Słuchaj rad o wacikach do uszu, a potem zdaj relację, jak Ci się fotografuje z zarysowanym filtrem na matrycy.
Wersja do druku
Pec-pady na szpatułkach + Eclipse 2. Albo metodą na chuch.
Tematów na temat czyszczenia matrycy jest tu kilka. Np. ten http://www.canon-board.info/showthread.php?p=943195
Oczywiście. Do usuwania pojedyńczych paprochów z lustra czy matrycy używam ich od lat. Nigdy niczego nie uszkodzilem. Nie masz tym operować jak dłutem a niczego nie jesteś w stanie zarysować, nie słuchaj bzdetów. Inni rysują tym filtry bo może wcześniej uszy tym czyszczą :D
Płynu Eclipse używam wtedy, gdy zabrudzenia są już tłuste, rozmazane, mocno przyklejone. Do punktowego usunięcia pyłka, włoska patyczek bawełniany wystarczy w zupełności.
Hmm...
A gdzie można kupić owe "Pec-pady na szpatułkach + Eclipse 2" ?
Skoro gruszka nie dała rady oderwać tego włosa, to metoda na chuch też odpada.
Tematy o czyszczeniu czytałem i - jak zwykle - zdania są podzielone. :-D
Pozdrówka
!!! Łączenie podwójnego wpisu !!!
Chyba jednak posłucham rady praktyka.
Też myślałem o tych patyczkach z wacikami, bo to na pewno wystarczy, ale obawiałem się, czy nawet delikatny kontakt wacika z matrycą nie zaszkodzi jej.
Pozdrówka
P.S.
Przepraszam wszystkich za zawracanie głowy takimi duperelami, ale nad swoim 5D2 trzęsę się, aby broń Boże czegoś nie uszkodzić. :-D
m.
http://www.sklep.minilabservice.pl/i...uct&prod_id=50
Szpatułki do uszu mają to do siebie, że nie zawsze sa z waty bawełnianej. Robione sa często z włokien celulozowych i tworzyw sztucznych. To niestety, czasem powoduje, że taka wata dla delikatnej powierzchni jest jak papier ścierny.
W kwestii cytowanego: "Inni rysują tym filtry bo może wcześniej uszy tym czyszczą" pragnę zauwazyć, że po czyszczeniu uszu, na waciku pozostaje mniej, lub bardziej pokaźna warstwa "miodku", która daje fajny poślizg i zdecydowanie zapobiega ew. zarysowaniom. Logika się kłania i doświadczenie.
Ale skoro odpowiadają Ci takie praktyczne rady, to nic tylko brać sie za czyszczenie.
Kierujący się logiką powinien wiedzieć, że plastikowym patyczkiem to można sobie - zacytuję znajomego laryngologa - "co najwyżej w d**** pogrzebać a nie w uszach". Bardziej się nadają do matryc niż wyskrobywania woskowiny z uszu - tu z kolei kłania się doświadczenie.
Okazało się, że po wykonaniu kilku zdjęć włos jakoś zaczepił się jednym końcem w mechanizmie aparatu i ani próby wydmuchania go, ani wyciągnięcia przy pomocy odkurzacza, ani nawet przy pomocy szpatułki nic nie dały.
Muszę wybrać się do serwisu, gdzie za 120 PLN obiecują wyczyścić matrycę.
Strach, czy przy okazji czegoś nie zepsują... :sad:
ło matko, po prostu go wyrwij i po sprawie. przecież to tylko włos a nie żyłka , niczego w aparacie nie uszkodzisz wyrywając go na siłę...
zgadzam sie z Nowartem. A w serwisie pewnie nie będą się bawić w rozkręcanie aparatu ( za 120zł?). Też go wezmą pincetką i wyrwą.