ale dla ci z Tamki mnie okazali się mutantami
Zaniosłem canona uszkodzony było gniazdo pamięci. Obejrzeli, obiecali naprawić (koszt brytto ok 200 zł), wzięli numer telefonu, termin naprawy 10 dni. Przychodzę 2 dni po umówionym terminie będąc pewien że aparacik naprawiony, a tu niespodzianka "niestety nie udało się naprawić", a nowej części nie mamy i odesłali do serwisu autoryzowanego NIE CHCIAŁO IM SIĘ ZADZWONIĆ WCZESNIEJ I POINFORMOWAĆ MNIE ŻE SPRZĘT NIE BĘDZIE NAPRAWIONY I ŻEBYM SOBIE GO WCZESNIEJ ODEBRAŁ.
Tych z naciągaczy z Żytniej też nie polecam, gdyż dzwonię i pytam się paniusi ile kosztuje wymiana tego gniazda, a pinda mi odpowiada mi żeby przywiózł aparat to oni bezpłatnie mi w ciągu jednego dnia wycenią koszt naprawy. Ale mówię kochanieńka wiem co jest popsute i ile to będzie kosztowało, ta uparcie że jestem z wwy i mam czas i żebym sobie przyjechał.
Zrezygnowałem. Rozumiem na czym polega ich polityka, szczególnie dla klientów zamiejscowych. Każą sobie przysłać sprzęt firma kurierską (koszty ponosi klient) "oceniają", informują o kosztach naprawy (ceny księżycowe) no i gościu się waha co zrobic jak już poniosłem koszty przesyłki i muszę jeszce zapłacić za przsyłkę powrotną oczywiście ubezpieczoną, w konńcu decyduje się na ich warunki i już go mają w garści.
Spece z Żurawiej zażyczyli sobie 350 zł ponad połowa wartości aparatu i czas oczekiwania minimum 2 tygodnie.
Jeszcze tego samego dnia poszukałem na Allegro i kupiłem co prawda używany port za 44 zł + koszt wymiany 40 zł na u gościa na ulicy Krasnobrodzkiej, który wymienił mi go od ręki w ciągu 20 minut.