Każdym, pasującym do mocowania EF, oczywiście. Trochę uprościłem sprawę- EF-S nie pasuje.
Wersja do druku
Każdym, pasującym do mocowania EF, oczywiście. Trochę uprościłem sprawę- EF-S nie pasuje.
W oryginalnym zestawie był też chyba 28mm 2.8, posiadam takiego EOS wraz z 100-300, 50 v1 i właśnie 28mm. Rocznikowo są chyba tak samo wiekowe. Bardzo dobry aparat, mój do dziś działa bez żadnych problemów.
Fajny artykuł, ale trochę niekompletny.
Ponieważ od 1990 r nadal posiadam jeszcze EOS-a 650 i znacznie później nabytego EOS-a 620, to postaram się co- nieco uzupełnić braki w opisie.
Po pierwsze- i dla mnie najważniejsze, co ten model wnosił- to działanie przycisku punktowego pomiaru światła. Otóż ten aparat w ogóle nie posiada możliwości ustawienia innego pomiaru światła, niż matrycowy (tak, nie ma w żadnym normalnym trybie nawet pomiaru integralnego!), więc naciśnięcie przycisku pomiaru punktowego uruchamia ten pomiar doraźnie. Jest to doskonałe rozwiązanie dla sprawdzenia odstępu pomiaru ekspozycji w trybie matrycowym od punktowego i podjęcia decyzji, który pomiar będzie decydował o ekspozycji. Blokada AE lock działa natychmiast po wciśnięciu spustu do połowy, natomiast pomiar punktowy można uruchomić w dowolnym momencie zarówno przed wciśnięciem spustu, jak i po jego wciśnięciu. W związku z tym można gdzie indziej ustawić ostrość (i jednocześnie zablokować ekspozycję z pomiaru matrycowego), a potem przekadrować i zupełnie gdzie indziej dokonać pomiaru punktowego. Jeżeli pomiaru punktowego dokonamy przed wciśnięciem spustu, to taka będzie ekspozycja, ale możemy również przekadrować i ponownie dokonać pomiaru punktowego nie zmieniając nastawienia na ostrość! Ta rewelacyjna cecha została całkowicie zarzucona w lustrzankach cyfrowych i... szlag mnie trafia, bo tamto było geniealne!
Jedyny przypadek, gdy aparat mierzy światło w metodzie integralnej, to tryb manualny z ustawieniem obiektywu na ręczne nastawianie ostrości. Działa wtedy także pomiar punktowy i do niego można ręcznie dostosować ekspozycję.
W każdym innym trybie istnieje tylko pomiar matrycowy. Co ciekawe, gdy mamy włączony AF, to wciśnięcie spustu do połowy blokuje ekspozycję, natomiast wciśnięcie pomiaru punktowego ją zmienia na tak długo, jak naciskamy przycisk. Gdy go zwalniamy, to pomiar wraca do zapamiętanej wartości AE. Z kolei, gdy obiektyw ustawimy na Manual Focus, to pamięć pomiaru nie działa i jedyną metodą zablokowania ekspozycji jest przycisk pomiaru punktowego, ale będzie to de facto pomiar punktowy, a nie matrycowy! Dodatkowo, jeśli trzymamy wciśnięty przycisk pomiaru punktowego, to możemy ponownie wyostrzyć w AF na dowolny punkt nie zmieniając nastawy ekspozycji.
Aparat prawidłowo automatycznie dobiera ekspozycję przy pracy z obiektywami niesystemowymi, jeżeli jest ustawiony tryb Av, a wartość przysłony dla szkła niesystemowego jest ręcznie ustawiona na f=1,0. Także w trybie M po takim nastawieniu niby-przesłony w body można prawidłowo dobrać czas migawki.
Celownik EOS-a ma mniejszą matówkę, niż zastosowana np. w EOS 6D, ale ma większe powiększenie obrazu, a przede wszystkim ta matówka doskonale nadaje się do ręcznego ostrzenia, a ta z 6D nie nadaje się kompletnie, więc trzeba dokupić specjalną nadającą się do tego celu. Parametry celownika to 94% 0,8x, matówki są wymienne.
