A ja musze pochwalic ta moja. Zaszokowala mnie tak ze nie wiedzialem co powiedziec. Lezymy sobie spokojnie w lozeczku planujac fotografowanie slubu znajomej (o matko to juz jutro), ja ciagle ze brakuje mi jakiejs lampy, albo monopodu. A ta moja "Kochanie, no to moze pojdz jutro i kup sobie ta lampe ?". Szok byl duzy bo przewaznie wszystkie zakupy foto byly poprzedzane kilku-miesiecznymi negocjacjami i marudzeniem ze trzeba kupic inne rzeczy do domu. Chyba wyhodowalem sobie malego onaniste sprzetowego :D