eee. chyba już nie zdąże. szkoda ;) te pociągi strasznie wolne...
Wersja do druku
eee. chyba już nie zdąże. szkoda ;) te pociągi strasznie wolne...
u nas zaczylo sypac.. i to ostro.. wiec jak to z podlasia i chce potestowac sprzet.. to zapraszamy ;]
Łeee ja juz jestem po dwóch sesjach w terenie przy temp. -1st. C ... aparat obsypany sniegiem, ja rowniez ... wrocilismy do domu i nic nie zaparowalo. Może tuleja w jakis sposob pomogla? Odizolowujac obiektyw od otoczenia? Generalnie sadzilem, ze bedzie gorzej ;-)
wracałem kilka dni temu nad ranem do domu, gdzieś ok. 4-6 rano, akurat miałem aparat i beznadziejną pogodę pod ręką, więc połączyłem to w jedną całość. Aparat prawie cały czas w ręku, deszcz, śnieg, wiatr, być może nawet niekontrolowane upadki od czasu do czasu. Ogólnie- masakra. Po jakiejś godzinie aparat był tak mokry, że wręcz z niego kapało. Szkło kompletnie mokre, ciągłe przecieranie go już nie miało sensu. Lampa jak wyjęta z jeziora.
Może ktoś pomyśli, że idiotycznie się zachowałem narażając sprzęt na takie warunki, ale pomyślałem sobie w ten sposób, że jeśli przeżyje (on, nie ja) to już bez drżenia będę mógł zająć się fotografowaniem w trudniejszych warunkach niż sierpniowy wieczór, i tylko na fotografowaniu się wtedy skupię. Jeśli zaś padnie, to... no cóż, to znaczy że po prostu to kiepski sprzęt... niezbędne minimum uszczelnienia MUSI mieć, i właśnie liczyłem na to, że je wykaże w praktyce.
Jak już wracałem do domu, jeszcze na zewnątrz, aparat wylądował w torbie foto (która z kolei mieszka w plecaku) i tak wszystko "zabezpieczone" postawiłem w kuchni w dość chłodnym i przewiewnym miejscu. Po kilkudziesięciu godzinach sprawdzałem aparat, i wszystko jest jak najbardziej ok.
p.s. W razie czego moderatorów proszę o przeniesienie wątku do "testów sprzętu", bo nie jestem pewien, czy tej nocy był mróz, czy nie. Chyba tak na zmianę, albo cały czas 0'.
pejot, a jaki aparat? lomo z podpisu? ;)
Oczy wiście.
Musiałem zadecydować czy jestem Artystą, czy nie. Rzuciłem kostką, okazało się, że jestem. W tej chwili sytuacja była już klarowna- 300d na allegro, LOMO dowieźli niecałe 24h po zamówieniu. Najpierw pstrykałem spod pachy, potem stosowałem techniki łączone ( aparat jak broń palna w wyciągniętej przed siebie dłoni, potem zza pleców- przy szybkim obrocie wokół własnej osi). Obecnie strzelam tylko w sposób biodrowy.
:wink:
Profi pełną gebą :mrgreen: ;-)
Ej tam, na allegro.. nie lepiej zezLOMOwać? :mrgreen:Cytat:
Zamieszczone przez pejot
Moje Lomo czuje sie urazone.
Ale ja o 300D pisałem :)Cytat:
Zamieszczone przez Pszczola
Muflon, ale moje LOMO też się wyrywa żeby Cię nauczyć manier. Musiałem mu przysłonę zawęzić, żeby na Twoje obraźliwe teksty patrzyło z przymrużeniem oka. Mów co chcesz. Obraziłeś LOMO !!! :)
I w ramach testow crashowych zaden Eos Lomo nie podskoczy :mrgreen:
Witam!!!
Jestem nowy na forum i chciałbym na początku serdecznie wszystkich pozdrowić.
Od ok. miesiąca jestem posiadaczem 20-ki z obiektywem KIT-owym 18-55. Mieszkam i pracuje w schronisku górskim także większość zdjęć wykonuje w "ciężkich warunkach" - mróz, śnieg itp.
