Prosta i najtańsza recepta...
A zamiast się bać nalotów,
czy nie prościej i taniej
kupić sobie laptopa z systemem?
Laptop zawsze się przydaje
(choćby jako bank danych na wyjazdowym zleceniu
lub podczas urlopu - wystarczy 40GB HD).
Niezbyt wypasiony kosztuje "grosze"
(można nawet lepszy w raty wziąć - 100 zł/m-c),
a w porównaniu z tym co i ile można stracić podczas nalotu,
to chyba wychodzą same plusy! :-)
Do czego zmierzam?
Ano do tego, że naloty są głównie na użytkowników internetu
(niebiescy kompy identyfikują na podstawie danych z sieci).
Laptop może więc robić za "czysty" sprzet do grzebania w sieci,
oglądania filmów, prezentacji dla klientów, itp., itd.
Można do niego podłączyć monitor, więc w domu
nie trzeba się męczyć z matrycą...
Jak jest nalot, wystarczy pokazać laptopa,
przedstawić kwity do niego otrzymane od sprzedawcy,
udostępnić legalną zawartośc dysku... :-)
PC może być natomiast w drugim pokoju
lub w stosownej szawce, gdzie nie rzuca się w oczy
i można na nim trzymać cały "śmieć" tego świata... :-)
Jedyny wymóg - NIE WOLNO PC PODPINAĆ DO INTERNETU,
bo niebiescy będą wiedzieli, że z końcówki korzystają 2 kompy
o różnych IP i innych systemach...
Ot i tyle - prosto i tanio... :-)