Dobrze mówi polać mu ^^Cytat:
Zamieszczone przez Vitez
Akustyk tak prawde mówiąc zrobił jeden wielki Off Topic :P
Wersja do druku
Dobrze mówi polać mu ^^Cytat:
Zamieszczone przez Vitez
Akustyk tak prawde mówiąc zrobił jeden wielki Off Topic :P
hehehe ja nawet wole nie wazyc swojego 'sprzętu' bo wyszła by niedowaga :DCytat:
Zamieszczone przez mmsza
a ja zrywając z tekstem o kilogramach w plecaku/torbie powracam swymi myślami do tytułu tego wątku. przez ostatnie wakacje totalnie "odbiło" mi na punkcie fotografii. dla mnie w pozytywnym tego słowa znaczeniu, chociaż raz się zastanowiłem co ja robię.
robiłem sobie stronkę ze zdjęciami i bawiłem się w PS'ie cały wieczór i tak przyszła północ, wypiłem kawę bo strony nie skończyłem, robię dalej i tak doszedłem do 3 rano. o 4 tej sprawdziłem że wschód jest o 4:46 no to jeszcze jedna kawa i w plener. byłem na okolicznej górze przed wschodem, super mgły itp. zrobiłem foty, o 7 rano wróciłem do domu, odrazu na kompa, zrzuciłem i zacząłem obrabiać w PS po czym wrzuciłem na stronę. ok godziny 13 padłem nieżywy w łóżko i spałem kilkanaście godzin.
trochę późno odpowiadam, ale..Cytat:
Zamieszczone przez akustyk
ja na pewno w sporym stopniu pojmuję fotografię przez pryzmat sprzętu. Jestem inżynierem, mężczyzną i lubię takie zabawki :mrgreen: Jednak nie o tym pisałem, a raczej o fakcie, że gromadzenie sprzętu wpływa mocno na uzależnienie. Jeśli chcesz robić lepsze zdjęcia zawsze poszukujesz lepszego sprzętu. A wtedy studiujesz parametry, pytasz na forach, czytasz w necie, robisz próbne zdjęcia na sprzęcie kolegi. I oszczędzasz kasę. A to sa czynniki, które bardzo wciągają w nałóg. Fotografia jako taka wyczuliła mnie na kadry, kolory, specyficzne patrzenie. Ale to własnie sprzęt pozwala mi to zamienić na megabajty. Wiesz, że dobry wojownik poświęca wiele czasu na pielęgnację oręża... nawet jeśli on tego nie wymaga ;)
zabrzmialo jak z taniego pisemka dla panow :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:Cytat:
Zamieszczone przez Kubaman
przyznam, ze ja tak nie mam. samemu aparatowi poswiecam tyle uwagi, zeby go gruszka potraktowac. a reszcie na tyle, zeby miec te klamoty, ktore sa wazne, gdy dojdzie do fotografowania. natomiast wtedy kiedy jest najwazniejszy - tj. robi zdjecia, staje sie kompletnie niewidoczny i przestaje o nim myslec. przynajmniej swiadomie.
to jest tylko narzedzie. moze bardziej rozbudowane niz mlotek, ale tez stworzone w pewnym celu. innym niz kontemplowanie jego wygladu
być może, nie czytuję więc nie wiem ale będę polegał na Twoim zdaniu :pCytat:
Zamieszczone przez akustyk
może ty tak masz, czemu nie? Ale ja mimo wszystko twierdzę, że sprzęt ma istotne znaczenie w tworzeniu uzależnienia (wszak sam bardzo bronisz Canona w sporach z nikoniarzami, więc ta nieiwdzialnośc narzędzia jednak czasem znika ;) )Cytat:
to jest tylko narzedzie. moze bardziej rozbudowane niz mlotek, ale tez stworzone w pewnym celu. innym niz kontemplowanie jego wygladu
po czesci tak, bo im sprzet z wiekszymi mozliwosciami i lepiej dobrany do osoby, tym wygodniej sie pracuje i nie traci czasu na kontemplowanie "co tu ustawic". ale to rzecz czysto utylitarna.Cytat:
Zamieszczone przez Kubaman
ze sprzetem i uzaleznieniem jest troche tak: jesli masz dobry sprzet i to Cie zacheca do robienia zdjec - super!
ale jesli masz sprzet suboptymalny, jak to jest w przypadku wiekszosci osob w kraju o, nie oszukujmy sie, nie za wysokich zarobkach (jak na tej klasy elektronike), to sa dwie drogi. albo sie robi zdjecia wiedzac jak sobie radzic z niedoskonalosciami, ew. jak na swoj budzet poprawic sytuacje - i to jest OK. wazne, zeby posiadany sprzet wykorzystywac do robienia zdjec. druga droga, to droga wiecznego narzekania i zwalania winy za gnioty na niedoskonalosci aparatu. wtedy celem samym w sobie jest zakup coraz to lepszych klockow, a zdjecia sa tylko pretekstem, zeby uzasadniac wydatki. i tego, przyznam, nie rozumiem. to jest oszukiwanie siebie, ze w tym jest jakikolwiek cel fotograficzny, gdy tymczasem jest to czyste kolekcjonerstwo... :(
Oczywiście masz rację i obie drogi przez Ciebie opisane występują w naturze. Która jest lepsza, mówić nie trzeba :rolleyes: . Co nie zmienia faktu, że i jedni i drudzy się uzależniają.
tylko jedni od analizowania pikseli, inni od robienia zdjec.Cytat:
Zamieszczone przez Kubaman
a fotografia jest, de facto, to drugie :-)
E, no z tego co piszecie, to chyba nie jest ze mną tak źle :-)
A tak w ogóle, to mi chyba największą frajdę focenie sprawiało gdzieś w okolicach zestawu 10D + 28-135IS. Biednie ;-), bo biednie, ale jakoś tak bardzo powiedziałbym "radośnie". Wraz z wydłużaniem się luf robiło się to wszystko jakies takie chłodniejsze.. ciągle fajnie, ale już raczej na spokojnie... Na ten przykład koncerty: rok-dwa lata temu biegałem pod sceną z uśmiechem od ucha do ucha (wzbudzając momentami politowanie) i cykając jak szalony, a teraz - spokojnie, poważnie, ze skupioną miną... brakuje mi trochę tej radości :-/