mam FF, często wyjeżdżam.
Wożę ze sobą 3 zoomy od 16mm do 200mm, ale ponad 90% moich zdjęć zdjęć to z zakresu 24-70mm
Na Twoim miejscu, jako jedyny obiektyw zabrałbym coś z przedziału 16- 50mm.
No ale to zależy co się chce/lubi fotografować
jp
Wersja do druku
mam FF, często wyjeżdżam.
Wożę ze sobą 3 zoomy od 16mm do 200mm, ale ponad 90% moich zdjęć zdjęć to z zakresu 24-70mm
Na Twoim miejscu, jako jedyny obiektyw zabrałbym coś z przedziału 16- 50mm.
No ale to zależy co się chce/lubi fotografować
jp
Po prawie 40-tu latach z aparatem fotograficznym doszedłem do wniosku, że niestety, musi boleć. Wszystkie kompromisy są bolesne bardziej, niż brak kompromisów. Spacer z samym aparatem na szyi udaje się sporadycznie, a znacznie częściej ten aparat potrzebuje jakiegoś zabezpieczenia, czyli futerału lub torby. A skoro jest już torba, to pewnie zmieści się też drugi aparat z przypiętym obiektywem i w przypadku APS-C nie musi to być jakiś sakramencki klamot. Zawsze i torbę, i drugi aparat można zostawić na kwaterze, ale można też go ze sobą zabrać i wtedy dopiero jest frajda. Oglądanie kiepskich zdjęć z kiepskiego obiektywu boli bardziej, niż nie oglądanie zdjęć niezrobionych z braku odpowiedniego obiektywu, i te bóle są związane ze skrajnymi ogniskowymi. Sprzedał bym tę Sigmę APO a zamiast niej kupił 55-250 STM (180g lżejszy od tej Sigmy, stabilizacja i brzytwa w pełnym zakresie na pełnej dziurze, z VB za 744 zł) i drugie body. Trochę będzie kosztowało, ale satysfakcja gwarantowana.
Co wy tacy cherlawi?... Lustrzanka za ciężka? Przecież uprawiając fotografię krajoznawczą nie dźwigasz kilku kilowej armaty, tylko puszkę z jednym obiektywem. To nie jest cykanie domku, ptaszka i sarenki, więc c18-135 spokojnie wystarczy. A wymieniona przeze mnie sigma 18-125 wcale nie jest zła. Wiem, bo mam.
Kiedyś to w plecaku zenit, praktica,obiektywy minimum dwa, butelka wina,śpiwor- nie 300 gr,konserwy,chleb.I szło się kilometrami po szlakach w dobrym towarzystwie.I nikt nie narzekał że aparat waży, ważne ze były potem zdjęcia z udanych wakacji.Chcesz mieć szybkie zdjęcia po 1 strzale -weź małpkę.Chcesz pobawić się przy okazji fotografią -weź lustrzankę, a to że waży...........Ja ze sobą na wyprawy w góry biorę plecak ważący ok 30 kg, czasami małpkę, czasami coś większego.I nie mam problemu z różnicą wagi 300 g na obiektywie.
Statystyka to najtańsza dziwka- każdemu daje. Te 10% jest języczkiem u wagi, a nie te 90%.
Latami wyjeżdżając kombinowałem, jak tu zestawić sprzęt, aby nie ważył znacznie ponad 2 kg (plus statyw) i wracałem z niewykorzystanymi zupełnie szkłami i bez wielu zdjęć z powodów, o których wcześniej wspominałem. A teraz się uparłem na co najmniej 2 aparaty w porywach do trzech i już mi to zaczyna owocować, jeżeli jeszcze nie jakimiś konkretnymi zdjęciami (kwestia okazji), to przynajmniej brakiem wnerwienia, że czegoś nie mam skonfigurowanego tak, jak akurat trzeba. Na wczasy zabieram rower, więc sprzęt bardziej wożę, niż noszę, w przednim koszyku. Przećwiczyłem to w terenie- na sobie mam szelki quick strapa, EOS M2 + UWA przypięty do nich i dodatkowo z paskiem zarzuconym na szyję nie przeszkadza w czasie jazdy i pozwala na zrobienie widoczku natychmiast po zatrzymaniu roweru, a 550D z 55-250mm i 6D z 28-70mm dostępne w 1 sekundę. Ekstremalnie (i to bez przesady) daję radę mieć dwa aparaty na sobie w czasie jazdy natychmiast gotowe do pracy. I nie mam zamiaru wracać do rozwiązywania dylematów, czy zmieniać obiektyw i na jaki, ale jak bym już musiał się ograniczyć do jednego body i baterii szkieł, to wybór pada na M2, bo do niego zapnę wszystko. Jeżeli jest się na dodatek w towarzystwie, to trzeba także uwzględnić jego zniecierpliwienie na operacje zmiany konfiguracji sprzętu, zwłaszcza, jak się odbywają cyklicznie.