Jak najbardziej. Dla mnie również szkoda zachodu. Prędzej czy później leszek_c i tak w wyniku użytkowania obiektywu zauważysz jakieś paprochy w środku.
Wersja do druku
Problem w tym, że tego nie wiemy :-). Za wpływ na jakość zdjęć, w domyśle, przyjmujemy fakt czy paproch będzie widoczny na fotce. W zasadzie żaden brud, rysa czy włos, umieszczone bezpośrednio na soczewce, nie będą widoczne w kadrze, ponieważ leżą daleko poza odległością ostrzenia i są bardzo mocno rozmyte. Ale nie znaczy to że nie mają wpływu na jakość zdjęcia. Żeby się o tym przekonać połóż sobie trochę włosów na przedniej soczewce i porób fotki, zobaczysz jaki ma to wpływ :-). Podobny efekt będzie jeśli staniesz np. tuż przy siatce ogrodzeniowej i zechcesz fotorafować przez nią coś daleko, ale tak, że drut siatki będzie "w linii". Nie będzie go bezpośrednio widać, ale obraz będzie mocno nieelegancki. Dlatego uważam że każde zanieczyszczenie szkieł ma wpływ na jakość obrazu. Mniejszy lub większy, ale ma.
W przypadku nowego produktu chodzi o własny komfort psychiczny i w dalszej perspektywie możliwość odsprzedaży bez dalszej straty (w razie konieczności). Jakbym miał się męczyć w głowie z tym paprochem i miał możliwość zwrotu do sprzedawcy - to bym po prostu zwrócił i wybrał inny egzemplarz.
Zapewne tak będzie jak mówisz, ale dlaczego kupując nowe szkło nie wymagać jednak, żeby było nieskazitelne? Jak kupujesz nowe auto to bez szemrania bierzesz jak jest lekko porysowane, bo przecież prędzej czy później i tak gdzieś obetrzesz, więc szkoda zachodu? ;-)
W nowym obiektywie nie powinno być paprochów, podobnie jak rys na nowym samochodzie - wymieniłbym na egzemplarz pozbawiony wad w każdym z tych przypadków. :)
Uwielbiam te motoryzacyjne analogie, do których często sprowadzają się dyskusje w męskim gronie :-D
W przypadku obiektywu sprawa jest prosta - jak napisał zakładający wątek, mógł dokonać zwrotu w Amazonie, z którego skorzystał. Sam bym tak zrobił, gdybym miał paproch w nowym obiektywie (choćby dlatego, że to może sugerować, że obiektyw nie jest wcale taki nowy), tak samo jak zrobiłem z monitorem z wyciekiem podświetlenia i paroma innymi rzeczami. Bo po pierwsze mam do tego ustawowe prawo, po drugie dlatego żeby mieć wewnętrzny spokój w związku z takim zakupem.
Otóż to jak można porównywać zakup samochodu gdzie jest wymagana cała procedura dokumentacyjna z kupnem obiektywu. Myślę że wątek się już wyczerpał i zaczynamy teraz dyskusję całkowicie nie związaną z tematem...
Zamykam.