Jeden albo drugi mialo byc.
Wersja do druku
Jeden albo drugi mialo byc.
Dzięki za wyjaśnienie. Przyda się na przyszłość. Pewnie powstanie urząd dopuszczający fotografów do wykonywania zdjęć slubnych i wprowadzą egzaminy ze znajomości obrazów i zdjęć ślubnych opublikowanych na forach internetowych, w katalogach targów ślubnych oraz czasopismach.
Kurcze, myslalem ze pojecie 'przyzwoitosci' tutaj zadziala, ale jednak widze ze nawet ten argument dla niektorych jest niezrozumialy. Trudno, ja dziekuje, dluzej w to brnac nie zamierzam.
Czeladnik będzie mógł nabyć EOSa5D (lub odpowiednik w innym systemie) a mistrz 1Ds - dla reszty zostaną 1xxxD oraz maupki...bo fotograf ślubny jest prawie najważniejszy na ślubie...ja już coś takiego na tym forum czytałem :twisted:
michal_sokolowski: bardzo cenię sobie coś takiego jak przyzwoitość, niemniej jednak jest to zjawisko bardzo rzadkie.
Spotkałem się raz, że nie ruszyło z braku młodych. Ale to się naprawdę tak rzadko zdarza, że nie można młodych uznać statystycznie za niezbędnych przy ceremonii.
Ja tam nie wiem. Wg Michała Sokołowskiego nigdy nie bede "z branży" bo nie przeglądam stron wszystkich fotografów "z branży" i prawdopodobieństwo, że jakiegoś zdjęcia "nie widziałem" jest bardzo duże.
Ja również owe zdjęcie zobaczyłem po raz pierwszy gdy kilka dni temu przeczytałem o sporze. Kompletnie nie rozumiem argumentu, że będąc ileś lat w branży należy znać to zdjęcie.
Dlaczego niby?
Można by postarać się być rozsądnym, dla ułatwienia posłużyć się brzytwą pana Ockhama ew. można też ruszyć głową jeżeli nie jest za ciężko i zastanowić się jak duże jest prawdopodobieństwo tego że gość bezczelnie zerżnął pomysł na zdjęcie a jak duże że zupełnie przypadkiem wpadł na podobny. Proponuję przyjrzeć się obu zdjęciom i zauważyć że para stoi w identycznej pozie, identyczne trzyma się za ręce. Argument że para prosiła jest równie prawdopodobny jak że fotograf przypadkiem wpadł na to samo, biorąc pod uwagę powyższe. Trochę rozsądku, ludzie, nikomu to jeszcze nie zaszkodziło.