1 załącznik(ów)
Odp: Aparaty analogowe, nie tylko Canona
Jeszcze jeden artefakt ze złotej epoki lamp błyskowych - radziecki Łucz-59 Charków.
Załącznik 11756
Produkowany od przełomu l. 50./60., zasilany był wyłącznie 330V baterią typu Mołnia (alternatywne zasilanie sieciowe wprowadzono w następnym modelu Łucz-61).
Energia błysku regulowana była poprzez odpowiednie przełożenie okrągłej wtyczki na bocznym panelu torby w zakresie 40/60/100 J, co odpowiadało liczbie przewodniej 24/30/39 m dla 100 ASA, a więc całkiem była solidna. Zamiast wtyczki podłączyć było można drugi reflektor, podobnie jak w pokazanym wcześniej fleszu Łucz-70 (acz tu nie był on standardowym wyposażeniem lampy). Do transportu reflektor przechowywany był w uchwycie na zewnątrz torby, a wewnątrz niej przechowywana była dodatkowa szyna z gwintem 3/8" do mocowania lampy na aparacie - co ciekawe, lampa nie była mocowana na szynie za pomocą stopki, jak to się zwykle robi, ale przykręcana do niej śrubą. Masa lampy wynosiła coś koło 2 kg.
5 załącznik(ów)
Odp: Aparaty analogowe, nie tylko Canona
OLYMPUS OM-3 i OM-3T (OM-3-Ti)
Załącznik 11768
Aparat Olympus OM-3 został wprowadzony na rynek w 1983 r. jako nowocześniejsza wersja Olympusa OM-1N, albowiem też był aparatem z całkowicie mechaniczną migawką. Oparty był jednakże na korpusie OM-4 i od niego też dziedziczył układ integralnego pomiaru światła oparty o dwie diody SBC w komorze lustra oraz zaawansowany wielopunktowy pomiar światła, szybką korekcję pomiaru na światła lub cienie, a także ciekłokrystaliczny, podświetlany wyświetlacz w celowniku, a migawka oferowała czasy od 1/2000 s do 1 s plus B z synchronizacją lamp błyskowych do 1/60 s.
Procedury pomiaru światła integralna, punktowa, i wielopunktowa, były takie same, jak w OM-4. Wyniki pomiarów punktowych kasowało się tak samo dźwigienką pod spustem migawki.
Załącznik 11769
Pomiar światła polegał na zgraniu końca paska kreskowego z centralnym wskaźnikiem. Naciskając przycisk pomiaru punktowego przy mierzeniu światła w różnych punktach sceny ponad tym paskiem pokazywały się znaczniki odpowiadające poszczególnym pomiarom, a zgrywanie końca paska z centralnym wskaźnikiem przez regulację przysłony lub migawki uśredniało te pomiary. Jednocześnie była wyświetlana aktualna wartość czasu migawki.
Dodatkowo dostępna była korekcja ekspozycji +/- 2 EV co 1/3 stopnia w pokrętle po lewej stronie korpusu, które także służyło do nastawiania czułości filmu.
Pod nim znajdowała się dźwignia wyłącznika sygnałów dźwiękowych, a obok przycisk kontroli stanu baterii i dioda kontrolki.
Aparat miał zintegrowane sanki do lamp błyskowych z jednym dodatkowym stykiem dla lamp T20 i T32, dzięki któremu w celowniku działała dioda sygnalizująca gotowość lampy oraz poprawność ekspozycji błyskiem wg jej własnej automatyki.
Dodatkowo było na wyposażeniu gniazdko TTL dla lampy T45 łączonej kablem TTL, oraz zwykły port synchronizacji PC, jednakże aparat nie oferował pomiaru błysku przez obiektyw.
Z niewiadomych względów brakowało również samowyzwalacza, natomiast była możliwość wielokrotnej ekspozycji, wymienne matówki, tylne ścianki oraz napędy zgodne z całą linią OM, a także korekcja dioptryczna okularu.
Celownik oferował pokrycie 97% kadru z powiększeniem 0,84 x.
