Nie bardzo rozumiem po co przekwalifikowywać się z fryzjera na fotografa? Tu trzeba wykorzystać efekt synergii i piec dwie pieczenie na jednym ogniu! Fryzjer i fotograf to zresztą dwa pokrewne zawody, oba na F i w obu czesze się klienta.
Wersja do druku
Nie bardzo rozumiem po co przekwalifikowywać się z fryzjera na fotografa? Tu trzeba wykorzystać efekt synergii i piec dwie pieczenie na jednym ogniu! Fryzjer i fotograf to zresztą dwa pokrewne zawody, oba na F i w obu czesze się klienta.
Noo, nie żebym się czepiał ale taki nieobyty fotograf nie zdaje sobie nawet sprawy jak bardzo się obnaża swoim zachowaniem. Porównywalnie, to równie dobrze mógłby z gołym wackiem biegać po świątyni, a przecież nie wszyscy tam obecni przyszli aby się uchlać, nażreć i mieć jakąś focię z ciocią.
Z moich obserwacji może 5% obecnych osób w kościele podczas ślubu uczestniczy we mszy. Reszta po prostu tam jest. Para młoda często ma już dziecko. Jedna wielka farsa.
Tylko po co ta cała farsa ze ślubem kościelnym?
Dla jednych farsa, dla innych ważna rzecz. Jak z wieloma sprawami w życiu ;)
Już kiedyś o tym pisałem, że mnie jak ktoś prosi o zrobienie "kilku" fotek na jakiejś imprezie typu chrzciny czy nawet ślub (raz mi się zdarzyła ta prośba z rodziny) to zawsze grzecznie odmawiam i daje namiary do trójki prawdziwych fotografów (znanych mi), tłumacząc, że oni na pewno nie spieprzą im pamiątki tak jak to mogę zrobić, chociażby z powodu awarii sprzętu (bo wiem, że oni mają przynajmniej zapasowe body), nie pisząc już o moim braku doświadczenia. Raz w życiu strzeliłem kilka fotek na chrzcinach bardzo bliskiej mi rodziny, ale też uprzedzałem kuzynkę i prosiłem by pogadała z księdzem, że zaświadczenia "liturgicznego" nie mam i niech się upewni czy mnie ksiądz nie pogoni z kościoła - była to bardzo kameralna parafia, nie było problemu, nawet wyszło spoko. No ale ja całe szczęcie nie musze "żebrać" imprez, aby budować portfolio, bo portfolio nie potrzebuję, całe szczęście mam inną pracę, uff.
Praca przy ślubach jest męcząca zarówno fizycznie jak i psychicznie. Przez kilkanaście godzin jest się w ciągłym ruchu, trzeba być czujnym aby czegoś nie przegapić, trzeba znać sprzęt na wylot i mieć opanowaną jego obsługę. Trzeba umieć rozmawiać z obcymi ludźmi, wiązać krawat, mieć zwinne palce aby pomóc zapiąć guziczki przy sukni panny młodej, trzeba potrafić stworzyć luźną atmosferę podczas przygotowań gdzie ma się do czynienia z normalnymi, zwykle zestresowanymi ludźmi a nie doświadczoną modelką/modelem. Trzeba nawiązać kontakt z zespołem/DJ-em aby współpraca przebiegała bez zgrzytów a przede wszystkim z gośćmi weselnymi aby nie unikali obiektywu. Nie jest to praca dla każdego.