ją może z jakiejś wystawki w GB i postanowił ją spieniężyć w kraju, ale się na tym kompletnie nie znał, a więc nie zauważył poważnego defektu i opylił mi to przez Allegro.
Okazało się, że jej poprzedni użytkownik dokonał jakichś barbarzyńskich zabiegów na bagnecie obiektywu zeszlifowując go i zapieprzając jakimś klejem tak, że oryginalny obiektyw nie chciał poprawnie wejść, a więc szybko sprzęt wrócił do nadawcy.
Załącznik 11726
Załącznik 11727
Nie był to też zresztą ten obiektyw, na którym by mi najbardziej zależało, albowiem to był "tylko" Hexanon AR 50 mm f/1,8, natomiast specjalnie do tego modelu aparatu Konica wypuściła wersję 50 mm f/1,7 uznaną za jeden z najwybitniejszych obiektywów tamtych czasów.
Często Konica Autoreflex TC była spotykana również z trochę naleśnikowatym- i też bardzo dobrym- obiektywem 40 mm f/1,8.
Załącznik 11728
Generalnie Konica słynęła z doskonałej optyki, ale ze względu na najmniejszy rejestr nie można jej było stosować na innych lustrzankach, natomiast w dobie bezlusterkowców sytuacja uległa dramatycznej zmianie ;)
--- Kolejny post ---
Cytat:
Zamieszczone przez
v.1958
cóż - kłopoty rynkowe dotykały również zaprzyjaźnione kraje... a były chyba na tyle dotkliwe, że światłomierz Swierdłowsk 4 wypuszczano również z dedykowanym pojemnikiem na baterie R6 (3szt.), ta wersja urządzeniu na tylnej ściance miała jeszcze dodatkowo tabelkę korekcji ekspozycji dla niwelacji efektu Schwarzschilda dla różnych typów filmów
Bardzo fajna ciekawostka :D
-
Odp: Aparaty analogowe, nie tylko Canona
Miałem ten aparat! Bardzo dobrze go wspominam.
-
1 załącznik(ów)
Odp: Aparaty analogowe, nie tylko Canona
Cytat:
Zamieszczone przez
Heldbaum
Radzieccy towarzysze brali wszystko, co się im włożyło i nie kaprysili. A tu? Burżuazyjne rozpasanie!
Mnie wytwory radzieckiej i germańskiej techniki jakoś nigdy nie wzbudzały chęci "mania".
Ja z sentymentu powróciłem do.... unplugged.
Załącznik 11734
-
Odp: Aparaty analogowe, nie tylko Canona
Ja też mam unplugged, ale że selen to jest, nie mogę mieć pewności, że pokazuje słuszną drogę.
-
Odp: Aparaty analogowe, nie tylko Canona
Cytat:
Zamieszczone przez
Heldbaum
ale że selen to jest,
Selen to był kiedy zamiast autostrad była jeszcze w planach jasna, długa, prosta, szeroka jak morze Trasa Łazienkowska.
Obecnie jest to krzem amorficzny.
Fakt w stosunku do światło-miarek współczesnych wskazuje różnicę 2/3 EV, ale jest to constans w całym zakresie.
Używając przedautostradowych aparatów jakoś mentalnie mi nie pasuje pomiar odczytywany z LCD.
-
Odp: Aparaty analogowe, nie tylko Canona
Cytat:
Zamieszczone przez
Mamrot
Selen to był kiedy zamiast autostrad była jeszcze w planach jasna, długa, prosta, szeroka jak morze Trasa Łazienkowska.
Obecnie jest to krzem amorficzny.
Fakt w stosunku do światło-miarek współczesnych wskazuje różnicę 2/3 EV, ale jest to constans w całym zakresie.
Używając przedautostradowych aparatów jakoś mentalnie mi nie pasuje pomiar odczytywany z LCD.
Mam 2 bezlusterkowce i też mi idzie ocipieć jak patrzę na ekrany, bo wzrok się przyzwyczaja do poziomu jaskrawości, a więc bez podejrzenia histogramu nie idzie ustalić poprawnej ekspozycji, a jak go nie podejrzę, to robię spore błędy- przeważnie mocno niedoświetlam. Proces nastawiania ekspozycji wychodzi mi dłużej, niż w lustrzance, gdy odpowiednią korektę wprowadzam impulsywnie, a błędy i tu, i tu się zdarzają.
