np.:
- tydzien w irlandii - 330 fotek
- 2 tygodnie w nowej zelandii - 840 fotek
mnie wystarczy, ale ja mam "lekki" palec. w kazdym razie databank jest niezastapiony.
Wersja do druku
np.:
- tydzien w irlandii - 330 fotek
- 2 tygodnie w nowej zelandii - 840 fotek
mnie wystarczy, ale ja mam "lekki" palec. w kazdym razie databank jest niezastapiony.
a moze poskanowales? moze w swojej ulubionej firmie co to szumu nie robi jeno ziarno uwidacznia :) a tak serio: wrzuciles w necik?Cytat:
Zamieszczone przez Czacha
Ja się nie przyznam ile przywiozłem w marcu z Paryża... ale ja mam naprawdę ciężki palec :)
gawryl, tam skan za klatke slajdu wynosi 4-5zl.. i nie jest skanem z minilabu, a z nikona IVed ...
fot na necie nie zamieszczalem - chyba nie uwazam aby bylo co pokazywac.. :)
Troche sie zalamuje jak czytam takie watki ;)
Ciekawy jestem tak naprawde ile z osob ktore pisza ze dziennie wala 300-800 fotek tak naprawde wie co fotografuje ? Ale nie chodzi mi o wiedze ze to kosciol a to kamienica ... tylko znacznie glebsza siegajaca historii, architektury badz chociazby zaczerpnieta z tabliczki przywieszonej do danego obiektu.
Bo po co pokazywac komus zdjecie czy nawet samemu ogladac jak nie ma sie zielonego pojecia co przedstawia? Potem ma miejsce sytuacja jaka nieraz obserwowalem ze na pytanie co przedstawia dana fotka osoby odpowiadaly "zabytkowy budynek" albo "fajny posąg". I w rezultacie tona fotek zero wiedzy o tym co na nich jest.
Nie chce tu wywolywac burzy ale ciekawi mnie takie wlasnie ilu z Was tak naprawde oprocz robienia kupy zdjec ma czas na zastanawianie sie nad wspomnianymi faktami ? Ja osobiscie ze wzgledu na zboczenie zawodowe lubie wiedziec co jest podmiotem zdjecia. Wiem ze spłycam wszystko do fotografii architektury i innych elementow infrastruktury ale to wlasnie glownie pada celem osob podrozujacych po zagranicznych miastach.
ja focilem krajobrazy :D nie interesowala mnie architektura ;)
Myślę, że do problemu należy podejść inaczej.W dobie fotografii analogowej fotograf zastanawiał sie nad każdym zdjęciem, bo z każdym z nich wiązały sie koszty.Teraz w dobie fotografii cyfrowej pstrykanie dużej ilości fotek stało sie jakby "bezkarne". I stąd biorą się te "kosmiczne" liczby.Cytat:
Zamieszczone przez McKane
Inną sprawą jest ile z tych setek zdjęc znajdzie się w albumie (czy fizycznym czy komputerowym). Jeśli przesiew jest symboliczny to już zaczyna sie problem. Fotograf naprodukował serię gniotów. Jednak gdy z całego worka zostanie 10 a moze 1 % to zaczyna sie robić interesująco.
Sam wiem po sobie gdy wycykawszy film 36 klatek naprawdę podobających mi się ujeć było 1 do 5 a reszta klatek ogólnie została zakwalifikowana jako zdecydowanie mniej udana i kiepska. W cyfrze można w łatwy sposób użyć klawisza DEL i bezkosztowo rozstać się z nieudana twórczością.
Powiem Ci tak... Dla mnie robienie zdjec jest wtorna zabawa. W zasadzie po odkryciu mozliwosci cyfry stalo sie to uzupelnieniem tego co mnie jeszcze bardziej absorbuje, Staram sie wiedziec co fotografuje (raczej dokumentuje). Jesli nie wiem co to jest mam doskonala motywacje aby siegnac glebiej i byc pewnym tego na co patrze. Do tego sluzy mi ten aparat i jego mozliwosci. Mysle, ze bynajmniej nie splycasz sprawy. Ja wlasnie naleze do tych, ktorym zawsze jest malo utrwalonych wizerunkow interesujacego mnie obiektu. :roll:Cytat:
Zamieszczone przez McKane
Osz cholera tu byl jeszcze jeden moj post ktorego nasmarowalem rano :) W wolnej chwili napisze jeszcze raz
W Wilnie i okolicach wyszlo prawie 400 zdjec, a moglo byc wiecej. Dobrze miec jakis zapas w databanku lub jakims irivierze.