Odpadam z tej dyskusji.
Wersja do druku
Chciałem zauważyć, że Twoja jak to nazywasz "publiczność" kończy się tam gdzie zaczyna się prywatność innego przechodnia. Istnieje również coś takiego jak elementarna kultura ale najwyraźniej masz problem aby to zrozumieć.
Jeśli ktoś sobie nie życzy zdjęcia to się go po prostu nie robi. Chyba że jesteś paparazzi albo inne zwierze i w ten smutny sposób zarabiasz na życie.
Psikanie "natrętnego" przechodnia który prosi o nie fotografowanie swojej osoby nie jest napaścią na Ciebie, nie możesz użyć żadnych środków przeciw takiej osobie, bo nikt w sądzie nie podciągnie tego jako "obrona konieczna" tylko jako napaść z Twojej strony. Każdy ma prawo zwrócić uwagę że nie ma ochoty być fotografowany, ulica jest publiczna ale przechodnie nie.
Rekin, mam propozycję. Weź ten gaz i psiknij go sobie w twarz. Może to coś pomoże. Bo takiego natłoku bzdur nie widziałem od dawna. I mówię to zarówno jako fotograf jak i prawnik.
Ale pomyślmy nad tym - to też jest jakieś rozwiązanie. Sfotografowany kompletnie zgłupieje i zapomni o tym, że mieliśmy usunąć jego fotę. A jak nie zapomni, to powiemy, że nie jesteśmy w stanie, bo nie widzimy. O! Problem rozwiązany - nie ucierpiały osoby trzecie, a my swoje zdjęcie mamy.
Po co? Ty przecież wiesz najlepiej.
Nie przyszedłeś po wiedzę, tylko wciskasz bzdury jako "wiedzę" i prawdę objawioną.
Czytając ten wątek odnoszę wrażenie, że wszyscy z jednym tylko wyjątkiem nie mają problemu ze zrozumieniem co wolno a czego nie należy robić.Cytat:
Jesteś prawnikiem to wytłumacz wszystkim jak to jest.