5 załącznik(ów)
Odp: Aparaty analogowe, nie tylko Canona
OLYMPUS OM-20, (w USA OLYMPUS OM G)
Wprowadzony został w 1983 r. i był sprzedawany równolegle z OM-10, z którym miał wspólną całą specyfikację techniczną, a różniło go kilka ulepszeń.
Załącznik 11945
Załącznik 11946
Mianowicie aparat zyskał ręczne sterowanie pracą migawki za pomocą takiego samego pierścienia przy bagnecie, jak modele profesjonalne, dodano złącze PC do lamp błyskowych, oraz zastosowano nowszą, i o 1 EV jaśniejszą, matówkę Lumi-Micron Matte.
Zamiast drabinki czasów po lewej stronie wizjera była wyświetlana cyfrowa wartość czasu migawki oraz ostrzeżenia o prześwietleniu, użyciu trybu manualnego, ładowaniu lampy błyskowej, oraz o użyciu korekcji ekspozycji, a dźwignię samowyzwalacza przeniesiono pod pokrętło korekcji ekspozycji i nastawiania ISO.
Załącznik 11947
Załącznik 11948
Załącznik 11949
Aparat odziedziczył po OM-10 tę niedogodność, że w trybie manualnym w celowniku był wyświetlany czas sugerowany przez światłomierz, a nie nastawiony.
Ale odziedziczył również dłuższą ekspozycję w trybie auto, niż jest napisane w instrukcji, aż do ca 7 s., wstępne podniesienie lustra przy użyciu samowyzwalacza, oraz wykonywanie automatycznej, poprawnej, ekspozycji przy wyłączonym zasilaniu.
Układ oszczędzania energii odcinał prąd po 90 s. i można go było aktywować spustem, natomiast skutecznie zabezpieczał przed rozładowaniem baterii nawet przy niewyłączonym zasilaniu przez dowolnie długi czas.
4 załącznik(ów)
Odp: Aparaty analogowe, nie tylko Canona
OLYMPUS OM-30 (na niektórych rynkach OM F)
Załącznik 11956
Ten korpus został wprowadzony również w 1983 r. jak OM-20 i stanowił przymiarkę do obsługi autofokusa.
Specyfikacja techniczna aparatu pokrywała się po całości ze specyfikacjami OM-10 i OM-20, a szczególne cechy obu tych modeli uległy pewnemu wymieszaniu.
Podobnie, jak OM-10, OM-30 nie posiadał złącza PC, a w celowniku też miał drabinkę czasów z diodami, a nie cyfrowe wyświetlanie czasu migawki, natomiast po OM-20 odziedziczył pierścień czasów migawki przy bagnecie, jednakże dużo cieńszy i z małym kątem obrotu, a skala czasów była naniesiona na lewej stronie komory lustra u dołu. W celowniku nie było też info o korekcji ekspozycji, czyli tak, jak w OM-10, i wskazania, oraz obsługa trybu ręcznego, były takie same.
Załącznik 11957
Załącznik 11959
W miejscu, w którym OM-10 miał złącze adaptera do ręcznego sterowania migawką, w OM-30 jest złącze kabla do wyzwalania migawki, gdy tylko obiektyw złapie ostrość.
W celowniku, u dołu, pojawiły się wskaźniki AF, które ułatwiały ręczne ostrzenie. Nie działało to najlepiej, ale- na szczęście- dalej był dalmierz klinowy i mikroraster.
Dźwignia samowyzwalacza była pod pokrętłem korekcji ekspozycji, tak, jak w OM-20.
Zasilanie aparatu tym razem stanowiło 5 baterii LR 44 pod pokrywką z przodu korpusu, a w dawnym miejscu na dolnej płycie pojawił się wyłącznik brzęczyka.
Aparat naświetlał w automatyce tak samo dobrze przy wyłączonym zasilaniu, jak poprzednie modele, i jego układ oszczędzania energii też wyłączał zasilanie po 90 s.