-
Odp: Aparaty analogowe, nie tylko Canona
-
2 załącznik(ów)
Odp: Aparaty analogowe, nie tylko Canona
Lał!
A ja mam takie cuś, co się nigdy nie spitoli:
Załącznik 11747
Załącznik 11748
Od tekturowej tabeli naświetlań zaczynałem robić zdjęcia Zorką. Ta jest plastikowa, porządna, brytyjska! :D
-
Odp: Aparaty analogowe, nie tylko Canona
A pamiętacie, że na wewnętrznej stronie pudełek filmów Fotopan była tabelka z zalecanymi czasami i przysłonami, w zależności od słońca, chmurki itd.?
Niestety, nie mam już takich pudełek, żeby zamieścić stosowną fotkę.
-
Odp: Aparaty analogowe, nie tylko Canona
Cytat:
Zamieszczone przez
Leon007
A pamiętacie, że na wewnętrznej stronie pudełek filmów Fotopan była tabelka z zalecanymi czasami i przysłonami, w zależności od słońca, chmurki itd.?
Niestety, nie mam już takich pudełek, żeby zamieścić stosowną fotkę.
Pamiętam, tak było! Z kolei ORWO dawało ulotkę.
-
Odp: Aparaty analogowe, nie tylko Canona
Pamiętacie... :mrgreen:
Ale Ty Andrzej, masz wypasioną wersję zamagraniczną. Ja ino zwykłe celuloidowe, wyprodukowane w kraju socjalistycznym. Może właśnie dlatego mi się wygło.
https://i.imgur.com/hH9GZvj.jpg
-
Odp: Aparaty analogowe, nie tylko Canona
Cytat:
Zamieszczone przez
Heldbaum
Pamiętacie... :mrgreen:
Ale Ty Andrzej, masz wypasioną wersję zamagraniczną. Ja ino zwykłe celuloidowe, wyprodukowane w kraju socjalistycznym. Może właśnie dlatego mi się wygło.
https://i.imgur.com/hH9GZvj.jpg
Aleś wydobył! Mam takie coś tylko nie wiem gdzie, w jakichś szufladach ze starociami po ojcu, pewnie przy Smienie, gdzie zawsze ta tabela była wetknięta.
-
Odp: Aparaty analogowe, nie tylko Canona
-
Odp: Aparaty analogowe, nie tylko Canona
Fiu fiuuu... No ładne cacko :shock:
To coś na środkowym zdjęciu, to co to jest? Z chęcią bym się do czegoś takiego przyznał.
-
Odp: Aparaty analogowe, nie tylko Canona
Żebym to ja pamiętał.. nie miałem smarta żeby robić foty detali, foty robił szwagier, ale bez detali. Popytam jutro.
Teść mówił, że część z jego kolekcji to czasem na ebayu trafiają się kilka sztuk rocznie. A tym zestawem na dole chwalił się, że robił foty z jednego końca placu na Starym Mieście w Wawie knajpki na drugim końcu i mógł w detalach odtworzyć papierosa palonego przez klienta tej knajpy :shock:
A do tego środkowego miał klisze wielkości 13x18cm :shock:
-
Odp: Aparaty analogowe, nie tylko Canona
Cytat:
Zamieszczone przez
Heldbaum
Fiu fiuuu... No ładne cacko :shock:
To coś na środkowym zdjęciu, to co to jest? Z chęcią bym się do czegoś takiego przyznał.
Mnie to wygląda na Linhofa - zwróć uwagę na napisy na trzecim zdjęciu.
Pytałeś mnie, czy czasem nie kusi stary aparat. Te na film małoobrazkowy nie, ale dla czegoś takiego to chętnie poświęciłbym czas.
-
Odp: Aparaty analogowe, nie tylko Canona
Jedno i drugie to Linhof.
-
Odp: Aparaty analogowe, nie tylko Canona
No właśnie... Na początku myślałem, że to Mentor. Bo jak wiecie, te dwa aparaty (Mentor i Linhof) ongiś królowały w polskich zakładach fotograficznych. Ale Mentora miałem przez chwilę i to mi na niego nie wyglądało...
-
Odp: Aparaty analogowe, nie tylko Canona
Cytat:
Zamieszczone przez
Leon007
Mnie to wygląda na Linhofa - zwróć uwagę na napisy na trzecim zdjęciu.