Migawka EOS-a 650 posiada amortyzator gumowy, który z czasem się lasuje i skleja lamelki- to nie smar, a guma doprowadzona do ciekłej i lepkiej konsystencji. Amortyzator ten się wymienia i lamelki dają się umyć, ale ślady na nich są nieusuwalne. W modelu EOS 620 jest migawka o innej konstrukcji, w której ten problem zupełnie nie występuje, więc jest prawie że wieczna, a ma 1/4000 s i synchro na 1/250s. Ponadto EOS 620 ma metalową pokrywę wierzchnią, a nie z tworzywa jak EOS 650, ma bracketing, multiekspozycję, shift w trybie P, 5 klatek/s, ale nie ma programu na automatyczny dobór głębi ostrości, który z kolei ma EOS 650.
Ciekawostką jest potwierdzanie nastawienia na ostrość w trybie servo- ono po prostu jest (oba modele i dalsze), a nie tak, jak cyfrowych lustrzankach Canona, że go nie ma.
... ale dokładnie tak samo działało to jeszcze w prostych amatorskich lustrzankach analogowych (np. EOS 300 / 300V / 300X), natomiast we współczesnych im seriach dwu- i jednocyfrowych już nie. Widać Canon uznał to rozwiązanie (rzeczywiście rewelacyjnie wygodne w użyciu!) za wybitnie prymitywne i poniżające zaawansowanego fotoamatora. :OCytat:
Ta rewelacyjna cecha została całkowicie zarzucona w lustrzankach cyfrowych i... szlag mnie trafia, bo tamto było geniealne!
Jedyny przypadek, gdy aparat mierzy światło w metodzie integralnej, to tryb manualny z ustawieniem obiektywu na ręczne nastawianie ostrości. Działa wtedy także pomiar punktowy i do niego można ręcznie dostosować ekspozycję.
Całkowitą zmyłką jest oznaczanie tego przycisku gwiazdką bez względu na model i jak ta funkcja działa:evil:
Zawsze go używałem dla kontroli rozpiętości tonalnej w kadrze i wyszukania obszaru, którego ekspozycja była by optymalna dla całego kadru. A teraz, jak się ustawi pomiar punktowy na stałe, to się można nieźle przewieźć.
Odgrzeję... Mam to cudo od kilku dni. Kupione na allegraczu za 49zł z oryginalnym dedykowanym pokrowcem, paskiem i książeczkową instrukcją. Stan wizualny wręcz tip-top. Teraz czekam z wypiekami na twarzy na dostarczenie baterii 2CR5 - wreszcie sprawdzę czy puszka działa. Trzymajcie kciuki :)
Tak w ogóle to 650 tak jak 620 ma metalową pokrywę górną. Mój egzemplarz na minimalne wyświecenie na rancie gripu pod spustem migawki i widać pod farbą ewidentnie metal.
Dla zainteresowanych... Po zamontowaniu nowej baterii aparat odpalił :) Działa świetnie, a przejrzystości obsługi mogłyby mu pozazdrościć inne analogowe puszki Canona dużo młodsze wiekowo. W ogóle to 2016 rok to szczęśliwy rok dla moich fotograficznych zakupów. Najpierw 35/2.0 IS, teraz protoplasta wszystkich EOSów. Kupa uciechy :) .
Mam porównanie sprzed chwili dwóch zestawów: 5D2+35/2.0 IS i 650+50/1.8 Mk I. W pierwszym zestawie obraz w wizjerze jest jaśniejszy - bez dwóch zdań. Jednak starą 650 jestem wręcz poruszony. 29 lat i wszystko działa jak należy. Nie ma najmniejszego odczucia filigranowej wydmuszki. Przemyślana, solidna konstrukcja. Jedyna wada, z którą będę musiał zawalczyć to minimalnie odklejająca się guma pod kciukiem. Czym to najlepiej podkleić tak, żeby nie było widać śladów naprawy? Jak sądzicie?
Mnie tylko denerwował AF w 650 tce jakkolwiek to nie zabrzmi i dokupiłem do niego za psie pieniądze Canona EF-M :D