Brakuje mi danych, aby kategorycznie to stwierdzić, ale najprawdopodobniej w automatyce aparat naświetlał tak samo dłużej, niż deklarowane 2 s., oraz wstępnie podnosił lustro przy pracy samowyzwalacza.
Lustro było półprzepuszczalne, a pod nim znajdowała się fotodioda i czujniki AF.
Do aparatu skonstruowano tylko jeden obiektyw Zuiko AF 35-70 mm f/4 z własnym zasilaniem na 3 baterie AA.
Dodatkowo, po lewej stronie komory lustra, od przodu, znalazł się przełącznik dla układu AF wyboru jasności stosowanego obiektywu, który miał dwie pozycje: f/2 i f/4.
Załącznik 11958
9 załącznik(ów)
Odp: Aparaty analogowe, nie tylko Canona
OLYMPUS OM-40 Program (w USA OM-40 PC)
Załącznik 12025
Załącznik 12026
Załącznik 12033
Załącznik 12027
Ten aparat został wprowadzony w roku 1985 i był najbardziej rozwiniętym z amatorskich korpusów serii OM.
W porównaniu do OM-10, OM-20 i OM-30 obudowa została wzmocniona i podwyższona, przez co aparat stracił mocno na urodzie, a dodatkowo gumowe okleiny z czasem pokrywały się białym nalotem.
W odróżnieniu od poprzednich modeli korpus ten nie posiadał wyłącznika zasilania i pod tym względem był podobny do modeli profesjonalnych OM-2SP i OM-4, czyli ciągle był gotowy do wykonania poprawnej ekspozycji.
Wyposażono go także w funkcję wprowadzoną w OM-2SP, a mianowicie- obok trybu manualnego i automatyki z preselekcją przysłony- automatykę programową, oraz pomiar błysku TTL OTF, a także dodatkowy tryb pomiaru światła ESP dostępny w każdym trybie pracy, a będący uproszczonym pomiarem matrycowym trójpolowym. Działał on dobrze przy znacznym kontraście pomiędzy motywem głównym a tłem, ale pod dwoma warunkami: po pierwsze, motyw główny powinien znajdować się w centrum kadru, a po drugie- nie mógł być zbyt mały.
Migawka szczelinowa, płócienna, realizowała czasy 1/1000 s do 2 s w automatykach oraz 1/1000 s do 1/s plus B w trybie ręcznym. Sterowanie migawką odbywało się za pomocą pierścienia tradycyjnie dla Olympusa umieszczonego przy bagnecie obiektywu.
Synchronizacja lamp błyskowych przy 1/60 s z lampami dedykowanymi odbywała się automatycznie.
Z automatyki pomiaru błysku TTL OTF można było skorzystac w trybach Auto i Program, a w trybie Manual lampa zawsze błyskała pełną mocą.
Celownik obejmował tradycyjnie 93% kadru i miał powiększenie 0,92x. Był wyposażony w niewymienną, jasną matówkę Lumi-Micron Matte, a po jego lewej stronie były wyświetlane czasy otwarcia migawki, ikona użycia trybu manualnego, ikona trybu Program, kontrolka lampy błyskowej, wskaźnik korekcji ekspozycji, ostrzeżenie przed niedomknięciem do minimum przysłony w trybie Program, oraz kontrolka pomiaru ESP.
Załącznik 12028
Załącznik 12029
Załącznik 12030
Podobnie, jak w poprzednich modelach, w celowniku wyświetlała się jedynie ta wartość czasu, którą sugerował światłomierz, i w trybie ręcznym trzeba ją sobie było odrębnie ustawić pierścieniem migawki.
Kontrolka lampy błyskając informowała o prawidłowej ekspozycji błyskiem, a nie zapalając się po wykonaniu zdjęcia informowała, że zostało ono wykonane bez błysku, bo czas migawki był krótszy, niż 1/60 s.
