Peter87 zapewne chodziło, o to że w swoim pytaniu użyłeś przeczenie (czyż nie?)
Si, byłoby odpowiedzią gdyby szyk zdania był taki:
"Ce n'est pas Corse",
ale jak się odpowiada gdy n'est ce pas jest na końcu to nie pamiętam, chyba też Si
Wersja do druku
zgadzam sie na wszystko. z gory ;)
franzuski to zdecydowanie nie jest jezyk, z ktorym gotow jestem sie zmierzyc. przelknalem w zyciu 5 jezykow, ktorymi jestem w stanie sie w stopniu przyzwoitym
porozumiec. w tym miesci sie juz jeden kompletnie pozbawiony regularnosci a nierzadko i logiki. na szczescie to ten ojczysty, inaczej za cholere nie widze jak tego
mozna sie nauczyc. dobrowolnie skazywac sie na jeszcze jeden taki to samobojswo dla mozgu, n'est ce pas? :)
Po pierwsze, wyjaśniam, że n'est-ce pas nie jest samo w sobie powodem do odpowiedzi si.
Można powiedzieć Ce n'est pas Corse, n'est-ce pas? i wtedy dopiero odpowiada się si.
A co do samego francuskiego, to jest to najlogiczniejszy i najczystszy język świata. Jeżeli jakiś jest skundlony, to pewnie angielski. Nie wspominajac o drobniejszych "językach" w pół drogi między dojcz i inglisz.:p:mrgreen:
Na Korsyce mówi sie po korsykańsku. Język to (tak, język, nie dialekt) bardzo zbliżony do włoskiego. "Korsyka, czyż nie?"- odpowiedź: "oui", a wlaściwie po korsykańsku powinienem powiedzieć "si". Generalnie chodzi mi o to, ze tak, to jest Korsyka :D
Dobra strona wyspy, jednak brnąć należy ku Bastii.
Si si, bo Corsu to jest raczej włoski.
Czy to kościół w San Nicolao?
No to jak mówimy w Corsu, to przeczytajmy tę drugą, niezamalowaną tabliczkę z: San Niculaiu (ta z San Nicolao, zwykle była zniszczona, podziurawiona, skreślona itp. ;) ).
Ogólnie mówiąc Korsyka jest piękna i cudowna, ale najlepiej mówić tam po włosku. Po angielsku nie mówią, bo nie. Po francusku w niektórych miejscach wręcz nie chcą mówić (a mówią, po w szkołach lekcje mają po francusku). A różnica między włoskim, a korsykańskim jest na tej samej zasadzie co między czeskim i słowackim... Niby coś jest inaczej, ale jednak brzmi niemal identycznie. Zresztą sami zobaczcie nazwy miejscowości na Korsyce: Santa Maria Pogio, Cervione, Boniffaccio, Ajaccio... To nie brzmi po francusku :D
Ciekawostka: w latach 1755-1769, Korsyka funkcjonowała jako niepodległe państwo. I to właśnie tam, anie jak się w szkołach uczy w USA, uchwalono pierwszą na świecie konstytucję. A mówi się też, że Napoleon Bonaparte (Bonaparte chyba też średnio po francusku brzmi, co nie?) nigdy nie nazwał siebie cesarzem Francji, ale cesarzem Francuzów.
Jakby ktoś był ciekaw czego się uczyli ludzie po Turystyce i Rekreacji- o własnie takich rzeczy :D :D :D
w zyciu! oryginalu (laciny) to to zdecydowanie nie przypomina. juz wloski jest lacinie blizszy, o hiszpanskim nie wspominajac.
co do logicznosci - jesli praktycznie kazdy powszechnie uzywany czasownik jest nieregularny, a wsrod tych nieregularnosci malo przypomina siebie wzajem - to za cholere nie kwalifikuje sie to dla mnie jako logiczny.
w hiszpanskim tez jest przechlapane z alteracjami, ale przynajmniej formy odmiany troche sie przypominaja.
o tym ze francuski pisany i mowiony to dwa osobne jezyki nawet nie wspomne.
a to akurat swieta prawda. to jest najwieksza parodia w dziejach historii. moje dziecie jest w szkole brytyjskiej i rece mi opadaja jak widze, ze mimo 6 godzin dziennie posrod native speakerow i ogolnie bardzo
wysokiego poziomu szkoly (plus Bulka moja rodzona tez jest dosc kumata), nadal robi bledy w pisowny, bo nie jest w stanie wykumac, ze podobnie brzmiace dzwieki w innych slowach sie inaczej pisze...