Pytałeś mnie, czy czasem nie kusi stary aparat. Te na film małoobrazkowy nie, ale dla czegoś takiego to chętnie poświęciłbym czas.
Generalnie wszystkie osoby jakie znam i które poszły w analog to po (ewentualnej) krótkiej chwili małego obrazka popędziły w średni / duży format lub dały sobie na luz.
-
Odp: Aparaty analogowe, nie tylko Canona
Coś w tym jest... Choć ja akurat, nie zrezygnowałem z małego obrazka. Ale rzeczywiście "pędzę" w strone większych formatów.
Być może bierze się to stąd, że w czasach dominacji filmu, średni i duży format były dla wielu fotoamatorów czymś niedostępnym. W końcu używali tego zawodowcy, więc sprzęt musiał kosztować. A dziś to się trochę wyrównało, więc właściwie każdy może spróbować.
-
Odp: Aparaty analogowe, nie tylko Canona
W moim wypadku jest tak, że nie widzę wartości dodanych przy przejściu na film małoobrazkowy, w porównaniu do aparatu lepszej klasy. Raczej duże minusy związane głównie z obróbką w ciemni łazienkowej kontra komputerowa. Mam A1 i 3 fajne obiektywy do niego, ale teraz to dla mnie pamiątka muzealna. A taki Linhof z wszystkimi jego możliwościami już kusi. A jeszcze jak by była w komplecie odpowiednia ścianka cyfrowa... te odpowiednie kosztują tyle co mały dom.
-
1 załącznik(ów)
Odp: Aparaty analogowe, nie tylko Canona
Jeszcze jeden artefakt ze złotej epoki lamp błyskowych - radziecki Łucz-59 Charków.
Załącznik 11756
Produkowany od przełomu l. 50./60., zasilany był wyłącznie 330V baterią typu Mołnia (alternatywne zasilanie sieciowe wprowadzono w następnym modelu Łucz-61).
Energia błysku regulowana była poprzez odpowiednie przełożenie okrągłej wtyczki na bocznym panelu torby w zakresie 40/60/100 J, co odpowiadało liczbie przewodniej 24/30/39 m dla 100 ASA, a więc całkiem była solidna. Zamiast wtyczki podłączyć było można drugi reflektor, podobnie jak w pokazanym wcześniej fleszu Łucz-70 (acz tu nie był on standardowym wyposażeniem lampy). Do transportu reflektor przechowywany był w uchwycie na zewnątrz torby, a wewnątrz niej przechowywana była dodatkowa szyna z gwintem 3/8" do mocowania lampy na aparacie - co ciekawe, lampa nie była mocowana na szynie za pomocą stopki, jak to się zwykle robi, ale przykręcana do niej śrubą. Masa lampy wynosiła coś koło 2 kg.
-
5 załącznik(ów)
Odp: Aparaty analogowe, nie tylko Canona
OLYMPUS OM-3 i OM-3T (OM-3-Ti)
Załącznik 11768
Aparat Olympus OM-3 został wprowadzony na rynek w 1983 r. jako nowocześniejsza wersja Olympusa OM-1N, albowiem też był aparatem z całkowicie mechaniczną migawką. Oparty był jednakże na korpusie OM-4 i od niego też dziedziczył układ integralnego pomiaru światła oparty o dwie diody SBC w komorze lustra oraz zaawansowany wielopunktowy pomiar światła, szybką korekcję pomiaru na światła lub cienie, a także ciekłokrystaliczny, podświetlany wyświetlacz w celowniku, a migawka oferowała czasy od 1/2000 s do 1 s plus B z synchronizacją lamp błyskowych do 1/60 s.
Procedury pomiaru światła integralna, punktowa, i wielopunktowa, były takie same, jak w OM-4. Wyniki pomiarów punktowych kasowało się tak samo dźwigienką pod spustem migawki.
Załącznik 11769
Pomiar światła polegał na zgraniu końca paska kreskowego z centralnym wskaźnikiem. Naciskając przycisk pomiaru punktowego przy mierzeniu światła w różnych punktach sceny ponad tym paskiem pokazywały się znaczniki odpowiadające poszczególnym pomiarom, a zgrywanie końca paska z centralnym wskaźnikiem przez regulację przysłony lub migawki uśredniało te pomiary. Jednocześnie była wyświetlana aktualna wartość czasu migawki.
