Mój post był odpowiedzią na pytanie zadane przez Ciebie. Nic więcej z tego :roll: .
"Jak Cię widzą, tak Cię piszą" .
Wersja do druku
Odpowiedź na to pytanie została już udzielona przez Sąd Najwyższy, który stwierdził, że autorem zdjęcia jest ten, kto daje koncept na kadr, oświetlenie itp. Same wykonastwo techniczne (kierowanie światła, trzymanie blendy czy wreszcie naciśnięcie spustu migawki), zgodnie z obecnie panującą linią orzecznictwa SN nie stanowi podstawy do uznania osób wykonujących te czynności za współautorów zdjęcia.
Jeśli ktoś ma jakieś pytania, proszę o PM.
Sygnatura - III CKN 1096/2000
Można znaleźć w -
LexPolonica nr 359567
Biuletyn Sądu Najwyższego 2003/2 str. 10
Jurysta 2003/5 str. 37
Monitor Prawniczy 2003/8 str. 369
OSNC 2003/11 poz. 150
Radca Prawny 2004/1 str. 140
Teza wyroku SN brzmi:
"Osoba, która przy tworzeniu obiektu fotograficznego wykonuje tylko czynności techniczne obsługi sprzętu fotograficznego ściśle według wskazówek twórcy, nie jest współtwórcą w rozumieniu art. 9 ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych (Tekst jednolity: Dz. U. 2000 r. Nr 80 poz. 904)."
W uzasadnieniu wyroku SN pisze:
"Powodowie jedynie dostarczali sprzęt fotograficzny, lampy, czarny aksamit jako tło, w czasie sesji obsługiwali sprzęt i aparat fotograficzny, zmieniali filmy i na znak pozwanego wykonywali zdjęcia."
"W innych sesjach zdjęciowych prac pozwanego uczestniczyły jako wykonawcy zdjęć osoby przypadkowe, jego znajomi nie będący fotografami."
"Na podstawie tych ustaleń Sąd Apelacyjny podzielił stanowisko Sądu pierwszej instancji, że jedynym twórcą w rozumieniu art. 1 ust. 1 ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych (Tekst jednolity: Dz. U. 2000 r. Nr 80 poz. 904 - dalej: „Pr. aut.”) dzieł wskazanych w pozwie jest pozwany, rola powodów w ich powstawaniu ograniczała się zaś do czynności technicznych, które w świetle wymienionego przepisu nie podlegają ochronie przysługującej przejawom działalności twórczej, a nie technicznej i pomocniczej. Nie ma zatem także podstaw przewidzianych w art. 9 ust. 1 Pr. aut. do przyjęcia współtwórstwa powodów, tym bardziej, że między stronami nie było żadnego porozumienia co do wspólnego tworzenia dzieła. "
"Opracowanie koncepcji dzieła przez pozwanego było na tyle szczegółowe, że nie pozwalało na żadną improwizację w czasie sesji zdjęciowej. Pozwany, posługując się lustrem, wykonywał kadrowanie, decydował o oświetleniu oraz o wszystkich parametrach zdjęć, w tym ich wielkości, rodzaju nasycenia i rodzaju papieru, decydował też o momencie wykonania zdjęcia, dając znak do naciśnięcia migawki. "
Oczywiście fakt, że nie będziemy się posługiwali lustrem do kadrowania, a jedynie wskażemy dokładnie, co chcemy, żeby było na zdjęciu i w jakim kadrze to ma się znaleźć również będzie niewątpliwie podstawą do uznania nas za głównych pomysłodawców, a więc co za tym dalej idzie, twórców zdjęcia.
pozdrawiam,
Marcin
!!! Łączenie podwójnego wpisu !!!
Oczywiście, że tak. Jak w każdym postępowaniu cywilnym:
Art. 6 kodeksu cywilnego: Ciężar udowodnienia faktu spoczywa na osobie, która z faktu tego wywodzi skutki prawne.
No i wszystko jasne:) dziękuję koledze marcinsteur za wyczerpującą (tak mi się wydaje wypowiedź)
sory że cię tak zagaduje ale właśnie o to udowodnienie mi chodzi
jesteśmy gdzieś tylko we dwoje - brak świadków
Ty "aranżujesz" plan ustawiasz ze tak powiem parametry zdjęcia ( czas przysłona korekcja ) i nakreślasz mi kadr
aparat jest mój i ja robie pstryk
zdjęcia zostają u mnie
jakie masz szanse ?