Powiem tak: migawka, wyświetlacze, mechanizm obiektywu, wszystko na mrozie ok. -5 do -15 pracuje ok. Po powrocie aparat zostawiam w torbie na kilka godzin aby uniknąć "szoku termicznego". Zauważyłem jedna że po stosunkowo niedługim użytkowaniu pojawiło się na matrycy kilkanaście plam. Przypuszczam a nawet więcej - jestem pewien że to maleńkie krople, które po wejściu do cieplejszego pomieszczenia pojawiły się i zaschnęły tworząc w/w plamy :cry: . Najgorzej jest od f:8 ale 2 dosyć spore widać już przy 5,6. Tak to wygląda w praktyce na mrozie (przynajmniej u mnie).
grzesiekTKY, to może być raczej zwykły kurz. Poczytaj dostępny tu wątek o czyszczeniu matrycy. BTW. woda wewnątrz się skrapla po wyjściu na zewnątrz, a nie po powrocie.
Chciałbym żeby tak było :roll: Jak jednak wytłumaczyć tak szybkie gromadzenie się kurzu wewnątrz skoro nawet nie ściągałem obiektywu :!: :?: Czyżby aparat był aż tak nieszczelny :?: :?: Dodam że zaraz po zakupie zrobiłem kilka fotek. Oglądałem je wczoraj i nie znalazłem żadnych "brudów". Kwestia miesiąca i jest ich teraz spoooro.
"Wkleiłbym" dla przykładu wycinek kadru przy 100% i f:16 ale nie wiem jak to zrobić :(
Pomożecie :?: :lol:
Mogę potwierdzić te spostrzeżenia. W tej chwili widzę wyraźnie że dużo więcej zanieczyszczeń pojawiło się na mojej matrycy w czasie zimy niż latem. O czasu gdy wyczyściłem matrycę wiosną (czyt. po zimie) tempo osadzania kurzu kategorycznie zmalało. Obiektywy zmieniam bez przerwy w każdych warunkach. W końcu sprzęt jest po to by robił zdjęcia a nie leżał na półce.
Ale nie ma się czym martwić standardowe czyszczenie usunęło wszystkie zanieczysczenia.
A możesz sprecyzować jak wygląda u Ciebie standartowe czyszczenie :?:Cytat:
standardowe czyszczenie usunęło wszystkie zanieczysczenia
A-le-ja-pi-sa-łem-o-z-ło-mo-wa-niu-trzy-sta-de-!!! :-)Cytat:
Zamieszczone przez pejot
Po prostu Sensor Swabs + Eclipse i naprzód. :lol:Cytat:
Zamieszczone przez filip71
Po zaparowaniu obiektywu przyniesionego z mrozu nie radze wlaczac aparatu.CZytalem o uszkodzeniach sprzetu
Usłyszałem wczoraj kolejną historię potwierdzającą moją teorię z parowaniem na mrozie. Wuj (zawodowy reporter dawno temu) przy jakiejś okazji wspomniał, że kiedyś jak wyszedł na mróz to wybuchła mu lampa błyskowa, prawdopodobnie z powodu zwarcia.
Qurcze... Ciekawy wątek, ale skąd tu wziąść mróz...? W styczniu??Cytat:
Co z cyfrą na mrozie
Na Syberii jest dużo mrozu, może tam?
Ja się pod koniec miesiąca wybieram w góry do Czech, to potestuje ;)
Aszu, co to jest na awatarze?
ta.. znam kogos komu tez soczewka pekla na mrozie... ale czy to o czyms swiadczy, poza tym ze to sa odosobnione przypadki?
wogle polecam lektoore instrukcji gdzie jak wol podane jest w jakim zakresie temp. moze pracowac aparat... po problemie ;-)
jak was tak poczytalem w tym watku (matme to ja znam dobrze :P ) to od dzisiaj bede robil fotki tylko i wylacznie w temperaturze pokojowej :) stracha narobiliscie jak diabli :D:D:D:D hehehe :)
Mi w cyfraku od mrozu odmowil posluszenstwa lcd :) no i co myslicie ze sie tym przejmowalem ? wylaczylem go by mnei nei wkurzal i dalej cykalem :P
aparat do dzisia jdziala jak zloto :P
Wróciłem z gór. Było wszystko: mróz, śnieg, parowanie, nawet lądowanie w zaspie i aparat żyje. Po powrocie troche go trzymałem w torbie, potem wyjmowałem i wycierałem i wszystko działa. Baterie też nie szwankowały (ale dużo nie fociłem -> do setki). Raz tylko w 100-300USM coś przymarzło i zaczął zgrzytać przy ostrzeniu, ale pokręciłem pierścieniem i mu przeszło ;)
Ja też, w Zakopanem byłem na skokach, a co :) . Minus 15-20 st, aparat nosiłem w torbie, wyjmowałem tylko do zdjęć. Nawet aku wytrzymało bez ładowania trzy dni, jakieś 300 zdjęć, z tego 2/3 na zewnątrz.Cytat:
Zamieszczone przez Tomasz Golinski
Ja też połaziłem cały dzień na mrozie i do tego przy silnym wietrze. Mam jeden prosty wniosek: wystarczy po powrocie do domu nie otwierać torby/plecaka. Wymiana powietrza będzie na tyle mała, że w środku nic nie zaparuje (sprawdzałem, macając ręką przez odrobinę otwarty plecak ;-)) i wszystko się po prostu samo powoli unormuje. U mnie to trwa jakąś godzinę.