Dodatkowo dostępna była korekcja ekspozycji +/- 2 EV co 1/3 stopnia w pokrętle po lewej stronie korpusu, które także służyło do nastawiania czułości filmu.
Pod nim znajdowała się dźwignia wyłącznika sygnałów dźwiękowych, a obok przycisk kontroli stanu baterii i dioda kontrolki.
Aparat miał zintegrowane sanki do lamp błyskowych z jednym dodatkowym stykiem dla lamp T20 i T32, dzięki któremu w celowniku działała dioda sygnalizująca gotowość lampy oraz poprawność ekspozycji błyskiem wg jej własnej automatyki.
Dodatkowo było na wyposażeniu gniazdko TTL dla lampy T45 łączonej kablem TTL, oraz zwykły port synchronizacji PC, jednakże aparat nie oferował pomiaru błysku przez obiektyw.
Z niewiadomych względów brakowało również samowyzwalacza, natomiast była możliwość wielokrotnej ekspozycji, wymienne matówki, tylne ścianki oraz napędy zgodne z całą linią OM, a także korekcja dioptryczna okularu.
Celownik oferował pokrycie 97% kadru z powiększeniem 0,84 x.
Aparat nie sprzedawał się zbyt dobrze ze względu na będący ciągle w produkcji OM-1N za ułamek jego ceny, więc produkcji zaprzestano w 1986 r.
Aż do 1995 r. trwała przerwa, gdy to Olympus wprowadził ulepszoną wersję OM-3 pod nazwą OM-3T (OM-3Ti).
OLYMPUS OM-3Ti
Załącznik 11770
Załącznik 11771
Załącznik 11772
Ta wersja wprowadzona w 1995 r. i produkowana do 2002 r. miała wzorem OM-4Ti tytanowe pokrywy oraz wprowadzono w niej pomiar błysku TTL OTF taki sam, jak w OM-4 i wcześniejszych OM-2N i OM-2 oraz OM-2S, co było ewenementem wśród lustrzanek całkowicie mechanicznych.
Dioda sygnalizująca pracę lampy w celowniku wskazywała gotowość lampy, prawidłową ekspozycję błyskiem lub nie wystarczającą moc błysku, jeśli po wykonaniu zdjęcia nie mrugała.
Wprowadzono także możliwość synchronizacji błysku przy wszystkich czasach migawki z lampą F280.
Aparat reklamowano także jako odporny na skrajnie wysokie i skrajnie niskie, arktyczne temperatury do -50°C, jednakże samowyzwalacza dalej nie miał.
Bardzo szybko korpus zyskał miano kultowego i dzisiaj jego cena nie schodzi poniżej 5000 PLN
-
Odp: Aparaty analogowe, nie tylko Canona
A czy OM-3 pokazywał w celowniku wartość przysłony, czy tylko czas?
Zawszeć mnie to trochę dziwi w nikonowskim pryzmacie Photomic FTn, który pokazuje w celowniku tylko czas, mimo, że mechanicznie wie, jaka przysłona jest ustawiona. A i wcześniejsze modele Photomiców przysłonę pokazywały, co prawda nie w celowniku, ale w zewnętrznym okienku nad okularem.
-
13 załącznik(ów)
Odp: Aparaty analogowe, nie tylko Canona
Cytat:
Zamieszczone przez
FlatEric
A czy OM-3 pokazywał w celowniku wartość przysłony, czy tylko czas?
Zawszeć mnie to trochę dziwi w nikonowskim pryzmacie Photomic FTn, który pokazuje w celowniku tylko czas, mimo, że mechanicznie wie, jaka przysłona jest ustawiona. A i wcześniejsze modele Photomiców przysłonę pokazywały, co prawda nie w celowniku, ale w zewnętrznym okienku nad okularem.
No niestety- żaden z Olympusów OM nie pokazywał w celowniku przysłony, co było związane z przyjętymi założeniami konstrukcyjnymi zarówno korpusów, jak i obiektywów. W tym miejscu przy korpusie, gdzie inne obiektywy mają pierścień przysłony, to korpusy OM miały pierścień migawki, a pierścień przysłony na nosie obiektywu, więc optyczny podgląd wartości przesłony nie mógł być zrealizowany, natomiast inna metoda pokazywania jej wartości rodziła jeszcze większe problemy techniczne.
