Ehem... bardzo lubię Czechów i zgadzam się z większością tego, co napisałeś, ale tu chyba się trochę zapędziłeś ;-)
Wersja do druku
A ja jeszcze wrócę do tych ich słynnych dróg. Godzinę temu wróciłem z Czech (okręg Sumperk) i dobrze, że wiedziony przeczuciem, pojechałem wyżej zawieszonym autem, bo inaczej wróciłbym na lawecie :twisted:
...a pierwszy Czech, którego spotkałem po przekroczeniu granicy, zmęczony świętowaniem Zmartwychwstania, lazł drogą zataczając sie od pobocza do mniej-więcej środka jezdni :-?
no ok, czasami ktoś przesadzi... ale wszędzie to znajdziesz, co prawda w niektórych krajach po prostu nie wypada i mniej tego widać..
wiem jedno, kumpel pracuje w Czechach (wariactwo! -rozumie Irlandia, Szwajcaria itp..) i zarabia 3 razy więcej niż ja w kraju (nie będę mówił o wykształceniu bo nie ma w połowie takiego jak ja..) opłaca sie zatankować auto , jechać pod Prage 3 tygodnie popracować po 12h/dobę, tydzień w kraju i tak na okrągło, kilka opowieści usłyszałem.... przede wszystkim inna mentalność jest tych ludzi..! bardziej luzacko, bezstresowo
Dostałem zaproszenie od jego kierownika na weekend bo usłyszał ze chętnie poszlibyśmy w plener po Pradze... itp... historyjek przytaczać można wiele..
Nie wymienię wszystkich kumpli którzy pracują za granicą ale przypomniało mi się co powiedział przyjaciel pracujący w Irlandii "jednego nie rozumiem -po 3 latach wracam na tydzień a w wiadomościach grzmi jak przed wyjazdem, czemu kuźwa przez ten czas nie widziałem żadnej afery, ludzi pokroju Giertycha z super mądrymi pomysłami - no może z 3 razy głowę państwa na święta:) "