Aparat nie sprzedawał się zbyt dobrze ze względu na będący ciągle w produkcji OM-1N za ułamek jego ceny, więc produkcji zaprzestano w 1986 r.
Aż do 1995 r. trwała przerwa, gdy to Olympus wprowadził ulepszoną wersję OM-3 pod nazwą OM-3T (OM-3Ti).
OLYMPUS OM-3Ti
Załącznik 11770
Załącznik 11771
Załącznik 11772
Ta wersja wprowadzona w 1995 r. i produkowana do 2002 r. miała wzorem OM-4Ti tytanowe pokrywy oraz wprowadzono w niej pomiar błysku TTL OTF taki sam, jak w OM-4 i wcześniejszych OM-2N i OM-2 oraz OM-2S, co było ewenementem wśród lustrzanek całkowicie mechanicznych.
Dioda sygnalizująca pracę lampy w celowniku wskazywała gotowość lampy, prawidłową ekspozycję błyskiem lub nie wystarczającą moc błysku, jeśli po wykonaniu zdjęcia nie mrugała.
Wprowadzono także możliwość synchronizacji błysku przy wszystkich czasach migawki z lampą F280.
Aparat reklamowano także jako odporny na skrajnie wysokie i skrajnie niskie, arktyczne temperatury do -50°C, jednakże samowyzwalacza dalej nie miał.
Bardzo szybko korpus zyskał miano kultowego i dzisiaj jego cena nie schodzi poniżej 5000 PLN
Odp: Aparaty analogowe, nie tylko Canona
A czy OM-3 pokazywał w celowniku wartość przysłony, czy tylko czas?
Zawszeć mnie to trochę dziwi w nikonowskim pryzmacie Photomic FTn, który pokazuje w celowniku tylko czas, mimo, że mechanicznie wie, jaka przysłona jest ustawiona. A i wcześniejsze modele Photomiców przysłonę pokazywały, co prawda nie w celowniku, ale w zewnętrznym okienku nad okularem.
13 załącznik(ów)
Odp: Aparaty analogowe, nie tylko Canona
Cytat:
Zamieszczone przez
FlatEric
A czy OM-3 pokazywał w celowniku wartość przysłony, czy tylko czas?
Zawszeć mnie to trochę dziwi w nikonowskim pryzmacie Photomic FTn, który pokazuje w celowniku tylko czas, mimo, że mechanicznie wie, jaka przysłona jest ustawiona. A i wcześniejsze modele Photomiców przysłonę pokazywały, co prawda nie w celowniku, ale w zewnętrznym okienku nad okularem.
No niestety- żaden z Olympusów OM nie pokazywał w celowniku przysłony, co było związane z przyjętymi założeniami konstrukcyjnymi zarówno korpusów, jak i obiektywów. W tym miejscu przy korpusie, gdzie inne obiektywy mają pierścień przysłony, to korpusy OM miały pierścień migawki, a pierścień przysłony na nosie obiektywu, więc optyczny podgląd wartości przesłony nie mógł być zrealizowany, natomiast inna metoda pokazywania jej wartości rodziła jeszcze większe problemy techniczne.
Zresztą fotograf na ogół preferował konkretną przysłonę i do niej dobierał czas ekspozycji, więc z góry wiedział, co wybrał, albo nie mogło to być decydujące, gdy trzeba było utrzymać konkretny czas ekspozycji. Zaskoki na pierścieniu przysłon co cały stopień ułatwiały obliczenie sobie po omacku, jaką się akurat nastawia, natomiast wszystkie ustawienia, czyli przysłony, migawki, ostrości i zmiany trybu pracy można było wykonywać lewą ręką bez odrywania oka od celownika, i bez sięgania na prawą stronę aparatu. Nawet bez regulacji korekcji ekspozycji pokrętłem można się było obejść przechodząc błyskawicznie na manual i wprowadzać ją wg wskazań światłowagi.
Tylko zoomy miały pierścień przysłony blisko bagnetu.
Stałoogniskowe:
Załącznik 11789
Załącznik 11790
Załącznik 11791
Załącznik 11792
Załącznik 11793
Załącznik 11795
Załącznik 11794
Załącznik 11796
Załącznik 11797
Zoomy:
Załącznik 11798
Załącznik 11799
Załącznik 11800
Załącznik 11801
8 załącznik(ów)
Odp: Aparaty analogowe, nie tylko Canona
No to może by jeszcze coś napisać o lampach błyskowych innych, niż radzieckie?
W 1979 r firma Metz wprowadziła system SCA 300 wymiennych stopek do lamp błyskowych umożliwiających stosowanie jednej lampy na korpusach aparatów różnych producentów z wykorzystaniem ich możliwości automatyki współpracy z lampą. Ta idea był zbieżna z ideą firmy Tamron wykonującej wymienne mocowania obiektywów systemów Adaptall i Adaptall-2.
Kilka innych firm, m.in. Agfa, Osram, Starblitz i Sunpak również zastosowały to rozwiązanie firmy Metz do swoich lamp. Później system został rozwinięty w następne iteracje SCA 500, SCA 3000, i SCA 2000.
Lampa Agfa, będąca produkcji firmy Metz:
Załącznik 11814
Załącznik 11815
Lampa pierścieniowa Sunpak:
Załącznik 11816
Załącznik 11817
Stopka do Canonów:
Załącznik 11818
Załącznik 11819
A przy okazji- już znacznie nowszej generacji fotokomórka do zdalnego wyzwalania lamp uwzględniająca przedbłysk pomiarowy:
Załącznik 11820
Załącznik 11821
7 załącznik(ów)
Odp: Aparaty analogowe, nie tylko Canona
Nie chcecie radzieckich fleszy, to bez łaski, będą enerdowskie. :p
A więc trójca fleszy spaleniowych produkowanych przez enerdowskiego potentata w dziedzinie lamp błyskowych - VEB Elgawa Plauen.
Załącznik 11831
Załącznik 11832
Elfi - lampa produkowana pierwotnie w l. 50. przez VEB Eletrotechnik Eisenach, potem przejęta przez Elgawę (ale nadal z pozostawieniem logo EE, starego producenta, na korpusie). Moja pochodzi w każdym razie z 1963 i jest firmowana przez Elgawę.
Lampa synchronizowana była przez kabel PC, zasilana była jedną baterią 22,5 V i przystosowana do żarówek z mocowaniem bagnetowym BA 15 s, a przez adapter - jak na zdjęciu - można było i stosować mniejsze żarówki bezcokołowe. Liczba przewodnia zależała od użytej żarówki i wynosić mogła np. od 24 do 48 m. Lampa wyposażona była ponadto w lampkę stanowiącą tester baterii i żarówki (na rysunku w instrukcji nr 4), do transportu zdejmowało się mocowany bagnetowo reflektor, korpus wkładało do jego wnętrza, a całość do okrągłego futerału ze skaju. Lampa wywarła też niejaki wpływ na polski przemysł fototechniczny, ale o tem potem.
Załącznik 11833 Załącznik 11837
Luxi - kompaktowy flesz produkowany od l. 50. (ten egzemplarz pochodzi z 1958). Podobnie jak poprzedni, przystosowany do żarówek z mocowaniem BA 15 s (lub bezcokołowych z adapterem - na zdjęciu), zasilany jedną baterią 22,5 V i synchronizowany przez kabel PC. Do transportu reflektor wsuwał się w dół na obudowę, a widoczny z przodu u góry korpusu blaszany przycisk służył do wypychania zużytej żarówki.
Załącznik 11834 Załącznik 11836
Załącznik 11835
I wreszcie powiew nowoczesności - kompaktowy flesz SL2 (albo L2) wprowadzony na rynek gdzieś w l. 1973/74 i nieprzypadkowo nawiązujący nazwą do serii popularnych enerdowskich aparatów na filmy w standardzie SL. Tym razem lampa przystosowana była tylko do żarówek bezcokołowych (np. Narva X-1 czy polskie LB-2, o liczbie przewodniej 24-28 m), dzięki zastosowaniu układu elektronicznego zasilana była tylko jedną baterią R6 (AA) i produkowana była w dwóch wersjach - z synchronizacją przez stopkę (na zdjęciu) lub przez kabel. Do transportu reflektor obracało się, chowając go za obudową. Po wciśnięciu przycisku z boku obudowy widoczna wewnątrz sprężyna wyrzucała spaloną żarówkę - przez co nie trzeba było wyciągać ręką gorącej.
5 załącznik(ów)
Odp: Aparaty analogowe, nie tylko Canona
Chcemy, chcemy socjalistyczną produkcję oglądać, więc dawaj, co tam zabunkrowałeś ;)
--- Kolejny post ---
Ja na razie wrzucę wybitne osiągnięcia polskiego przemysłu optycznego, czyli filtry do radzieckich aparatów:
Załącznik 11838
Załącznik 11839
oraz filtry Made in DDR:
Załącznik 11840
oraz antyczny filtr DUTO:
Załącznik 11841
Załącznik 11842
Swoją drogą- czemu zanikło to fenomenalne błyskawiczne mocowanie filtra efektowego na sprężysty zacisk?
2 załącznik(ów)
Odp: Aparaty analogowe, nie tylko Canona
A to tak z zupełnie innej, acz nieco pokrewnej beczki - mój dziadek w pracy w PZO w Warszawie, lata 1935 i 1938.
Załącznik 11866
Załącznik 11865
Odp: Aparaty analogowe, nie tylko Canona
Czyli zdjęcia "jeszcze od przed wojny". To już teraz wiem, po kim masz to zdrowe odchylenie na fotografię :mrgreen:
10 załącznik(ów)
Odp: Aparaty analogowe, nie tylko Canona
OLYMPUS OM-10
Aparat był już na początku tego wątku pobieżnie opisany tutaj: https://www.canon-board.info/threads/118600-Aparaty-analogowe-nie-tylko-Canona?p=1444381&viewfull=1#post1444381
Wypada jednak omówić go dokładniej, tym bardziej, że nawet instrukcja obsługi nie informuje o pewnych sprawach, a ponadto był to pierwszy amatorski korpus z rodziny OM, po którym przyszły 3 kolejne produkowane przez Olympusa, czyli OM-20, OM-30, OM-40, oraz jeden będący dziełem firmy Cosina- Olympus 2000.
Załącznik 11928
Załącznik 11929
Załącznik 11930
Załącznik 11931
Załącznik 11932
Załącznik 11933
Załącznik 11934
Załącznik 11935
OM-10 został wprowadzony w 1979 r.
1. Lustrzanka z pełną automatyką ekspozycji z preselekcją przesłony, za pomocą dodatkowego adaptera oferuje ręczny dobór czasu otwarcia migawki.
2. Dynamiczny pomiar światła TTL OTF, taki sam, jak w profesjonalnych modelach OM-2, OM-2N, OM-2SP i OM-4.
Po preselektywnym doborze czasu migawki przez światłomierz i naciśnięciu spustu następuje podniesienie lustra, a światło odbija się od pierwszej kurtyny migawki, na którą jest naniesiony wzorek opracowany komputerowo, i pada na czujnik na dole komory lustra. Ten pomiar przypomina pomiar matrycowy i koryguje pomiar integralny o rozkład świateł i cieni w kadrze.
W trakcie przebiegu rolet migawki światło odbija się od filmu i pada na ten sam czujnik, który dynamicznie określa, czy jego ilość jest wystarczająca. Jeśli czasy migawki są krótkie do 1/60 s, to ekspozycja jest realizowana wg pomiaru odbicia na pierwszej kurtynie, a gdy są dłuższe od 1/60 s, to automatyka może wydłużyć lub skrócić ekspozycję. Doskonale zabezpiecza to przed prześwietleniem, gdy podczas długiej ekspozycji nagle wzrośnie oświetlenie sceny, którego już nie może uwzględnić pierwszy światłomierz.
3. Aparat posiada wyłącznik, ale gdy jest on wyłączony, a film jest naciągnięty, to dotknięcie palcem do metalowego cokołu spustu aktywuje automatykę, i można natychmiast wykonać zdjęcie naświetlone prawidłowo wg automatyki. W przeciwieństwie do profesjonalnego OM-2N, który realizuje to samo, ale z ograniczeniem do 1/60s i czasów krótszych, OM-10 będzie naświetlał tyle, ile fabryka dała, czyli 6-7 s. a w instrukcji nie ma określonego żadnego limitu czasu otwarcia migawki, czyli wszystko się zgadza :D
4. W celowniku jest drabinka czasów migawki i diody sygnalizacyjne, aktywne przez 90 s.
Prześwietlenie jest sygnalizowane diodą na wysokości czerwonego pola.
Załącznik 11936
Pole widzenia celownika wynosi 93% kadru, a powiększenie okularu 0,92 x.
5. Dedykowane lampy błyskowe powinny pracować w automatyce własnej, albowiem aparat nie mierzy światła lampy TTL, tak jak modele profesjonalne, ale z lampami systemowymi (aparat w trybie Auto) automatycznie synchronizuje się na 1/60s, a kontrolka w celowniku melduje gotowość lampy. Jej mruganie po wykonaniu zdjęcia świadczy o prawidłowej ekspozycji błyskiem.
Dodatkowo dioda paląca się przy konkretnym czasie migawki informuje o pomiarze dla światła zastanego, a więc jest podgląd o ile będzie niedoświetlone tło, i można ten odstęp między czasem 1/60 s a wskazywanym przez światłomierz ograniczyć dobierając odpowiednią przysłonę, oczywiście w granicach możliwości automatyki własnej lampy błyskowej.
Załącznik 11937
6. Kompensacja ekspozycji +/- 2EV co 1/3 EV.
7. Tylne ścianki są wymienne, zgodne ze wszystkimi modelami OM, i jest możliwość użycia windera z prędkością zdjęć seryjnych 2,5 kl./s.
8. Matówka niewymienna, ale łatwo wyciągalna do ew. wyczyszczenia. Jest to taka sama matówka, jak w profesjonalnych modelach OM-1, OM-2 i OM-4, ale nie posiada wystającej płytki do jej wyciągania. W razie czego można więc wymienną matówkę do serii OM dostosować do OM-10 ucinając tę płytkę.
9. Samowyzwalacz elektroniczny 12 s.
10. Wejście na wężyk spustowy w spuście migawki.
11. Ustawialne ISO 25-1600.
12. Zakres pracy światłomierza niby od -0,5 do 18 EV, ale- w praktyce- od ok. -3 EV.
13. Zasilanie aparatu jest bezproblemowe- dwie baterie LR44.
14. Instrukcja powiada, że zakres czasów migawki w trybie Auto jest od 1/1000 s do 2 s plus B, jednakże- tak naprawdę- aparat jest w stanie naświetlać ok. 7 sekund Z adapterem ręcznym regulacja czasu jest od 1/1000 s do 1 s.
15. Przy użyciu samowyzwalacza następuje wstępne podniesienie lustra, czego też instrukcja nie podaje.
Aby użyć dodatkowego adaptera do ręcznego ustawiania czasu otwarcia migawki należy pokrętło trybów ustawić w pozycji "Manual adapter". Po ustawieniu żądanego czasu na adapterze w celowniku zapala się dioda normalnie działającego światłomierza przy sugerowanym przez niego czasie migawki. Jeżeli nie jest to ten czas, który chcemy, to zmieniając przysłonę obiektywu sprowadzamy świecącą diodę do tego czasu, a jeśli priorytetem jest wartość przysłony, to wyświetlony przez światłomierz czas musimy ustawić na adapterze. Nie działa tu więc żadna światłowaga i nie jest to zbyt wygodne, ale jest możliwe do opanowania. Niestety, stało się to dziedziczne dla następnych dwucyfrowych modeli.