Zresztą fotograf na ogół preferował konkretną przysłonę i do niej dobierał czas ekspozycji, więc z góry wiedział, co wybrał, albo nie mogło to być decydujące, gdy trzeba było utrzymać konkretny czas ekspozycji. Zaskoki na pierścieniu przysłon co cały stopień ułatwiały obliczenie sobie po omacku, jaką się akurat nastawia, natomiast wszystkie ustawienia, czyli przysłony, migawki, ostrości i zmiany trybu pracy można było wykonywać lewą ręką bez odrywania oka od celownika, i bez sięgania na prawą stronę aparatu. Nawet bez regulacji korekcji ekspozycji pokrętłem można się było obejść przechodząc błyskawicznie na manual i wprowadzać ją wg wskazań światłowagi.
Tylko zoomy miały pierścień przysłony blisko bagnetu.
Stałoogniskowe:
Załącznik 11789
Załącznik 11790
Załącznik 11791
Załącznik 11792
Załącznik 11793
Załącznik 11795
Załącznik 11794
Załącznik 11796
Załącznik 11797
Zoomy:
Załącznik 11798
Załącznik 11799
Załącznik 11800
Załącznik 11801
-
8 załącznik(ów)
Odp: Aparaty analogowe, nie tylko Canona
No to może by jeszcze coś napisać o lampach błyskowych innych, niż radzieckie?
W 1979 r firma Metz wprowadziła system SCA 300 wymiennych stopek do lamp błyskowych umożliwiających stosowanie jednej lampy na korpusach aparatów różnych producentów z wykorzystaniem ich możliwości automatyki współpracy z lampą. Ta idea był zbieżna z ideą firmy Tamron wykonującej wymienne mocowania obiektywów systemów Adaptall i Adaptall-2.
Kilka innych firm, m.in. Agfa, Osram, Starblitz i Sunpak również zastosowały to rozwiązanie firmy Metz do swoich lamp. Później system został rozwinięty w następne iteracje SCA 500, SCA 3000, i SCA 2000.
Lampa Agfa, będąca produkcji firmy Metz:
Załącznik 11814
Załącznik 11815
Lampa pierścieniowa Sunpak:
Załącznik 11816
Załącznik 11817
Stopka do Canonów:
Załącznik 11818
Załącznik 11819
A przy okazji- już znacznie nowszej generacji fotokomórka do zdalnego wyzwalania lamp uwzględniająca przedbłysk pomiarowy:
Załącznik 11820
Załącznik 11821
-
7 załącznik(ów)
Odp: Aparaty analogowe, nie tylko Canona
Nie chcecie radzieckich fleszy, to bez łaski, będą enerdowskie. :p
A więc trójca fleszy spaleniowych produkowanych przez enerdowskiego potentata w dziedzinie lamp błyskowych - VEB Elgawa Plauen.
Załącznik 11831
Załącznik 11832
Elfi - lampa produkowana pierwotnie w l. 50. przez VEB Eletrotechnik Eisenach, potem przejęta przez Elgawę (ale nadal z pozostawieniem logo EE, starego producenta, na korpusie). Moja pochodzi w każdym razie z 1963 i jest firmowana przez Elgawę.
Lampa synchronizowana była przez kabel PC, zasilana była jedną baterią 22,5 V i przystosowana do żarówek z mocowaniem bagnetowym BA 15 s, a przez adapter - jak na zdjęciu - można było i stosować mniejsze żarówki bezcokołowe. Liczba przewodnia zależała od użytej żarówki i wynosić mogła np. od 24 do 48 m. Lampa wyposażona była ponadto w lampkę stanowiącą tester baterii i żarówki (na rysunku w instrukcji nr 4), do transportu zdejmowało się mocowany bagnetowo reflektor, korpus wkładało do jego wnętrza, a całość do okrągłego futerału ze skaju. Lampa wywarła też niejaki wpływ na polski przemysł fototechniczny, ale o tem potem.
Załącznik 11833 Załącznik 11837
Luxi - kompaktowy flesz produkowany od l. 50. (ten egzemplarz pochodzi z 1958). Podobnie jak poprzedni, przystosowany do żarówek z mocowaniem BA 15 s (lub bezcokołowych z adapterem - na zdjęciu), zasilany jedną baterią 22,5 V i synchronizowany przez kabel PC. Do transportu reflektor wsuwał się w dół na obudowę, a widoczny z przodu u góry korpusu blaszany przycisk służył do wypychania zużytej żarówki.
