Wiadomo, najważniejszy jest pomysł i łeb. To przećwiczyłem na kompaktach, teraz celuję w lepszą jakość. Mogę oczywiście kupić kita, ale w Tamronie podnieciłem się rozdzielczością (40lpm), w miarę uniwersalnymi ogniskowymi (żeby nie nosić pięciu obiektywów) i światłem - może niesłusznie :) po długich poszukiwaniach dotarłem do dylematu czy ten Tamron ze stabilizacją czy bez. Wiadomo, można powiedzieć "bierz stabilizowany najwyżej nie będziesz używał" albo "to każdy musi sam ocenić", ale chciałem wiedzieć czy często używacie przy takim zakresie i czy jest sens dorzucać te 350zł czy zainwestować to w coś innego.
Statyw na razie mam lekki i prosty velbon - wynik kompromisu przy pakowaniu się na dwa-trzy tygodnie z dala od cywilizacji, nie mam komfortu robienia zdjęć 500m od samochodu ;) Z czasem pewnie przyjdzie czas i na większy zakres ogniskowych z dołu i lepszy statyw.