Było tam kup teraz.
Tylko co do wykręcenia się, jakim trzeba być nie-ogarniętym żeby przy potwierdzaniu poprawności treści aukcji, nie zauważyć takiej delikatnej różnicy w cenie?
Wersja do druku
Cytowane wcześniej artykuły z kodeksu cywilnego sa oczywiście istotne w tej sprawie, ale nie jest tak jednoznaczne, ze mają zastosowanie w sposób literalny. Wystawiając przedmiot do sprzedaży, akceptujemy również regulamin serwisu aukcyjnego, czyli tutaj Artykuł 7 Regulaminu Allegro. Czyli niejako "podpisujemy" umowę, której postanowienia stoją ponad zapisami kodeksu.
Sprawa jest jednoznaczna - została zawarta transakcja, taka sama jak np. wymiana waluty na platformie Online Trading, Citibanku. Nikogo nie obchodzi, ze ktoś popełnił błąd i wcisnął 1 mln, zamiast 1 tys.. Był wystawiony towar, został przybity i obie strony MUSZĄ wywiazać się z warunków transakcji, bez względu na konsekwencje finansowe dla tej drugiej strony.
Oczywiście można odstąpić od wymagalności, ale TYLKO za obopólną zgodą. Jeżeli osoba, która wylicytowała przedmiot nie zgodzi sie na anulowanie transakcji, sprzedający ma obowiązek wywiazać sie z niej na zasadach, jakie określił. W tym wypadku, sprzedać obiektyw za 1.699 PLN. I nie ma tu róznicy, czy była "licytacja", czy "Kup teraz".
Kwestia, czy kolega Pank bardzo chce mieć to szkło, czy nie :) Nie jestem prawnikiem, ale jak by co, chętnie pomoge napisać odpowiedni list, za możliwośc odkupienia tego obiektywu za 2.000 pln, jeśli moje sugestie okażą sie skuteczne :)
Sory, że przeszkadzam. Znacie jakiś dowcip?
Nieee no, Panie... Regulamin Allegro ponad Kodeksem cywilnym?! Regulamin Allegro może, a w zasadzie powinien być tworzony na podstawie Kodeksu cywilnego, a nie wbrew niemu.
!!! Łączenie podwójnego wpisu !!!
No fakt, każdy dowcip jest dobry pod warunkiem, że jest krótki, a ten powyżej ciągnie się i ciągnie -końca nie widać. :-D
Taka jest siła UMOWY, bo akceptacja regulaminu, którą "podpisał" każdy allegrowicz jest umową :)
A co do kawałow o fotografii:
Leci samolot z fotografem na pokładzie.
Po pewnym czasie wychodzi stewardesa i mowi: "Prosze panstwa, jeden z silnikow przestal dzialac. Nie ma się co martwić, mamy jeszcze 3 silniki, dotrzemy na miejsce tylko z godzinnym opoznieniem.
Fotograf wstaje i mowi: "No ale sesja, studio, modelka zmówione, ja musze byc tam na czas..."
Leca dalej, nagle stewardesa znowu wychodzi i mowi: "Prosze panstwa, drugi silnik sie zepsul, ale prosze sie nie matwic, mamy jeszcze 2 i na miejscu bedziemy tylko z 2 godzinnym opóznieniem."
A fotograf wstaje i mowi: "No ale sesja, studio, modelka zmówione, ja musze byc tam na czas. Co ja powiem zleceniodawcy?"
Po jakimś czasie, znowu wychodzi stewardesa i mowi: "Prosze panstwa zepsul nam sie 3 silnik, ale prosze sie nie martwic, mamy jeszcze 1, bedziemy na miejscu z 3 godzinnym opoznieniem."
Fotograf nie wytrzymuje, wstaje i krzyczy: "No tak niech sie jeszcze k***a 4 zepsuje i bedziemy tak latac i latac... !"
Prawnikiem nie jestem, nie będę się upierał. Zastanawia mnie tylko, czy idąc Twoim tokiem myślenia mogę zawierać najbardziej absurdalne umowy. Np. z koleżanką, że będzie mi się oddawała co noc, albo z kolegą, że będę obijał mu ryja, powiedzmy co tydzień. Dobra, przepraszam za OT.
http://www.wired.com/rawfile/2009/08/black-hole/
W sumie nie dowcip, ale na luzno.