A ja dziś kupiłem Phottixa. Kosztuje 1/3 tego, co oryginał, a różnica w pojemności jest, jak mi powiedziano w moim nadwornym sklepie foto, na poziomie 5%, z żywotnością podobnie; sklep na co dzień używa Phottixa i sobie chwalą, Phottixy dają też do sprzętu wypożyczanego. Podobnież jak ktoś aparatem filmów nie kręci, to spokojnie można jechać na Phottixach, nie poczuje się różnicy. Przy kręceniu filmów problem może być taki, że Phottix jak się rozładowuje to pada bez ostrzeżenia i może nie zapisać pliku filmowego - i ileś tam nagrania się traci. Oryginał Canona sygnalizuje padakę i w tym aparat wysysa z baterii resztkę prądu, by zapisać plik - tak mi to wytłumaczono w sklepie.
Dobra, załaduję do aparatu... Stopień naładowania wyjętego z pudełka aku - 67%. Stopień zużycia - trzy zielone kwadraciki (tak to pokazuje 60D). Znaczy się, nowy. No cóż, jak kupiłem 60D, to stopień zużycia teoretycznie nowego canonowskiego aku to były tylko dwa zielone kwadraty, a teraz - po dwóch latach - mam jeden czerwony, co zdopingowało mnie do zakupu nowej bakteryjki. Zobaczymy, jak się będzie spisywać...
Miał tak ktoś? Tzn. dwa zielone, a potem od razu jeden czerwony? Długo na tym jednym czerwonym jeszcze pojadę?