-
Dwa sample po tym lekkim wcisnieciu szkla w dekielek:
http://www.sdm.gower.pl/smena/img_2963.jpg
http://www.sdm.gower.pl/smena/img_2966.jpg
Oba to wywolane rawy bez jakichkolwiek korekt, te akurat zmniejszylem tylko. Ostrzy wiec najdalej w takiej skali :) Chyba przerobie dekielek i wmontuje w niego ten element z gwintem, zrobie tak, aby mozna bylo jednak ogniskowac lekko recznie :)
-
Dziekuję za najbardziej niesamowity test, jaki widziałem w zyciu. Swoją drogą te Twoje sample lepsze niż to, co mi się udawało uzyskać ze Smieny po analogu.
Na swoje usprawiedliwienie dodam, że miałem wówczas 6 lat - to był mój pierwszy aparat... :)
Jak spojrzę teraz na sprzęt mojej 14-letniej córki, to dopiero widać, że jakiś tam postęp w fotografii ma jednak miejsce...
A bokeh faktycznie odlotowy. Zamienię Zeissa ZE na Smienę! :)
-
Chyba sobie przerobię Vilię ;) ten to dopiero ma ciekawą automatykę obiektywu.
-
Ale rysuje fajnie. Zaczynam się zastanawiać jakim prawem obecnie produkowane obiektywy kosztują tak chore pieniądze :D
-
Rysuje dość paskudnie prawdę mówiąc. Ostra? Chwała Wielkiemu Stalinowi i Niezwycięzonej Partii za to, ale który obiektyw nie jest ostry przy tej przysłonie? Bokeh zaś jest dość koszmarny. Porządny obiektyw bokeh płynnie rozmywa a tutaj mamy miliony kółeczek o ostrych krawędziach w dodatku... Także dobre do efektów specjalnych czy do eksperymentów i ciekawostek jw. ale przecież nie do codziennego użytkowania. Ale chwała Autorowi testu za to że Mu się chciało i za nutkę nostalgii też. :)
Jeszcze raz powtarzam że to najbardziej wywalony w kosmos test jaki widziałem. No, może poza porównaniem Malucha 126p i Porszaka 911 w archiwalnym numerze "Motoru".
Nie muszę dodawać że Maluch wygrał? :)
-
Nie musisz :D Ale osobiscie znam troche osob ktore wola wlasnie taki ostry koleczkowaty bokeh, poniewaz taki budyniowaty powoduje w nich wrazenie photoshopowosci danej sceny ;)
-
Ale Photoshopem można zarówno rozmyć jak i dorobić Smienowe kółeczka! :)
To działa w obie strony...
-
Ja właśnie preferuje taki bokeh. Co do reszty oczywiście przesadziłem. Jednak wciąż uważam, że z cenami produktów przy skali produkcji wciąż jest coś nie tak.
-
Każda rzecz jest warta dokładnie tyle, ile ktoś za nią zapłaci... Jak długo są nabywcy po danych cenach, tak długo nie ma co liczyć na miękkie serca księgowych.
Oni są bez serca - inaczej by byli pielęgniarkami, a nie księgowymi. :)
-
Doskonale to rozumiem. Ale ciężko mi się z tym pogodzić :D