Załącznik 11834 Załącznik 11836
Załącznik 11835
I wreszcie powiew nowoczesności - kompaktowy flesz SL2 (albo L2) wprowadzony na rynek gdzieś w l. 1973/74 i nieprzypadkowo nawiązujący nazwą do serii popularnych enerdowskich aparatów na filmy w standardzie SL. Tym razem lampa przystosowana była tylko do żarówek bezcokołowych (np. Narva X-1 czy polskie LB-2, o liczbie przewodniej 24-28 m), dzięki zastosowaniu układu elektronicznego zasilana była tylko jedną baterią R6 (AA) i produkowana była w dwóch wersjach - z synchronizacją przez stopkę (na zdjęciu) lub przez kabel. Do transportu reflektor obracało się, chowając go za obudową. Po wciśnięciu przycisku z boku obudowy widoczna wewnątrz sprężyna wyrzucała spaloną żarówkę - przez co nie trzeba było wyciągać ręką gorącej.
-
5 załącznik(ów)
Odp: Aparaty analogowe, nie tylko Canona
Chcemy, chcemy socjalistyczną produkcję oglądać, więc dawaj, co tam zabunkrowałeś ;)
--- Kolejny post ---
Ja na razie wrzucę wybitne osiągnięcia polskiego przemysłu optycznego, czyli filtry do radzieckich aparatów:
Załącznik 11838
Załącznik 11839
oraz filtry Made in DDR:
Załącznik 11840
oraz antyczny filtr DUTO:
Załącznik 11841
Załącznik 11842
Swoją drogą- czemu zanikło to fenomenalne błyskawiczne mocowanie filtra efektowego na sprężysty zacisk?
-
2 załącznik(ów)
Odp: Aparaty analogowe, nie tylko Canona
A to tak z zupełnie innej, acz nieco pokrewnej beczki - mój dziadek w pracy w PZO w Warszawie, lata 1935 i 1938.
Załącznik 11866
Załącznik 11865
-
Odp: Aparaty analogowe, nie tylko Canona
Czyli zdjęcia "jeszcze od przed wojny". To już teraz wiem, po kim masz to zdrowe odchylenie na fotografię :mrgreen:
-
10 załącznik(ów)
Odp: Aparaty analogowe, nie tylko Canona
OLYMPUS OM-10
Aparat był już na początku tego wątku pobieżnie opisany tutaj: https://www.canon-board.info/threads/118600-Aparaty-analogowe-nie-tylko-Canona?p=1444381&viewfull=1#post1444381
Wypada jednak omówić go dokładniej, tym bardziej, że nawet instrukcja obsługi nie informuje o pewnych sprawach, a ponadto był to pierwszy amatorski korpus z rodziny OM, po którym przyszły 3 kolejne produkowane przez Olympusa, czyli OM-20, OM-30, OM-40, oraz jeden będący dziełem firmy Cosina- Olympus 2000.
Załącznik 11928
Załącznik 11929
Załącznik 11930
Załącznik 11931
Załącznik 11932
Załącznik 11933
Załącznik 11934
Załącznik 11935
OM-10 został wprowadzony w 1979 r.
1. Lustrzanka z pełną automatyką ekspozycji z preselekcją przesłony, za pomocą dodatkowego adaptera oferuje ręczny dobór czasu otwarcia migawki.
2. Dynamiczny pomiar światła TTL OTF, taki sam, jak w profesjonalnych modelach OM-2, OM-2N, OM-2SP i OM-4.
Po preselektywnym doborze czasu migawki przez światłomierz i naciśnięciu spustu następuje podniesienie lustra, a światło odbija się od pierwszej kurtyny migawki, na którą jest naniesiony wzorek opracowany komputerowo, i pada na czujnik na dole komory lustra. Ten pomiar przypomina pomiar matrycowy i koryguje pomiar integralny o rozkład świateł i cieni w kadrze.