Załącznik 12031
OM-40 miał także automatyczny odczyt kodu DX czułości filmu z kasety i z tym wiązało się dość szczególne rozwiązanie techniczne. Otóż, gdy kaseta kodu nie posiadała, to należało pokrętłem ustawić właściwą czułość ISO, ale to ustawienie inne, niż "DX ISO Auto Set" umożliwiało skorzystanie z korekcji ekspozycji. Ustawienie pokrętła na "DX Auto" nie dawało tej możliwości, więc gdy kaseta miała kod, to aby skorzystać s korekcji EV należało pokrętło przestawić w jakiekolwiek inne położenie (jakąś nieistotną wartość ISO). Aparat wtedy ISO czytał z kasety, a korekcję z pokrętła.
Załącznik 12032
Aparat miał samowyzwalacz 12 s ze wstępnym podniesieniem lustra oraz możliwość multiekspozycji z wykorzystaniem przycisku zwijania powrotnego filmu.
Nie miał natomiast gniazdka PC, a jego tylna ścianka była tym razem niewymienna, ale dalej mógł współpracować z winderem i motor drive jak pozostałe korpusy do 3,5 kl/s.
Zasilanie stanowiły dwie baterie LR 44.
1 załącznik(ów)
Odp: Aparaty analogowe, nie tylko Canona
Załącznik 12046
Dotarl od rodzicow :) to jednak nie ten unikatowy 35mm f2.8 - mama napisala, ze Mju, nie wiedzialem, ze sa zoomy tez :D
Bateria i film zamowiona, na poczatek zwykla najtansza Agfa bo nie mam pojecia, czy aparat w ogole sie uruchomi.
3 załącznik(ów)
Odp: Aparaty analogowe, nie tylko Canona
Ja zaś wygrzebałem z zakamarków aparat, który kupiłem córce w 2002 r.- YASHICA Zoomate 140. Naświetlił dwie, czy trzy, rolki filmu, i wkrótce wpadł mi w ręce Canon EF-M, który też dałem córce, a ten kompakt leżał zapomniany przez 21 lat. Leżała też 21 lat zapasowa bateria CR123, więc go sprawdziłem. Trochę się zastał, ale działa ;)
Załącznik 12061
Załącznik 12062
Załącznik 12063
Odp: Aparaty analogowe, nie tylko Canona
Odnosnie tej baterii CR123a to rozmawialem z rodzicami, ktorzy XX lat temu ich uzywali - kiedys kosztowaly majatek.
Odp: Aparaty analogowe, nie tylko Canona
Andrzej, a Ty widział, po ile te Yashiki chodzą na aukcjach? :mrgreen: Trzymaj, bo to kiedyś może być warte worek pieniędzy. Zwłaszcza, że obiecanych nowych aparatów na film, jakoś ani widu ani słychu.
A skoro zaczęliście z kompaktami, to ja też mam kilka...
https://i.imgur.com/BazleVC.jpg
A film mam akurat w tym...
https://i.imgur.com/fxSAI4x.jpg
1 załącznik(ów)
Odp: Aparaty analogowe, nie tylko Canona
Ja mam kultowszego. :p
Załącznik 12065
W sumie fajny aparat, mały i solidny, obiektyw w środku ostry jak brzytwa, niestety na brzegach znacznie słabszy, do tego spora winieta i dystorsja poduszkowa.
Odp: Aparaty analogowe, nie tylko Canona
Ale właśnie ta winieta i nieostrość na brzegach kadru powodują, że z chęcią bym znów nim porobił zdjęcia. Mam jeden negatyw z niego i jestem zachwycony jego niedoskonałością.
Odp: Aparaty analogowe, nie tylko Canona
Aparat Łomo dał przecież nazwę całej dziedzinie fotografii, w której skrajna niedoskonałość techniczna jest walorem samym w sobie, lecz często jest nadużywana jako samograj, który robi zdjęcie, a praktycznie nie da się uzyskać zbliżonych efektów w postprocesie.