Pytanie nie do mnie, ale się wtrącę :) Choćby dlatego, że 30D ma dużo większa matówkę niż 400D, przez co dużo wygodniej i łatwiej celować.Przy stosunkowo dużym polu krycia punktu AF w 400D jest dużo większa loteria co aparat wybierze za swój cel.
Wersja do druku
Prosisz-masz. Oto dlaczego przesiadłem się na 40D z 400D. Robię sport zatem:
1. przesiadka z 3 fps na 6,5 fps.
2. IMHO szybsze ustawianie AF
3. Blokowanie AF jednym przyciskiem, istotne w piłce w której zdarzają się pojedynki 1 na 1 w narożnikach boiska.
4. Aparat po zapełnieniu bufora "nie zamyśla się", nadal robi zdjęcia tylko wolniej. 400D w serii czasami stawał na kilka sekund.
5. ISO 3200, czasami na pewnej hali muszę użyć.
6. IMHO lepsza współpraca z obiektywami klasy L
A poza tym:
- Większy rozmiar, mam duże łapy.
- LiveView
- wydaje mi się że 40D daje ładniejsze zdjęcia, ale to może moja autosugestia.
Ja mam 400D ale tylko dlatego ze wcześniej nie bylo mnie stać na xxD, kase pakowalem w szklarnie. Za niedługo przesiade sie albo na 40 albo na 50D. Moja rada jest prosta jeżeli dopiero zaczynasz to kup amatorska puszke i jak najlepsze obiektywy (L) a jeżeli juz cos popstrykałeś i wiesz czym to sie je to szkoda nawet myslec o 400 czy 450.
Testowałem 40D i jak dla mnie jest o niebo lepsze od xxxD
Fotografuje rajdy, ptactwo i krajobrazy (ludzi staram sie nie kaleczyć moimi fotami :))
No więc do tej pory padły tylko chyba 3 konkretne róznice po między tymi puszkami i to moim zdaniem nie kluczowe.
Więc wychodzi na to, że róznica jest naprawdę niewielka....
40D bralbym dlatego ze:
1. AF - znacznie szybszy
2. ISO - duzo mniejsze szumy
3. Korpus - solidny i pewny uchwyt
4. Predkosc - 6,5 fps
5. W koncu jest drugi wyswietlacz LCD do podgladu parametrow - dla mnie to bardzo istotne
6. matówka
Minus
to wyswietlacz LCD na ktorym ciezko rozpoznac czy fota jest ostra czy nie
Czytając posty uczestników tej dyskusji odnoszę wrażenie, że faktycznie nie ma wielkiej różnicy pomiędzy 450/400D, a 40 D (sam, niewiele mogę na ten temat powiedzieć, bo żadnego z wymienionych trzycyfrowych korpusów nie miałem nawet w ręku). A skoro nie ma wielkiej różnicy, to : "po co przepłacać".
Dyskusja ta nasuwa mi jednak skojarzenie z historią, którą Wam opowiem :
Jakiś czas temu kupiłem sobie samochód.
Zupełny przypadek zrządził, że prawie w tym samym czasie mój rodzony brat kupił sobie samochód tego samego koncernu, ale model o klasę wyższy. No, co tu dużo gadać, był to "flagowy" model tego koncernu. Oba nasze auta były wyposażone w identyczny silnik i podobnie wyposażone.
Myślę więc sobie tak : Eee tam, auto niewiele od mojego lepsze, niewiele większe (osiągi ma nawet gorsze, ze względu na większą masę przy tym samym silniku), a na dodatek więcej pali i sporo więcej kosztuje.
I tak sobie myślałem, aż do momentu, gdy nadarzyła mi się okazja pojeżdżenia samochodem brata :confused::confused::confused:.