A np. Ricoh 400 G jest (wg producenta)
"przystosowany do pracy w warunkach atmosferycznych: temperatura od -20 do +60 stopni Celsjusza, wilgotność ponad 85% "
Wersja do druku
A ja powiem tak: jak co roku jeździmy z ekipa na narty,snowboard a ze wszyscy po szkółce fotograficznej to każdy ma aparacik a,że jesteśmy lekko postrzeleni to te aparatu nieraz lądują w śniegu, godzinami przemieszczamy się po górach itp dodatkowo na jesieni leje deszcz takie tam dziwne zjawiska atmosferyczne :) a jak narazie żaden porządny Canon nie wysiadł ani nic z tych rzeczy. Moja 20d daje radę,ale niektórzy jeszcze mają 10d i uważam,że jest to sprzęt nie do zajechania.... Szacunek dla posiadaczy 10d i 20d :) i innych Dslr
oczywiscie po powrocie zostaje wszystko odkrecone, wyszuszone itp :)
Zima nie nadeszla a ja już miałem problemy z moim 400D wywołane warunkami pogodowymi. Dziś wróciłem z gór, było mglisto i wilgotno (nawet bardzo). I po powrocie do chatki wbudowany flasz przestał się podnosić, dźwięki zwalniania było słychać, ząbek odskakiwał a lampa pozostawała na swoim miejscu. Dziś jak aparat doszedł do siebie wszystko działa bez najmniejszego zarzutu
Zobacz jaką ma temperaturę Twój Procesor/karta graficzna w komputerze...
Ale miało być o zimie. Zgadzam się z przedpiszcami, że największym wrogiem jest wilgoć. Starego olympusa C4000 nie raz z zaspy wyciągałem i nadal działa. Niemniej po takich wypadkach zawsze baterie były zaraz wyjmowane, a sam aparat długo suszony w temperaturze pokojowej. Przechowywany w futerale doskonale wytrzymywał nawet kilka godzin w okolicy -20 st.
Gorzej z pojemnością aku, ale zawsze staram sie mieć zapas. Najlepiej w wewnętrznej kieszeni kurtki gdzie mu cieplutko. Nie polecam tylko próbować wymiany akumulatora na stoku w czasie wiatru. Paluszki grabieją bardzo szybko, a w rękawicach raczej ciężko to zrobić ;)
Przeczytalem w magazynie Digital Camera wywiad z Bryan'em Alexander'em (ktory to sie specjalizuje w fotografii "arltycznej") i wg niego Eos 5D dziala nawet w temp -30 st C.Przy -40 wysiadl.Zaznaczyl ze nie obylo sie bez problemow... Wydychane powietrze zamrozilo mu guziki przy Lcd-ku .Gorny wyswietlacz tez za bardzo nie dzialal, autofokus tez...
Tak czy siak -30stC robi wrazenie...
Panowie
Bez potrzeby przejmujecie sie mrozami. Zapomnieliscie ze wraz ze spadkiem temperatury maleja szumy na martycy.
Akurat szumy to najmniejszy problem...
Parę dni temu przeżyłem chwile grozy ;)
Po jakichś dwóch godzinach leżakowania w cieple wyjąłem aparat z torby, cały w kropelkach. Cóż, otworzyło mi się raz torbę w mieszkaniu (torba ma w środku taką polarkową wkładkę, jak aparat jest w środku to i pół dnia ogrzewania torby nie pomaga :P a zapomniałem go wyjąć z niej na dworze). No, cóż zrobić, biorę chusteczki i wycieram. Jeszcze trochę chłodny, więc dalej paruje, ale tylko troszkę więc się nie zrażam. Wszystko grało do momentu pokręcenia trochę sigmą. Piękniuśko zassała wilgotne powietrze do środka :D Jakiś czas potem wszystko już ciepłe i suchutkie, próbuję zrobić zdjęcie, a tu mgiełka. Patrzę na okular - czysty, przednia soczewka - wytarta. Ups :) Odkręciłem obiektyw, patrzę pod światło - na którejś soczewce leżą sobie spokojnie piękne dostojne kropelki :D
Gdzieś po godzinie wszystko zniknęło.
Wniosek?
Aparat jest po to, żeby robić zdjęcia, nie żeby o niego drżeć ;)