a ja 40d już nigdy bym nie zaryzykował. W moim body i u dwóch moich kolegów zaczęła padać migawka po kilkunastu tysiącach (słynny error 99 ). Wcześniej miałem 30d a obecnie 50d (najlepszy z tej trójki)
Wersja do druku
a ja 40d już nigdy bym nie zaryzykował. W moim body i u dwóch moich kolegów zaczęła padać migawka po kilkunastu tysiącach (słynny error 99 ). Wcześniej miałem 30d a obecnie 50d (najlepszy z tej trójki)
C40d to dość stary model. W studiu i stabilnych warunkach będzie nie gorszy od 60d, stwierdziłem jednak, że wymaga większych korekt naświetlania od nowszych aparatów, szczególnie w słońcu i z lampą błyskową. Jak się ma naświetlanie (korygowanie automatu) opanowane, fotografuje w manualu lub systemie strefowym to 40d to bez wątpienia świetny aparat. Ale u mnie odsetek zdjęć z błędami naświetlania po wymianie 40d na nowszy wyraźnie spadł.
O treści jak najbardziej mogę pogadać, tylko nie widzę sensu zaczynania rozmowy o niej w porównaniu dwóch aparatów. Uważam, że 60D można zrobić lepsze jakościowo zdjęcia, niż 40D. Treść na nich pozostaje bez zmian, bo to już zależy od fotografa. To, czy jakość ma drugorzędne znaczenie, zależy od typu fotografii, w reportażu - zgadzam się, w portrecie, czy landszafcie - no, tutaj już jest ciężko.
Sęk w tym, że szum, jako taki nie podnosi zbytnio walorów wizualnych zdjęcia, podobnie jak koszmarnie mała rozpiętość tonalna takiego zdjęcia. Na dobrą sprawę trudno to nawet porządnie do BW przekonwertować.
Z szumem to przeważnie jest tak, że im ktoś bardziej na NIEGO zwraca uwagę i więcej na NIEGO patrzy tym bardziej ON jest widoczny i przeszkadza.
Zgadzam się z Tobą że walorów wizualnych zdjęcia to ON nie podnosi, ale walorów nie podnosi też brak treści (czytaj. sama forma - choćby największe cudo patrząc od strony technicznej).
Pozdrawiam.
absolutnie nie jestem. Jak będziesz kiedyś brał pieniądze za Twoje fotki zrobione na iso 12800 ;) to zrozumiesz o czym mówię.
Tutaj link do porównania :
http://imageshack.us/f/406/30d7dallisofull.jpg/
pozdrawiam ciepło
To troszkę jałowa dyskusja. Nie wiem jak można omawiać walory artystyczne zdjęcia porównując nie zdjęcia, a aparaty. Nie potrafię, przykro mi. Pokazujemy zdjęcia, rozmawiamy o zdjęciach, rozmawiamy o aparatach i dzielimy się doświadczeniami. W mojej redakcji są mniej więcej takie normy, jak powiedziałem, poza tym po prostu głupio mi brać pieniądze za foty w fatalnej jakości.
Kiedyś dla siebie bardzo często używałem ISO3200 w 40D mówiąc dokładnie to samo, co ty teraz, że to nie zmienia wartości zdjęcia. Owszem, zmienia, bo poza zawartością merytoryczną zdjęcia, to zdjęcie będzie wyglądać koszmarnie. Może to jest nieco błędne podejście, ale w jakichkolwiek działaniach związanych z kreowaniem obrazu, treść stoi na równym poziomie, co technika.
Zasada moim zdaniem jest prosta, jak ma się opanowaną technikę, wtedy można zacząć to wykorzystywać w prawych celach. Inaczej się po prostu nie da, tak jakbyś chciał namalować obraz, miał kapitalny pomysł, ale nie potrafił np. dobrze oddać kolorów skóry i zbudować twarzy.
To o czym mówimy i ja i monart to przydatność takich plików do publikacji. Nie wiem w czym siedzi monart, w każdym razie powyżej podanych wcześniej wartości przy rozmowie o zdjęciach robi się nieciekawie. To chyba nieco bardziej przydatne od:
Wiadomo, że da się pstryknąć 50D na ISO6400, wystarczy wprowadzić odpowiednie dane w body, wykadrowac i nacisnąć spust, równie dobrze mogę powiedzieć, że 5DII mogę robić zdjęcia na ISO 25600 i później je forsować o cztery działki, i na odbitce 10x15 nie będzie tego widać z dwóch metrów, tylko jaki to ma sens?Cytat:
Po czym podajesz linka do jakiś onanistycznych porównań. Postaram się wieczorem pstryknąć coś na ISO6400, żeby pokazać że można...a pieniądze za zdjęcia to już osobny temat
Tak wygląda masakra na iso 1250 (to chyba trochę więcej niż nieużywalne iso 800), w wykonaniu EOS-50D. 1/80sek, f:2,8 Pentacon Auto MC 50/1,8.
http://www.canon-board.info/showpost...&postcount=151