W Niemczech nie ma szarej strefy wśród fotografów ślubnych, nie opłaca się to nikomu, zbyt duże ryzyko podpadnięcia tamtejszemu US. Uważaj abyś Ty nie wpadł na tej lewiźnie !
Wersja do druku
W Niemczech nie ma szarej strefy wśród fotografów ślubnych, nie opłaca się to nikomu, zbyt duże ryzyko podpadnięcia tamtejszemu US. Uważaj abyś Ty nie wpadł na tej lewiźnie !
dzięki za podpowiedz - niemieckiego nie znam i ciezko cos mi było znaleśc na necie chociażby dla ogólnej orientacji.
Mówicie o psuciu rynku niskimi cenami - takie są realia małomiasteczkowe. u nas człowiek przejdzie na pieszo kilka km dziennie po wszystkich sklepach zeby masło znaleźć o 5 gr tańsze. a jeżeli chodzi o śluby to już się rezygnuje z kamerzystów (przynajmniej kilka ślubów na jakich byłem gościem ostatnio) żeby było taniej (najczęściej to jakiś wujek z kamerą z marketu) a fotografa najpierw w rodzinie szuka sie potem po znajomych. zakłady foto (2) w miescie przeżywają swoje kryzysy i szukają klientów z innych regionów polski. no ale ja do takich wypowiedzi nie jestem kompetentny i nie wiem dokladnie co i jak. Jeden zaklad idzie w jakosc kupuje sprzet i ceny odpowiednio rosna a drugi probuje go wygryśc i ceny ma śmiesznie niskie. ale co najfajniejsze to że ten pierwszy zakład wcale sie tym nie przejmuje. no ale ja sie głośno o tym nie wypowiadam bo to sprawy handlowe
jeszcze raz wielkie dzięki za rozjaśnienie sytuacji.
rozmowa widze zeszła na inne tory.
swoja drogą jeżeli ktoś ma styl i świetna technikę to zawsze znajdzie odbiorców niezależnie od okoliczności
!!! Łączenie podwójnego wpisu !!!
rozumiem że to są tylko DVD bez albumów i jako osobna usługa lub dodatkowa ? dobrze kapuję??
Skarbowka bym sie nie przejmowala. Na takie plotki szkoda czasu.
Po pierwsze to wynika z powyższego, że kolega ma działalność więc żaden problem w Niemczech mieć zlecenia (w końcu to EU). A nawet jeśli nie ma, zawsze może podpisać umowę o dzieło, zlecenie etc.
Po drugie musiałby mieć wyjątkowego pecha/* żeby go złapali, bo by musieli udowodnić że wziął kasę bez odprowadzania podatku.
/* i tu mała dygresja. Koleżanka powyżej napisała, że:
Mój znajomy miał taki wypadek, że focił na ślubie dalekiej rodziny - nie wziął za to dużej kasy (wiadomo). W momencie jak przyszło do płacenia to mama młodej (ona płaciła) poprosiła o rachunek - zdziwiło go to odrobinę ale cóż jak chcą to mają. Później się okazało, że pracuje w UKS :D. Z Dj (też znajomy) było identycznie :) - nikt do dzisiaj nie wie po co były jej te rachunki :mrgreen:.
Cóż mogłoby być ciekawie gdyby chłop nie miał działalności ;).
Już widzę, jak Pan Urzędnik stoi nade mną i czeka aż Mu pokażę umowę. Przecież nie muszę mieć jej ze sobą, a do następnego dnia to zdąży się ją napisać. ;)