BTW. Tak jak mam pecha do obiektywów (IS 70-200) tak chyba mam szczęście do pancernych body :mrgreen: Jak już się chwaliłem (ale tutaj to nie będzie OT ;-) ) wysoka fala zachlapała mi 20D, które momentalnie zamarzło (wiatr) - ale po powrocie i powolnym osuszeniu wszystko gra :-)
Ja działałem cyfrą (co prawda kompaktem) na mrozie -17 stopni i to jeszce przy dużej wilgotności. Musze przyznac ze działała poprawnie tylko nieco wolniej :D Ale fotki wychodziły bezproblemowo.
masz racje chłopie
Wykładów z fizyki mam dość, ale jedno doświadczenie mi wystarczyło, żeby nie używać elektroniki wyniesionej z domu (temp. pokojowa) na mróz. Padł co prawda laptop, nie aparat, ale pan w serwisie powiedział, że mam szczęście że jeszcze na gwarancji, bo naprawa płyty głównej kosztowałaby 1000 :) Wystarczyło że odpaliłem w samochodzie, gdzie za ciepło nie było; zrobiło się prawdopodobnie jakieś zwarcie; Problem wyłonił się dopiero po jakimś czasie; komputer nie zawsze chciał się włączyć. Poza tym, jakby któregokolwiek z Was wrzucić do lodowatej wody, to pewnie w 99% przypadków też nie bylibyście do użycia.
Focąc zimą - głównie Tatry - zaobserwowałem, że obiektyw bywał zaparowany głównie gdy wysiadałem z nim z samochodu. Warunek dodatkowy, sprzyjający temu zjawisku - aparat leżał na którymś z siedzeń, bo wyjmowany z bagażnika czasem wogóle nie bywał zaparowany. Przy wychodzeniu z kwatery, gdzie pokoje były ogrzewane CO, zjawisko wystepowało minimalnie.
Po wejściu do domu aparat zostawiam w całości w torbie, w tej torbie też go noszę na mrozie. Z nieporządanych zjawisk: kilka razy (przy -24 stC) migawka baaardzo zwolniła, choć fotki wyszły, baterie padały jak muchy, LCD statusowy (mam analoga) tracił kontrast, 2 razy ściemniał.
Z cyfrakami w zimie byłem tylko 2 razy, z kompakcikami pożyczonymi od kumpli. Małe, zgrabne, więc było przymane, wyłaczone, jak piersióweczka za pazuchą ;-). Ani razu nie odmówiły wspólpracy
Cytat:
Zamieszczone przez Tomasz Golinski
Gdańsk
a w ktora strone czech dokladnie jedziesz ?Cytat:
Zamieszczone przez Tomasz Golinski
Podejrzewam, ze Tomek juz wrocil bo wyjezdzal w styczniu :mrgreen:Cytat:
Zamieszczone przez thorin
dSLR jest jak dla mnie niezniszczalny.
tej zimy byłem na górze Jaworzyna Krynicka "obok" której mieszkam - ja mieszkam w Muszynie, chociaż prawnie rzecz biorąc szczyt Jaworzyny należy do Muszyny i nie powinien się tak nazywać i chyba się nawet o to gmina sądzi ale co tam - wyjechałem gondolą na szczyt , 9 rano, -23 stopnie o palcach zmarznietych i nosie nie wspominam, cały dzień do 17 tam przesiedziałem i aparat naprawdę dobrze się sprawował. nie było żadnych problemów.
