A' propo planowania:
ja to miałem nawet taką sytuację, że już pod koniec drugiego dania wyjechał na salę tort!
To było zaskoczenie :)
Wersja do druku
A' propo planowania:
ja to miałem nawet taką sytuację, że już pod koniec drugiego dania wyjechał na salę tort!
To było zaskoczenie :)
Dlatego zawsze warto zapytać obsługę czy orkiestrę kiedy planowane są takie momenty.
Widzę że temat objazdów wywołał trochę poruszenie... więc tak... nie szkoda mi kasy na objazd po 1 dlatego ze bardzo poważnie podchodzę do sprawy po 2 dlatego że fotografia to przede wszystkim moja pasja po 3 dlatego że nie lubię niespodzianek. Wiadomo jak kolejny raz trafiam do tego samego kościoła czy sali to nie ma takiej potrzeby ale za sobą mam dopiero 30kilka zleceń więc jeszcze wszędzie nie byłem zwłaszcza że z poleconych klientów kilku mam oddalonych od mojego miejsca zamieszkania. Co do kasy - odległość 30/40 km to nie jest jakiś dramat żebym musiał oszczędzać czy dorzucać do ceny zlecenia. Szczególnie na początku drogi z fotografią ślubną uważam że dobre przygotowanie to podstawa. ... a ja właśnie na początku tej drogi jestem i nie wstydzę się tego ze muszę się przygotować do każdego zlecenia bardziej niż profesjonaliści jeżdżący na śluby co tydzień.
Powiem krótko - masz widocznie czas na objazdy - mnie go brakuje.Po obróbce wszystkich zleceń, jeśli uda mi się wygospodarować trochę czasu , to chcę go zagospodarować inaczej np. wyjść z rodzinką na spacer.
Oczywiście jest to indywidualne podejście - prawdopodobnie znajdą się tu na forum ludzie którzy postąpią tak jak ja , ale na pewno nie zabraknie takich którzy zrobią tak jak Ty.
Trzeba tylko wyjaśnić sobie , że ten który nie zrobi objazdu - niekoniecznie musi zrobić gorsze zdjęcia ...
!!! Łączenie podwójnego wpisu !!!
Zapewniam Cię , że ten który nie robi objazdu też bardzo poważnie podchodzi do tematu .. pomijam "Nieodpowiedzialne wyjątki od reguły"
marbo - ja w żadnym wypadku nie uważam że ktoś kto nie robi objazdówek robi źle. ja mam czasu sporo ponieważ zdjęcia robię średnio 1/2 na miesiąc więc mogę spobie pozwolić na taką zabawę i zdecydowanie pewniej się czuję jak znam teren iż idąc w ciemno. Kilka lat temu dorabiałem sobie jako organista... coś tam przy klawiaturze czasu spędziłęm ale do każdej niedzieli przygotowywałem się skrupulatnie za to moja koleżanka którą zasepowałem mówiła ze nie czuje takiej potrzeby... potem załapałem się na etat i po 3/4 latach też nie czułem potrzeby przygotowań bo grałem z marszu wszystko co trzeba. Inna sprawa ze niestety rutyna i pewność siebie trochę jakby zabiła moją radość z grania. Teraz staram się przyjmować zlecenia w należytych odstępach czasu i w ilości która nie zrobi tego co kiedyś. Powiem tak... to chyba dziwne ale podneica mnie ten dreszczyk emocji przed każdym zleceniem i te przygotowania... ja po prostu czuję wtedy że robię coś wyjątkowego. na co dzień pracuję i zarabiam czymś innym niż zdjęcia dlatego mogę sobie pozwolić na takie podejście do pracy... oczywiście po raz kolejny powtórzę - nie uważam że takie podejście doprowadzi do tego ze zdjęcia zrobię lepsze... po prostu czuję się pewniej :) przeciwnie z moich zdjęć chyba klienci są zadowoleni bardziej niż ja :)
Poprostu zachowujesz się jak doświadczony dowódca przed bitwą, który prowadzi rekonesans pola walki. Ten kto ma więcej informacji ma przewagę nad przeciwnikiem. Nawet tak prozaiczna informacja - jak wejść w danym kościele na chór - może być bardzo istotna. Dlatego mam podobne podejście do tematu.
Mi na przykład jak nie uda się przeprowadzić rozpoznania osobiście, to szukam info na necie. Większość sal weselnych, hoteli, a nawet kościołów ma własne WWW z galerią. No, tych kościółków na wioskach troszkę mniej, ale... Jest jeden mały haczyk w tym WWW-recone - mianowicie zdjęcia są różne, też robione różnym sprzętem, na jednych kościół czy sala wyglądają na dosyć przyjazne dla matrycowego i ETTL'a, a na innych okazuje się, że bez dobrego palnika, tudzież grupy asystentów z latarkami nie pojedziesz.
Warto jednak przeprowadzić jakiekolwiek rozpoznanie, jeśli jest na to czas i możliwości, dla chociażby znalezienia ciekawych miejsc, przejść, utrudnień/ułatwień architektonicznych, etc. Oczywiście takie rozpoznanko nie zwalnia nikogo z konieczności zapakowania całego arsenału - no chyba, że ktoś lubi.
Zawsze zaznaczam, że każdy robi tak jak czuje, uważa czy potrzebuje.
Bart3k życzę Ci dużo zleceń , ale masz rację , jak jest za wiele to nawet na spacer z rodzinką nie chce się sprzętu zabierać ... przeraża głównie myśl, że trzeba będzie te rawy przeglądać i wywołać, a od kompa trzeba trochę odpocząć.
Uważaj żeby nie stracić tej radości o której piszesz... wielu z nas już straciło nawet jak nie chce się do tego przyznać , nawet przed sobą.
!!! Łączenie podwójnego wpisu !!!
Ja mam teraz dużo radości chodząc z córką na zdjęcia ... ona pstryka ja sobie spaceruję i relaksuję nosząc jej torbę ze sprzętem :mrgreen:
To moze nieco inaczej..
Czy bez samochodu, powiedzmy bez wlasnego transportu mozna dobrze zrobic slub ?..