wiesz, w trakcie porodu sobie odpuściłem, byłem bardziej potrzebny żonie, zresztą fotografowanie jej w takim stanie nie było nigdy moim zamiarem, ale tuż po porodzie (faza 2) czyli maluch ląduje na brzuchu mamy jest taki moment oddechu, że złapałem aparat i strzeliłem dwie foty. potem już odłożyłem sprzęt i... przecinałem pępowinę i łaziłem po sali ;-) a to do ważonego malucha a to do żony. najgorsza część porodu już była za nami, także był moment oddechu.Cytat:
Zamieszczone przez pantomas
edit: tak mi się jeszcze przypomniało a propos ostatniego Twojego zdania. miałem ambitny plan zrobienia właśnie paru zdjęć tuż po porodzie, minidisc w kieszeni, żeby nagrać pierwszy odgłos/płacz Tymka. i właśnie w pewnym momencie te cało rejestrowanie nie było najważniejsze. i może właśnie o to chodzi...