:) wake up neo... wake up... dlaczego ja zawsze pisze takie glupoty po wstaniu z łóżka ? :)Cytat:
Zamieszczone przez [DoMiNiQuE]
poczytaj wypociny Viteza i Tomka Golinskiego to Ci sie zakreci w glowie od sposobu w jaki nalezy sie obchodzic z aparatem po wejsciu do domu zeby niezaparowal/odparowal :)Cytat:
Zamieszczone przez fotomuka
:grin: Kiedyś był taki program jak to ekipa telewizyjna pojechała gdzies do Rosji zrobić reportaż na teamt zyjących tam ludzi... temperatura sięgała -40 stopni ;) I problemem nie była nawet bateria wytrzymująca 5 minut ale sprzęt który w tej temperaturze kruszył się i rozpadał w rękach... więc ja tam eksperymentować nie będe choć może to dobry pretekst żeby zmienić później sprzęt... :grin:
Góry Izerskie, rzeczywiście zdążyłem wrócić http://labfiz.uwb.edu.pl/~tomaszg/fo...rni/index.htmlCytat:
Zamieszczone przez thorin
Nie bede wnikal w cala fizyke zwiazana ze zjawiskiem kondensacji, byla walkowana we wczesniejszych postach.
Stuprocentowo skuteczny sposob na unikniecie kondensacji to umieszczenie aparatu w hermetycznym opakowaniu przed wniesieniem do strefy w której jest cieplejsze powietrze i odczekanie do momentu, az sie ogrzeje.
Moge podrzucic dwa pomysly: foliowa torba z "suwakiem" (dosc popularne) albo pudelko do zywnosci, np. jakis Rubbermaid. Na plazy tez sie moga przydac, dzieci+piach+woda=oops!. Aparat w pudelku bedzie sie ogrzewal wolniej niz w worku, worek tez na pewno nie ulatwi sprawy, ale skutek murowany.
Treetop, widze ze nie wnikasz, bo nie zalapales głównej idei wątku. A sposób oczywiścien nie jest skuteczny, vide post Mavericka czy MarkaC.
Nie zamierzalem wnikac w zjawisko kondensacji, ktore znam skadinad, ale sie poprawie.Cytat:
Zamieszczone przez Tomasz Golinski
OK, jezeli glowna idea to problemy przy wyniesieniu z cieplego do zimnego to sie zgadzam. Jednak czytajac inne komentarze odnioslem wrazenie, ze w droga strone tez jest interesujaco.Cytat:
Zamieszczone przez Tomasz Golinski
Dlaczego nieskuteczny? post muflona, cytuję:Cytat:
Zamieszczone przez Tomasz Golinski
"Ja też połaziłem cały dzień na mrozie i do tego przy silnym wietrze. Mam jeden prosty wniosek: wystarczy po powrocie do domu nie otwierać torby/plecaka. Wymiana powietrza będzie na tyle mała, że w środku nic nie zaparuje (sprawdzałem, macając ręką przez odrobinę otwarty plecak)",
swiadczy o tym ze skuteczny, hermetyczna torba to tylko jeden krok dalej. A zreszta sposob z workiem nie jest nowy, widzialem na jakims forum.
A teraz zjawisko kondensacji po lebkach:
Skutecznosc hermetycznego opakowania wynika z fizyki zjawiska. Polecam wykres Molliera używany powszechnie w projektowaniu klimatyzacji, np:
(http://www.engineeringtoolbox.com/ps...lier-8_27.html)
Uzywanie wykresu jest skomplikowane, ale latwo sie tego nauczyc. Przede wszystkim kondensacja zachodzi tylko przy zblizaniu sie do linii fi = 1 (czasem podawane w procentach, fi = 100%).
W uproszczeniu, znajac temperature (linie prawie poziome) i wilgotnosc w pomieszczeniu (linie zakrzywione, pesymistycznie w okolicach 50% (fi=0,5) zaznaczamy punkt na wykresie, to jest stan powietrza w pomieszczeniu. Przez ten punkt prowadzimy pionową linie o stalej zawartości wilgoci. W miejscu przeciecia tej linii z krzywa fi = 1 jest punkt rosy, to znaczy, ze na kazdej powierzchni o takiej lub nizszej temperaturze wykropli sie wilgoc pochodzaca z powietrza w pomieszczeniu. Dla temperatury +20°C i wilgotnośći 50% punkt rosy to okolo 9°C (odczytane z wykresu). W praktyce zeby bylo widac kondensacje to temperatura aparatu musi byc nizsza, kondensacja powoduje szybki wzrost temperatury. Woda bedzie sie wykraplac tak dlugo, az temp. aparatu wzrosnie powyzej punktu rosy.
