http://youtube.com/watch?v=cV2NpPqIHnw
Ja już śpiewam "Jożin z bażin" :lol:
Wersja do druku
http://youtube.com/watch?v=cV2NpPqIHnw
Ja już śpiewam "Jożin z bażin" :lol:
Rewelka, buehehehe :mrgreen:
A tu jest "wersja alternatywna" :wink:
http://pl.youtube.com/watch?v=JEVZXh-H0fk
A najlepszy jest tekst, przetłumaczony:
Jadę tędy biwakować Skodą 100 na Orawę,
Dlatego się spieszę, ryzykuję - przejeżdżam przez Morawy. Grasuje tam to straszydło, wychodzi z bagien,
Żre głównie Prażan (mieszkańców Pragi) ma na imię Jożin (Józek).
Refren:
Jożin z bagien skrada się przez moczary,
Jożin z bagien do wioski się zbliża.
Jożin z bagien zęby już sobie ostrzy,
Jożin z bagien gryzie, dusi.
Na Jożina z bagien, komu by to przyszło do głowy,
Działa jedynie i tylko samolot na opryski (biały proszek). 2.
Przejeżdżałem przez wieś drogą na Vizowice,
Przywitał mnie wójt, powiedział mi przy śliwowicy:
Kto dostarczy żywego lub martwego Jożina,
Temu dam córkę i pół PGR-uâ��.
Refren: Jożin z bagien...
3.
Mówię: Daj mi wójcie samolot i proszek,
Jożina Ci dostarczę, nie widzę w tym żadnego problemu
Wójt mi wyszedł na rękę, rano wzniosłem się (w przestworza),
Na Jożina z bagien proszek z samolotu pięknie opadł.
Refren:
Jożin z bagien jest już cały biały,
Jożin z bagien z moczarów ucieka,
Jożin z bagien dostał się na kamień,
Jożin z bagien, tu jest już jego koniec!
Dorwałem Jożina , już go trzymam,
Dobre każde miłosierdzie, sprzedam go do ZOO.
A tu nawet mają rozpisane akordy na gitarę i słowa w oryginale: http://youtube.com/watch?v=nzdrhOJ0DrA
Wymiata :)
Wigilijny poranek. Żona budzi Stefana o 7.00.
- Stefan, no Stefan, nie mam masła. Słyszysz?
- A co ja na to poradzę?
- Ubieraj się i idz do sklepu.
- Ale ja nie wiem gdzie jest w sklepie masło.
- Wejdziesz, naprzeciwko kasy są lodówki, w pierwszej jest mleko, a w drugiej masło, idź.
Stefan wstał, ubrał się poszedł do sklepu. Przeszedł obok kas,podszedł do lodówki, wyjął masło i poszedł zapłacić. Na kasie stała ********a laseczka.
Stefan trochę z nią pogadał, pożartował, a laska niespodziewanie
zaproponowała aby poszli do niej. Poszli i troszkę pofiglowali. Po upojnym
popołudniu Stefan budzi się i widzi że jest przed 20.00.
Wyskakuje z łóżka i mówi do laski:
- Masz mąkę?
- Mam.
- To przynieś szybko i posyp mi ręce.
Laska zdziwiona przynosi mąkę i posypuje rece Stefana po czym on wybiega z
domu. W domu Stefanowi drzwi otwiera żona.
- Stefan gdzieś ty był, rodzina się zjechała, zjedliśmy kolację bez masła.
Gdzie byłeś?
- Skarbie, jestem ci winny wyjaśnienie. Otóż poszedłem do sklepu, z lodówki wyjąłem masło i poszedłem zapłacić. Na kasie stała ********a laseczka,
trochę z nią pogadałem, pożartowałem, a ona mnie zaprosiła do siebie,
a u niej troche pofiglowaliśmy. Obudziłem się i szybko przyjechałem do
domu.
Żona wysłuchała wszystkiego spokojnie i ze zniecierpliwieniem w
głosie i powiedziała:
- Pokaż ręce.
Stefan pokazał obsypane w mące ręce, na co żona:
- *******isz, Stefan, znowu byłeś na kręglach!
Dooossskonałe :-).
hehe pierwsza wersja jaką słyszałem była wspinaczkowa: Stefan znowu byłeś się wspinać!
Dobre :lol: