Wawelska niechęć fotograficzna okiem Vagli - pouczające.
Wersja do druku
Wawelska niechęć fotograficzna okiem Vagli - pouczające.
Ciekawe jak sie to ma do http://tinyurl.com/2mtexn (wawel na istockphoto)?
Szkoda zatem, ze na koncertach trafiam glownie na tych "madrych" ochroniarzy :?
Natomiast na innych imprezach rzeczywiscie bardzo czesto niczego nie sprawdzaja.
Mam pytanie- czy na przykład na terenie obiektu użyteczności publicznej, czyli na przykład WORDu (Wojewódzki Ośrodek Ruchu Drogowego) (tam są egzaminowani kandydaci na kierowców) można fotografować? Bo, że fotografować egzaminowanie zza płotu można, to dla mnie oczywiste, a jak się ma sprawa z fotografowaniem na terenie WORD-u?
jesli to do mnie pytanie to NIE MAM POJECIA, zadzwon do nich to sie dowiesz a jak ci odmowia to spytaj o podstawe prawna i tyle
Odkopie trochę temat. Ostatnio byłem z koleżanką w Starym Browarze w Poznaniu. Chciała żebym jej zrobił kilka zdjęć. No to wyciągnąłem 400D zacząłem jej robić zdjęcia. Po chwili pojawił się ochroniarz i mówi że nie można tu robić profesjonalnych sesji bez zezwolenia. No to ja mu tłumacze że to tylko tak dla siebie itd. Ale on ta wie swoje bo jak powiedział " już nie jeden aparat w życiu widział" xD chwile z nim pogadałem i jakoś się dał przekonać że jednak nie jestem PRO. Ale powiedział że takie zdjęcia to tylko mogę sobie wrzucić na fotke ale np na bloga już nie. Nie mam pojęcia jaka różnica ale już mi się z nim nie chciało gadać. Przenieśliśmy się w inne miejsce nieopodal i znowu podchodzi i mówi że jego DOWÓDCA mówi że mamy przestać bo jesteśmy PRO. No żal poprostu. I mam takie małe pytanie. Jeśli nigdzie nie ma wywieszonego zakazu robienia zdjęć i jakoś inni ludzie mogli sobie robić zdjęcia kompaktami a nawet lustrami to czy muszę się zastosować do tego co mi ten ochroniarz powiedział? Czy mogę go olać i dalej robić zdjęcia? Zaznaczę jeszcze że byłem tak już kilka i robiłem zdjęcia ale nie ludziom tylko architekturze tego centrum handlowego i jakoś nikt mi nie robił problemów chociaż ochrona się kręciła wokół mnie.
Ale jakiego zamku nie widziałeś, bo chyba nie kumam.. ?
Przeczytaj sobie pierwszy post w tym dość starym wątku ;-)
A żeby było na temat - w marcu byłem w Paryżu, wbiłem się do Notre Dame, przed wejściem znak zakazujący używania lampy, w środku jakieś pół tysiąca ludzi błyskających kompaktami, jak tylko zacząłem rozkładać statyw pojawił się jakiś gość mówiący coś o jakiś pozwoleniach, później stał jeszcze dobre 5 minut patrząc czy na pewno się zwijam...
No to i ja się pochwalę.
Zeszłe wakacje. Gdańsk. Z racji kształtów i oświetlenia (różowego) moim celem była Biblioteka Główna UG. Poszedłem po zmroku, rozbijam się ze statywem i robię kilka zdjęć. Po 2-3 minutach przychodzi do mnie 2 ochroniarzy i mówią, że nie wolno robić dokładnych zdjęć! Na moje stwierdzenie, że nie ma tu żadnego zakazu stierdzili, że architekt nie życzy sobie zdjęć jego dzieła (pokracznego tak na marginesie). A jeśli chcę dalej robić zdjecia to muszę napisać podanie do kanclerza UG. No to nie dyskutowałem tylko sobie grzecznie poszedłem.
Ale jak wróciłem następnego dnia przed południem i robiłem zdjęcia z ręki (latałem jakieś 15 minut dookoła biblioteki) to już nikt mi problemów nie robił. No ale w dzień to przecież wychodzą niedokładne zdjęcia ;-)
a ja kiedyś miałem takie zdarzenie na koncercie ona fociłem swoją 30 i i chyba 28 105 i ochroniarz wszedł mi w kadr. a ja nic tylko macham na chamsko ręką żeby sie odsunął i wiecie co odsuną się ale minę miał taką jakby chciał mi wpier :grin:
Ja kiedyś robiłem zdjęcia pewnego pałacyku i to zza płotu. Po chwili zjawił się ochroniarz z psem słusznej rasy i powiedział mi żebym przestał fotografować bo później jakieś paszkwile wypisujemy w gazetach i robimy afery. Powiedziałem mu, że nie jestem dziennikarzem i fotografuję tylko amatorsko dla siebie. Gość się oddalił, a ja znowu zacząłem pstrykać. Po 5-ciu minutach gość znowu przyleciał. Myślałem że mi wpieprzy albo psem poszczuje, ale stwierdził, że skoro tak dla siebie robię to zaprosił mnie do wnętrza pałacyku. Okazał się całkiem sympatyczny i oprowadził po terenie. A pies słusznej rasy też jakoś tak sympatycznie merdał ogonem :)
hehe to i ja opowiem swoje
Wybralismy sie z kumplem wieczorem na focenie zlotych tarasow w wawie. Zaraz jak tylko rozstawilismy statywy przylecial do nas ochroniarz i oczywiscie powiedzial nam ze nie mozemy robic zdjec tutaj. Oczywiscie obok nas robila zdjecia kobieta kompaktem. Na nasze pyanie odpowiedzial ze takim aparatem mozna i ze dyspozytor nic mu o niej nie mowil ale na nasze aparaty juz musial zareagowac. Nie chcialem z nim dyskutowac bo byl bardzo grzeczny a w koncu to nie jego wina ze dyspozytor przy monitorach ma zryty beret wiec sie zwinalem dalej robic fotki.
Od tamtej pory zawsze mam przy sobie ksero ze strony z gazet gdzie jest artykol o tym jak ochroniarze poturbowali fotografa w galerii handlowej w Jankach i jest do tego komentarz jakiegos rzecznika i jak ochroniarz podchodzi to daje mu egzemplarz do przeczytania i na tym konczy sie rozmowa i foce sobie do woli. Jak ktos chce moge to zeskanowac i wyslac na maila :)
ooo...zamieść gdzieś ten artykuł ;) z chęcią przeczytam i będę ze sobą nosił ;)
Niestety/stety wraz z kapitalizmem nastał taki stan rzeczy, że dziś niemal każdy skwerek ma swojego Ciecia (tak ich pieszczotliwie nazywam, bo też mam taki do nich stosunek :mrgreen: ). Niezawsze jest to profesjonalny ochroniarz - przeważnie marnie wykształcony pan w fartuchu roboczym, który znajduje nobilitującą przyjemność w pytaniu takich jak ja, czy mam "zezwolenie" na fotografowanie obiektu. Zwykle jego (każdego!) koronnym argumentem jest stwierdzenie "teren prywatny", co akurat nie jest dziwne, bo na tym polega między innymi kapitalizm. :rolleyes: Ale to są zwykle panowie z minionej epoki i dla nich naturalnym jest, że każdy ma swojego Breżniewa i odsyłają natychmiast do jakiegoś dyspozytora, czy innej sekretarki, zarządcy... po umywające Cieciowi ręce zezwolenia. A ja zwykle nie mam zamiaru sobie zakłócać "weny twórczej" 8-) takimi osobnikami i walę fotki dalej jakby nigdy nic. "Zwykle", bo czasami panowie są uprzejmi a zdarza się, że nawet zaczynają swoją wypowiedź od "dzień dobry"! Wtedy zamieniamy parę konsekwentnie mijających się ze sobą słów, choć dla jego wciąż otuchy - żeby mógł powiedzieć że interweniował! :twisted: Na początku często pojawia się również kanoniczne "Słucham pana!" - no to ja odpowiem, że Nie mam mu nic do powiedzenia, albo jak mam lepszy humor zapytam, Dlaczego on mnie tak słucha? Konsternacja jaką to wywołuje zawsze działa na moją niekorzyść, ale w końcu rozmowa z Cieciem zobowiązuje do minimalnego chociaż podniesienia poziomu adrenaliny - zwłaszcza Ciecia! :-) - Tak - generalnie dla mojego kochanego Ciecia staję sie chamem - niemal od pierwszego wejrzenia. :mrgreen: Przy tylu Cieciach z jakimi już rozmawiałem, robi się już z tego komiczna, ale wciąż nieprzyjemna rutyna.
Dodam jeszcze, że nigdy nie łamałem przy tym kardynalnych zasad dobrego obyczaju, nigdy (no może prawie ;-)) nie wtargnąłem na teren szczelnie ogrodzony, przy czym otwarte szeroko bramy i brak oznaczonych zakazów uważam za zaproszenie do zwiedzania w taki sposób żeby być zawsze widocznym dla potencjalnego obserwatora - na przykład dla kamer. Dotąd nigdy nie spotkały mnie jakiekolwiek nieprzyjemności natury formalnej, typu interwencje służb - chociaż wielu Cieci prosiłem wyraźnie, żeby do swojego Breżniewa dzwonili albo ochronę przywołali - bez skutku.
Nie mogę się oprzeć jeszcze jednej refelksji... Taka wszędobylska niechęć Cieci (i nie tylko) to ludzi w większymi szkłami, musi wynikać z pewnych doświadczeń, że tak powiem "ogółu" wobec ludzi naszego fachu... No właśnie, czy naszego? Nie mam tu na myśli takich chamów jak ja, :mrgreen: ale raczej fotografów bardziej wyrafinowanych, pracujących dla redakcji, podpisujących zdjęcia tekstami o bardzo różnej dawce prawdopodobieństwa. A czasy, jak już pisałem, mamy takie, że dobre imię to również kapitał!
- Przyznać mi się tu zaraz, po kim to spijamy tą śmietankę!? :twisted:
Teraz w Klukach na czarnym weselu byłem co prawda bez statywu ale nikt nic nie pytął nie mowił a chodziłem z dodatkowa lampa i nia tez czasem błyskałem
(jedyne co bylo dla mnie chamstwem to facet co strugał buty dla konia gdy podeszła TV Gdańsk i chciaął coś nakręcić ja je robi to zaządał od nich pieniędzy!! (beszczelnie ich opluwając gdy to mowił;) - nie wiem jak się to skończyło ale on jest chamem.)
Co do focenia wawelu to rok moze troche wiecej temu robiłem Wawel co prawda wtedy jeszcze hybrydą Olek C740 (nie takie całkiem maleństwo) ze statywu to nikt nic nie mowił.. a robiłem ogród katedre i wnętrze dziedzińca zamku
I tak samo później przed dworcem głownym gdy robiłemw w dzień czy w nocy zdjęcia ze statywu to nikt nic nie miał do tego
A co do miejsc gdzie nie wiadomo czy wolno cyz nie - radze wchodzić robic i nie pytac..
ja np mialem podobne historie z występem Kayah
support przed nią grał wszyscy walili fotki kto czym miał
ochrona 0 reakcji
weszła Kayah na scenę z zespołem zaraz jakiś przylizany typek średnio męsko ubrany podbiegł do ochrony i chwilę z nimi pogdał
no i się zaczęło ochrona jak była spokojna tak zaczęła skakać do każdego kto pykał fotki
do mnie to z łapami wyskoczył bo miałem 400+grip+szkło i może mu na kogoś z gazety wyglądałem czy co?
w sumie to i tak mi nie przeszkodziło zbytnio pyknąć pare fotek ;)
to jest standard gwiazdy ostatnio bardzo gwiazdują, sam pracuję przy organizacji takich koncertów i zazwyczaj przed koncertem przychodzi do nas menago takiej gwiazdy i mówi że zdjęcia można robić przez pierwsze 15 minut lub wcale i że my jako organizatorzy mamy o to zadbać bo inaczej będą problemy. Niestety większość ludzi myśli że to organizator odpowiada za zakaz fotografowania i wyżywa się na nas :)
Zakaz fotografowania na koncercie to wyłącznie kwestia umowna z manago. Prawnie nie ma szans na zakazanie focenia. Jeśli ktoś jest innego zdania - proszę o podstawę prawną. Za: miejsce publiczne, impreza masowa. Przeciw: - zakaz menadżera? Już nawet obiekty wojskowe można focić bez problemu. Oczywiście rzeczywistość jest zgoła odmienna i po 15 minutach przyłazi jakaś menda i zaczyna zasłaniać, popychać, wypraszać. Wtedy jedyne wyjście to zapiąć 400/2,8, stanąć z boczku i robić naprawę dobre koncertowe zdjęcia, gdy sceniczny obiekt już nie wie, że jest fotografowany. Problem to jednak posiadanie tego 400/2,8L...
Pozdrawiam wszystkich wojujących z wiatrakami na takich koncertach:)
Są i takie kurioza
Dobra ale taki zakaz nie jest łamaniem prawa? Z tego co tłumaczy prof. Sobczak to osoby pełniące funkcję publiczną w tym także artystów możesz fotografować praktycznie zawsze chyba, że jest u siebie w domu to co innego. Ale gdy wykonuje swoją pracę to na pewno możesz.
Ja ostatnio focilem na Juwenaliach na SGGW. Oczywiscie w regulaminie zakaz robienia zdjec profesionalnym sprzetem (co ciekawe za taki uznawany byl kazdy powyzej 4mln pixeli). Jednak z wniesieniem 40d z 3 obiektywami nie bylo problemu. No prawie, jak otworzylem torbe ochroniarz popatrzyl na C70-300 i stwierdzil, ze butelke wnosze (ciemno juz bylo) :) Na szczescie starszy bardziej doswiadczony wytlumaczyl mu, ze to aparat :) Na drugi dzien tez bez problemu robilem zdjecia za dnia.
Co do gwiazdowania gwiazd, jak to ktoś pięknie nazwał, to właśnie często jest tak, że ta nasza "gwiazda" ustala sobie, że foto można robić np. przez dwie pierwsze piosenki i bisy. Jaja były ostatnio na koncercie Manamu w Czwie - można było robić zdjęcia właśnie przez dwie pierwsze piosenki i podczas bisów i TYLKO z prawej strony (czyli lewego profilu Kory). Tylko na drugiej piosence jakiś cieć oświetleniowiec wyłączył światło z przodu i zdjeć robić się nie dało... Jak zespół nie chce reklamy, to nie. Łaski bez. Choć ja nie pracuję dla nikogo, więc mogę sobie tak powiedzieć, ale chłopaki jak robią dla gazet to czasem k.wy lecą z powodu takiego zachowania;)
A i jeszcze przypominam sobie koncert DODY - tam zdjęcia można było robić tylko na stojąco, tzn. jak robiłeś kucając to ochrona brutalnie kazała przestać robić zdjęcia na kuckach. Powód prosty - DODA miała na sobie spódniczkę ledwo zasłaniającą tyłek ;)
Wniosek prosty - na imprezach masowych robimy za popychadło i zło ostateczne i w ogóle - po co oni tu przyleźli.
Bo "gwiazdom" nie zależy na dobrych zdjęciach, jak potrzebuję zdjęcia na plakat to zazwyczaj dostaję chłam jak z komórki albo fotki sprzed 10-lat i to wysyła menago zespołu, po prostu żenada. A co do gwiazdowania to co wyrabiają ci "artyści" przed i po koncercie to po prostu wioska że o słomie w butach nie warto wspominać:lol:
"Dwie pierwsze piosenki i bisy" wytłumaczyłbym jako chęć zapobieżenia fotografiom Kory spoconej, przed bisem jest czas na ochłonięcie i przypudrowanie nosa :)
Tylko z prawej? Widocznie Kora nie lubi lewoprofilowych fotek, a organizator chce dać okazję widzom do nieoglądania tyłków fotografów tylko artystę za którego zapłacili bilety.
Gdzieś był taki post, o koncercie w którym fotografowie ustawili się szpalerem między występującymi a publicznością....
Dobra ale na większych koncertach scena jest wyżej, co powoduje, że osoba fotografująca nie zasłania artysty.
Ciekawi mnie jak te wszystkie ich zakazy są usankcjonowane prawnie.
http://www.abc.com.pl/serwis/du/1997/0680.htm
"Art. 14. 1. Osoby obecne na imprezie masowej są obowiązane zachowywać się w sposób nie zagrażający bezpieczeństwu innych osób obecnych na tej imprezie, a w szczególności przestrzegać postanowień regulaminów obiektu i imprezy."
A w regulaminie imprezy masowej organizator może sobie zastrzec zakaz fotografowania. Wchodząc na imprezę masową zgadzasz się na przestrzeganie jej regulaminu.