Aparat wnoszony w torbie:
Jezeli wniesiemy do ciepłego pomieszczenia torbe z aparatem i powietrzem o
temperaturze 0°C, to stan powietrza w torbie i aparacie jest w punkcie na wykresie okreslonym przez temperature 0°C i wilgotnosc prawie 100% (fi = 1). W hermetycznej torbie powietrze podgrzewa się po linii pionowej. Jak wszystko sie podgrzeje to mamy "przesuszone" powietrze w punkcie t = 20°C i wilgotności 28% (fi = 0,3). Otwieramy torbe, powietrze sie miesza i nie ma problemu, nie zblizamy sie do linii fi = 1.
Aparat wynoszony na zimne powietrze:
Wewnątrz aparatu wynosimy powietrze z pomieszczenia, t=20°C, fi=0,5. Jak ścianki wewnetrzne ochlodza sie ponizej temp. punktu rosy to zacznie sie wykraplac wilgoc. Spadek temp do -20°C spowoduje wykroplenie się okolo 4 g/kg (odczytane z wykresu), to jest około 5 [g wody/m3 powietrza]. Dla 200 cm3 (pewnie tyle ma body) to kropelka okolo 1 mm, rozsmarowana rowno po zimnych powierzchniach (obudowie). Przy -3°C polowe mniej. Zdjecie obiektywu i "przewietrzenie" body likwiduje problem wilgotnosci w srodku.
Co do spraw innych niz wilgotnosc, np. trwalosc materialow, to nie mam zdania. To co napisane powyzej to czysta fizyka.
(widac ze jestem belfer ? ;)
widzisz, napisales to, co pisalem wczesniej. i z tym sie zgadzam (ciesz sie, ze nie ma juz tu Janusza Body, bo bys dostal ochrzan za napisanie ze 1 i 100% to to samo :D )
a sposob wczesniej opisany nieskuteczny wlasnie przy wyjsciu na zewnatrz z aparatem. Przy powrocie oczywiscie tak. A odkrecanie obiektywu na chwile po powrocie sugerowalem juz w pierwszym poscie :>
Pozdrawiam.
Chyba kiepski.. Mimo bycia mgr matematyki, za pierwszym razem nie zrozumiałem w ogóle co chcesz przez ten wywód przekazać. Próbuję dalej :)Cytat:
Zamieszczone przez Treetop
Sorry, jesli to co podam to powtorzenie, ale jest to informacja z
pierwszej reki (Chuck Westfall jest dyrektorem technicznym Canon USA).
To jego e-mail z 2003 roku na temat D-SLR i zimy:
****************
As noted in the instruction book, the limit for guaranteed low temperature operation with any EOS digital camera is 0 degrees Celsius. No apologies, that's the way it is. Here's some background info:
A lot of people have been successful using our cameras in sub-freezing temperatures, but only when they use the following precautions concerning condensation and battery maintenance. The most important concerns for any digital camera in cold weather use are condensation and battery performance. Even when the ambient temperature is above 0 degrees Celsius, there are situations where you have to take precautions to prevent condensation in particular from damaging internal components such as circuit boards, etc.
That's one reason why we recommend placing cameras, including but not limited to the EOS-1D, in airtight plastic bags before bringing them from a cold environment to a significantly warmer one. This allows the condensation to form on the bag, thus protecting the equipment as much as possible.
Other issues to consider are as follows:
1-Battery performance drops off as the temperature falls below freezing. Nickel metal hydride and lithium-ion battery packs are better than alkaline batteries in this situation, but even the lithium-ions will eventually stop working once they've chilled long enough. By this point, at least one 3rd-party developer (Digital Camera Battery) has produced an external battery that can connect to the EOS-1D through the supplied DC Coupler, but I don't expect Canon Inc. to either condone this or to make one of their own. In the meantime, the best strategy is to carry a few fully charged spare NP-E3 packs inside your coat, where they can be kept warm and exchanged for the cold batteries from time to time as necessary.
