To teraz studia trwają 2-3 lata? Ty w szkole pomaturalnej jesteś czy co? ;)
Wersja do druku
To teraz studia trwają 2-3 lata? Ty w szkole pomaturalnej jesteś czy co? ;)
Faktycznie, dofinansowania z Urzędu Miasta, ani z Unii nie dostaniesz, ale zawsze można po prostu pracować podczas studiowania, bez dofinansowań :D
A co, z ukończonymi studiami to doświadczenie dostajesz jako bonus?
A po czym to sobie wydedukowałeś?
Zresztą, aktualnie jestem w Twoim rodzimym mieście, mieszkam zaraz obok tego stadionu gdzie zrobiłeś swoje najlepsze zdjęcia w życiu i...szkole programistów z największej firmy IT na Waszym rynku (jestem pewien, że wiesz o jaką firme mi chodzi).
Część osób pracuje w samej tej firmie prawie tyle ile Ty masz lat, a i mnie bliżej do Twojego wieku. Zauważasz jednego, że to ja przekazuje im moje doświadczenie, a nie na odwrót. Wyciągnij sobie wnioski z tego..
I przejdź do swojego tematu albo PW, bo to nie ma związku z obecnym..
wszystko jest super i sie cieszysz do momentu az padnie Ci migawka lub/i lampa, wtedy zaczniesz myslec inaczej,
bardzo wilgotne kluby tez nie wplywaja dobrze na sprzet, przez co wlasnie i migawka zuzywa sie nieco szybciej,
jak bedziesz musial zaplacic 650 zł za wymiane jej i 400 zł za naprawe lampy zweryfikujesz oplacalnosc takiej "pracy",
szczegolnie ze do wszyskiego nalezy doliczyc koszty dojazdow do klubow + zuzywany prad podczas obrobki
No i przedewszystkim czas kosztuje!:)
nie licząc własnego zdrowia czytaj oczu :)
Panowie, przecież to tylko praca tymczasowa. Lepsze coś niż nic. Przecież byle kto i z byle jakim portfolio krzaczków i pszczółek nie będzie robił zdjęć w klubach za ani za 100, ani 200, ani za 400zł. Żaden hojniejszy i bardziej wymagający właściciel knajpy na to nie pójdzie. A tak to chociaż się jakaś furtka otwiera. Chociaż to już furtka do dorobienia na czarno, w przeciwieństwie to pracowania dla portali za psie pieniądze...(skoro już chcecie być tak uczciwi wobec państwa i złodziejskiego ZUSu)
Tu raczej chodzi o coś innego.
Po co szef knajpy, klubu czy portalu ma płacić normalną stawkę fotografowi, skoro zawsze znajdzie np. studenta robiącego za przysłowiową flaszkę (i to za kiepską, bo za 25 zł)? Ów student robi, biega, się cieszy - bo coś tam dostaje i myśli, że jest ok. Kończy studia, chce zacząć normalnie funkcjonować na rynku pracy jako foto - a tu ZONK. Słyszy "Pa pa!", a na jego miejsce wskakuje kolejny student. Biorąc pod uwagę fakt, że każdy nowy dostaje tyle samo, co miał poprzedni (albo mniej), dochodzimy do granic absurdu. Bo co z amortyzacją i ewentualnymi awariami sprzętu? Pójdziesz do szefa klubu? Przecież Cię wyśmieje! Co z zakupem licencjonowanego oprogramowania? Co z kosztami dojazdu? ZUS i podatek przemilczę - jeżeli jest umowa o dzieło, to ok (chociaż już słyszałem o umowach na.... Uwaga! 15 zł! - i w papierach wszystko się niby zgadza).
Takie postepowanie ma "krótkie nogi" i jest owym nieszczęsnym "strzałem w kolano". Wielokrotnie w różnych redakcjach słyszałem, że po prostu nie opłaca się im mieć wielu foto na etacie, bo zawsze znajdzie się jakiś student robiący za grosze...