napusc polnocnogermanskich najezdzcow z Norwegii na ludy celtyckie, potem doloz im sepleniacych pra-platdutschem Saksonow, dunska chorobe krtani Jutow, do tego wszystkiego egzaltowana szlachte z Normandii
(mowiaca jakas tam kolejna skundlona odmiana laciny)... koniec koncow to nie ma szansy miec rak i nog. inne jezyki tez maja duzo zapozyczen, ale inglish to jest absolutna tragedia...
ale niderlandzki? jesli juz to to musialoby byc po drodze miedzy hochdeutshem a staro-angielskim (tym jeszcze germanskim, w ktorym sie pare malzenska "bindan" a nie "connection" :D :D :D ).
i to tez nie jest do konca prawda, dlatego ze tu sa tez mocne wplywy slownictwa francuskiego. a doloz do tego unia jezykowa zlozona z Belgow i Holendrow, ktora ma dwa cele:
1. zeby nie wygladalo jak francuski (Belgowie) i 2. zeby nie wygladalo jak niemiecki (Holendrzy) :) :) i skutki sa, jak mozna sie spodziewac, przekomiczne (np. kado = prezent)
to akurat w niczym nie rozni sie od raju wybranego na ziemii czyli ladowej Francji ;) tam tez ni grzyba parlewuongle. a nawet jak sie zdarzy, to po dwoch zdaniach w zasadzie lepiej zeby ne-pa-parlewuongle ;)
angielski tez maja. z tym ze tak jak w wielu azjatyckich krajach rozmawiaja miedzy soba i nie cwicza prawidlowej wymowy, tylko wlasna. rozumieja duzo w pismie, ale nie lubia mowic, bo wiedza,
ze nie-Francuzom ciezko ta odmiane inglisza zrozumiec.
jak posluchasz Japoncow jak gadaja po angielsku... to samo. miedzy soba sie rozumieja, wis macz preżeru. ale normalny czlowiek jest bez szans ;)
jestem aktualnie w trakcie lektury takiej ksiazki:
http://www.amazon.de/The-Discovery-F...very+of+france
nie za daleko, ale tam juz jest o historii i scaleniu kraju. jako taki dzisiejszy jezyk francuski i pojecie przynaleznosci panstwowej to jest bardzo nowozytny twor, zapoczatkowany wlasnie
w czasach napoleonskich. zanim do tego doszlo to w zasadzie byl Paryz i cala masa odizolowanych (czesto bardzo mocno) regionow, o zroznicowaniu nawet pomiedzy sasiadujacymi wioskami.
to wtedy wlasciwie zaczynali byc Francuzi, ale o jakiejs jednolitej, spojnej Francji nie bylo zadnej mowy.
ksiazka jest, swoja droga, dosc rozbudowana ale ciekawa. dosc mocno rewidujaca nasza polska wizje wielkiego kraju z bogata historia. ogolnie to tak, ale to przez dlugie wieki byl raptem Paryz
i mnostwo niedostepnej dziczy dookola...
I tu właśnie leży pies pogrzebany jak mówia Francuzi (c'est ici ou liegt der Chien begraben).
Tak właśnie jest, dlatego, że francuscy akademicy, fililogowie i kapłani czystej francuzczyzny bronia zacieklej niż ktokolwiek inny tradycji języka. A lud czyli plebs, robi oczywiście swoje, jak wszędzie.
[QUOTE=akustyk;1221050]
1. zeby nie wygladalo jak francuski (Belgowie) i 2. zeby nie wygladalo jak niemiecki (Holendrzy) :) :) i skutki sa, jak mozna sie spodziewac, przekomiczne (np. kado = prezent)
[/QUOTE
No więc właśnie mam nadzieję, że dzięki powyższemu, nigdy nie będzie zgody na ilya, nespa, albo keskese. To by dopiero było skundlenie, a pewnie sa tacy cowłaśnie tego chca. (Ciekawe jak by się wtedy odróżnili Belgowie?:lol:)
A ja myślałem, że już hr. Roland walczył za "słodka Francję" aż mu mózg uszami wyciekał......:confused:
takie az kalki to jednak senepaposibl.
Belgowie odrozniaja sie kompletnym brakiem zrozumienia zasad ruchu drogowego, bo to najbardziej popaprani kierowcy na polnoc od Heidelbergu. Francuzi przy nich jezdza grzecznie i przepisowo.
podejrzewam, ze jak propaganda wjechala, to i z Royaume Uni dalo sie zrobic czesc Region de Normandie, bo w koncu po kadzieli z dziedziczenia ;)
Sklodowska tez jako Francuzka w Panteonie lezy... ;)
ileż to dyskusji wywołać może mały kościółek na korsykańskiej wsi... :D
no nic... pan.kolega wygrał i zadaje :)