to światełko zapala sie przy włączonej redukcji czerwonych oczu .
Wersja do druku
to światełko zapala sie przy włączonej redukcji czerwonych oczu .
Ale... przeczytałeś wątek zanim to napisałeś?
Mowa o tym światełku palącym się przy zamkniętej wbudowanej lampie i braku zewnętrznej lampy, czyli przy zdjęciu bez błysku.
Jak dla mnie ciekawostka, ale się nie przejmuję bo zawsze wspomagam zewnętrzną lampą (w 40D ani razu od 1.5 roku nie otworzyłem wbudowanej...).
Ja wesprę teorię Viteza, lampka się pali bez mrugania przy 2 sekundowym wyzwalaniu.
Światełko włącza się przy ustawieniu obiektywu w tryb manualny, do tego z włączoną redukcją i otwartą lampą, lampa wtedy nie błyska tylko świeci się właśnie samo to światełko.
Tak, ale kolega wyraźnie napisał, że lampa była schowana.
Jedyne co mi przychodzi do głowy to samowyzwalacz nastawiony na 2 sekundy.
Z tego co się orientuję, to Nikony tak mają, że to światełko zapala się aby wspomagać AF. Przyznam, że jest to lepsze, ponieważ jak robię zdjęcia w słabych warunkach bez lampy, to AF lata i lata i nie może się odnaleźć... Czasami doświetlam mu małą latareczką :P A już najbardziej irytujące było jak z kolegą Nikoniarzem robiliśmy zdjęcia korzystając z taniego zestawu do wyzwalania bezprzewodowego lamp, kiedy to mój AF latał i latał, a u niego zapaliła się ta mała lampka i już mógł robić ostre zdjęcia. Mogliby panowie inżynierowie z Canona o tym pomyśleć, skoro już wsadzili tą lampkę, to mogliby ją wykorzystać.
Pięknie to w Canonach było za EOSa 50. Po pierwsze przy otwartej lampie można było sobie doświetlić latarką (o tak - świeciła światłem ciągłym dość mocno) umieszczoną obok palnika, a przy zamkniętej lampie był jeszcze patent jak w speedlightach - czerwona lampa wyświetlająca wzorek dla AF. Tym aparatem można było wyostrzyć w absolutnej ciemności:)