2-Memory cards are another potential weak link. Canon doesn't make its own, so it's best to check with the card manufacturers and other photographers to get a cold weather rating.
3-As with current film-based electronic cameras, items such as LCD data displays are the only means available to indicate camera settings such as shutter speeds, apertures, frame count, etc. Digital cameras add another type of LCD for use as a playback monitor. The information normally seen on these displays tends to disappear when temperatures drop below -20 degrees Celsius. LCDs usually start working again when the temperature goes above freezing, but that won't do you much good out in the cold.
Bottom line, there's not much that can be done with existing technology to ensure digital camera performance much below 0 degrees Celsius. You are welcome to try the EOS-1D in sub-freezing temps, but keep in mind that you're bound to run into some limitations eventually.
Best Regards,
Chuck Westfall
Director/Technical Information Dept.
Camera Division/Canon U.S.A., Inc.
Generalnie producent dbający o swą markę, podaje temperatury i wilgotność w których GWARANTUJE poprawną pracę urządzenia. Pytanie o jakie temperatury chodzi i czy napewno otoczenia ??
O ile pamiętam z laborek z mikroelektroniki, to na pracę pólprzewodników na wpływ temperatura struktury półprzewodnikowej w np. procesorze, nie zaś jego obudowy. I jeśli producent procesora (n. Digic II) podaje jej zakres jako 0-40 stC, to ma na ma myśli temperaturę wnętrza (pot. rdzenia) podzespołu. temperatura jego obudowy może być niższa - na ile to zalezy od użytych materiałów i otoczenia w jakim pracuje. Otoczeniem tym może być np. wnętrze dSLR, gdzie występuje powietrze będące kolejnym po obudowie scalaka termoizolatorem, obudowa samego aparatu - też zwykle lepszy/gorszy ale termoizolator. Jeśli do tego dodamy fakt, że przepływ nośników przez złącza p-n, czyli praca "rdzenia" procesora generuje pewne ilości ciepła, podobnie jak inne komponenty elektroniczne - mamy odpowiedź dlaczego elektronika we wnętrzu aparatu może pracować w temp ujemnych. Z tego samego ciepła "korzysta" też zapewne mechanika wewnątrz. Pewnie też dlatego wielu praktyków focenia zimowego zaleca, by nie wyłaczać aparatu leżącego w torbie, na ramieniu, za pazucha, ..., ... jeśli nie jest to absolutnie potrzebne.
Wyświetlacz LCD też nie jest elementem szczególnie wrażliwym na mróz. Na filmach widać naukowców/podróżników mierzących temp. otoczenia na Antarktydzie, czy w Ojmiakonie - wyświetlacze tych urządzeń są z LCD. Fakt - odczytu trzeba dokonac błyskawicznie, zanim LCD nie ściemnieje ... 2..4 sekundy w temp. ponizej -50stC
Acha.. baterie też się nagrzewają, gdy czerpany jest z nich prąd :-)
No coz, zgadzam sie ze to troche skomplikowane... tak to jest jak sie probuje duzo powiedziec w niewielu slowach. Jezeli ktos jest b. ciekawy (i zboczony jak ja) to moge opisac dokladnie na czym polega zabawa z wilgotnoscia, ale chyba lepiej emilem, szkoda miejsca na forum.
Konkluzje sa dwie:
1. po wniesieniu aparatu z zimnego do cieplego nalezy unikac kontaktu aparatu z cieplym powietrzem (rowniez fragment oryginalnej instrukcji zamieszczony przez snowboardera jest jednoznaczny)
2. po wyniesieniu aparatu na mroz (wbrew zaleceniom canona :O ) zdjecie na chwile obiektywu i "wywietrzenie" body ograniczy kondensacje wewnatrz body (pod warunkiem ze deszcz do srodka nie napada). nic innego nie pomoze.
P.S.
Ani przez chwile nie sugerowalem, zeby zdejmowac obiektyw po wejsciu z mrozu do cieplego. Zdjecie obiektywu jest jedyna czynnoscią gwarantujaca, ze wilgoc dostanie sie do srodka.
W wiekszosci przypadkow woda skropli sie tylko na obudowie, soczewkach itp., zanim powietrze dostanie sie do srodka to aparat bedzie cieply (w naszych warunkach wystarczy 10°C). Jak juz ktos napisal, zdjecie obiektywu ma sens jak juz aparat jest mokry w srodku.