Twoje słowo przeciw mojemu + pliki u mnie
Myślę, że nie byłoby problemu w przypadku, gdy ja jestem na przykład zawodowym fotografem, zaawansowanym amatorem czy też innym praktykiem fotografii a Ty byłbyś kompletnym laikiem. Wtedy, na podstawie art. 231 k.p.c. "Sąd może uznać za ustalone fakty mające istotne znaczenie dla rozstrzygnięcia sprawy, jeżeli wniosek taki można wyprowadzić z innych ustalonych faktów (domniemanie faktyczne)." Ustala się fakty dotyczące mojej znajomości fotografii - wiedzy, powiedzmy technicznej i plastycznej (punkty kompozycji na fotografii, obsługa techniczna i znajomość aparatu i ogólnych prawideł naświetlania) oraz udowadnia się, że Ty jesteś kompletnym laikiem w zakresie fotografii. Z tych dwóch ustalonych faktów sąd spokojnie może domniemywać mojego autorstwa fotografii, zwłaszcza, jeśli będzie ona dobra technicznie i kompozycyjnie.
Natomiast ciężko wyobrażam sobie sytuację, kiedy i fotografujący (jedynie w sensie technicznym, nie prawnym) jest również zaznajomiony z fotografią. Wtedy dowody z zeznań obu będą raczej mierną przesłanką do wydania wyroku - unus testis, nullus testis - jeden świadek, żaden świadek.
to są dywagacje które w praktyce są niemozliwe bo :
sędzina nie jest fotografem - ok mozna powołać biegłych tylko :
co znaczy ze jestem "laikiem" ? współczesne lustrzanki robią foty niemal same
wogóle wyrok który podałeś jest iście precedensowy i dobrze ze nie mamy prawa precedensowego bo na jego podstawie mógłbym wejść w posiadanie niemal połowy zdjęć z tego foru.
nie masz studiów fotograficznych , nie prowadzisz działalnosci w tym zakresie to znaczy że jesteś laikiem. ja jestem zawodowcem. jedej na jeden. moja "wiedza" dla sadu jest bardziej wiarygodna . leżysz.
wg mnie to bzdura .
sory
Lekko się mylisz. Jeśli idzie o teorię masz 100% rację - system precedensowy obowiązuje w systemie angielskiego i amerykańskiego sądownictwa, nie w Polsce. Jednak patrząc na to ze strony praktyki judykatury nie jest już tak wesoło, mianowicie...
...żadne sąd w Polsce nie rozsądzi sprawy o takich samych, lub mocno podobnych ustaleniach stanu faktycznego jak sprawa zawisła niegdyś przed Sądem Najwyższym inaczej, niż to zrobił ten ostatni. Byłaby to jedynie sztuka dla sztuki i co najwyżej popis fantazji interpretacji litery prawa przez sędziego orzekającego. Linia orzecznictwa SN jest w pewien sposób prawotwórcza. Jak? Ano poprzez narzucenie określonej wykładni przepisów prawa. Jeśli inny sąd rozpatrzy zbliżoną sprawę inaczej niż w orzecznictwie SN to powód/pozwany wie, że i tak przegra, bo przy apelacji od wydanego wyroku sąd odwoławczy (czy to apelacyjny czy to okręgowy) uchyli to orzeczenie, bo wszyscy wiedzą, że jeśli pójdzie kasacja do SN to on ją uzna zgodnie ze swoim poprzednim ustaleniem. Nikt nie będzie się kopał z 'Sądem Największym' 8) Oczywiście inną sprawą jest tutaj przypadek, kiedy zmieniły się przepisy lub na przykład warunki społeczne - wtedy i SN zmienia linię swojego orzecznictwa, zmieniając czasem poglądy radykalnie (na przykład SN podał już ponad 3 definicje 'pojazdu mechanicznego w ruchu').
Obecnie bycie jurystą to w dużej części walka na znajomość orzecznictwa Sądu Najwyższego, Naczelnego Sądu Administracyjnego oraz Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości Wspólnot Europejskich - kodeksy są tutaj tak naprawdę jedynie bazą.
Oczywiście, masz racje - to tylko gdybania, nie mogę zapewnić, że tak wyglądałby dowód i orzeczenie - sposobów jego przeprowadzenia może być ogromna ilość, podałem pierwszy lepszy, co nie znaczy, że sąd przyznałby mi rację.
pozdrawiam,
MS