PowerShot G11 - kilka uwag użytkownika
Witajcie!
Jakiś czas temu kupiłem PowerShot G11.
Mam Canon EOS 50 D z obiektywem 24-70 2.8 L USM. Kto ma - ten wie, że to niezłe ale dosyć ciężkie szkiełko.
Małem też takiego małego "Kazia" - Casio Exilim Z77. Nie byłem jednak zadowolony ani z obsługi ani z jakości zdjęć. Pozbyłem się go więc.
Chciałbym Wam powiedzieć, że mając wypomnianego już EOS 50 D i tego nowiutkiego PowerShota G11 wykonałem oczywiście sporo zdjęć, by porównać te dwa urządzonka. No i? - No i nic! W normalnych warunkach - pod dostatkiem światła nie widać większych różnic. Dopiero, gdy się niezwykle mocno powiększa - można odkryć, które zdjęcie którym aparatem zrobione. Ale G11 ma pewne zalety, nawet w porównaniu z takim, w sumie niezłym zestawem jak mój EOS. Niezła głębia ostrości w połączeniu ze stabilizatorem obrazu sprawiają, że łatwiej czasem uchwycić "na gorąco" jakiś obiekt w ruchu.
Jakość zdjęć jest naprawdę niezwykle zadowalająca. Ale to nie wszystko.
Ważna jest wygoda obsługi. Guziki i pokrętła są takie, jak być powinny. Choć - będąc dokładnym - muszę wspomnieć, że to obrotowe kółko na prawo od ekranu jest nieco "tanie". Plastikowe w wykonaniu i w dotyku.
Cała reszta jest jednak nienaganna.
Chciałbym pochwalić Canona za fajne, wyraźne menu.
Jak już wspomniałem - miałem Casio Exilima. Potrzebowałem okulary, by sprawdzić ustawienia i je odpowiednio zmienić.
Gdy w G11 chcę np. zmienić tryb pracy lampy błyskowej - pojawia się spooora ikona na środku ekranu i widzę, co jest. Po chwili ikonka ta zmiejsza się i odpływa w pobliże krawędzi ekranu. Lupa pozwalająca ocenić, czy ostrość jest należyta też jest przydatna. Czasem nieco przeszkadza przy kompozycji obrazu ale można ją wyłączyć. Pokrętła są podświetlone, mają przyjemny "klik". W sumie jestem niezwykle zadowolony z tego zakupu i przyznam, że czasem zostawiam EOS 50 D w domu a zabieram G11 bo lżejszy a w sporej ilości przypadków - NIE gorszy.
Wasz
Markeos