W trakcie przebiegu rolet migawki światło odbija się od filmu i pada na ten sam czujnik, który dynamicznie określa, czy jego ilość jest wystarczająca. Jeśli czasy migawki są krótkie do 1/60 s, to ekspozycja jest realizowana wg pomiaru odbicia na pierwszej kurtynie, a gdy są dłuższe od 1/60 s, to automatyka może wydłużyć lub skrócić ekspozycję. Doskonale zabezpiecza to przed prześwietleniem, gdy podczas długiej ekspozycji nagle wzrośnie oświetlenie sceny, którego już nie może uwzględnić pierwszy światłomierz.
3. Aparat posiada wyłącznik, ale gdy jest on wyłączony, a film jest naciągnięty, to dotknięcie palcem do metalowego cokołu spustu aktywuje automatykę, i można natychmiast wykonać zdjęcie naświetlone prawidłowo wg automatyki. W przeciwieństwie do profesjonalnego OM-2N, który realizuje to samo, ale z ograniczeniem do 1/60s i czasów krótszych, OM-10 będzie naświetlał tyle, ile fabryka dała, czyli 6-7 s. a w instrukcji nie ma określonego żadnego limitu czasu otwarcia migawki, czyli wszystko się zgadza :D
4. W celowniku jest drabinka czasów migawki i diody sygnalizacyjne, aktywne przez 90 s.
Prześwietlenie jest sygnalizowane diodą na wysokości czerwonego pola.
Załącznik 11936
Pole widzenia celownika wynosi 93% kadru, a powiększenie okularu 0,92 x.
5. Dedykowane lampy błyskowe powinny pracować w automatyce własnej, albowiem aparat nie mierzy światła lampy TTL, tak jak modele profesjonalne, ale z lampami systemowymi (aparat w trybie Auto) automatycznie synchronizuje się na 1/60s, a kontrolka w celowniku melduje gotowość lampy. Jej mruganie po wykonaniu zdjęcia świadczy o prawidłowej ekspozycji błyskiem.
Dodatkowo dioda paląca się przy konkretnym czasie migawki informuje o pomiarze dla światła zastanego, a więc jest podgląd o ile będzie niedoświetlone tło, i można ten odstęp między czasem 1/60 s a wskazywanym przez światłomierz ograniczyć dobierając odpowiednią przysłonę, oczywiście w granicach możliwości automatyki własnej lampy błyskowej.
Załącznik 11937
6. Kompensacja ekspozycji +/- 2EV co 1/3 EV.
7. Tylne ścianki są wymienne, zgodne ze wszystkimi modelami OM, i jest możliwość użycia windera z prędkością zdjęć seryjnych 2,5 kl./s.
8. Matówka niewymienna, ale łatwo wyciągalna do ew. wyczyszczenia. Jest to taka sama matówka, jak w profesjonalnych modelach OM-1, OM-2 i OM-4, ale nie posiada wystającej płytki do jej wyciągania. W razie czego można więc wymienną matówkę do serii OM dostosować do OM-10 ucinając tę płytkę.
9. Samowyzwalacz elektroniczny 12 s.
10. Wejście na wężyk spustowy w spuście migawki.
11. Ustawialne ISO 25-1600.
12. Zakres pracy światłomierza niby od -0,5 do 18 EV, ale- w praktyce- od ok. -3 EV.
13. Zasilanie aparatu jest bezproblemowe- dwie baterie LR44.
14. Instrukcja powiada, że zakres czasów migawki w trybie Auto jest od 1/1000 s do 2 s plus B, jednakże- tak naprawdę- aparat jest w stanie naświetlać ok. 7 sekund Z adapterem ręcznym regulacja czasu jest od 1/1000 s do 1 s.
15. Przy użyciu samowyzwalacza następuje wstępne podniesienie lustra, czego też instrukcja nie podaje.
Aby użyć dodatkowego adaptera do ręcznego ustawiania czasu otwarcia migawki należy pokrętło trybów ustawić w pozycji "Manual adapter". Po ustawieniu żądanego czasu na adapterze w celowniku zapala się dioda normalnie działającego światłomierza przy sugerowanym przez niego czasie migawki. Jeżeli nie jest to ten czas, który chcemy, to zmieniając przysłonę obiektywu sprowadzamy świecącą diodę do tego czasu, a jeśli priorytetem jest wartość przysłony, to wyświetlony przez światłomierz czas musimy ustawić na adapterze. Nie działa tu więc żadna światłowaga i nie jest to zbyt wygodne, ale jest możliwe do opanowania. Niestety, stało się to dziedziczne dla następnych dwucyfrowych modeli.